W PiS zbierają podpisy, nie pokazali list. Szefowa KBW zabiera głos

Opozycja oskarża PiS o "zbieranie podpisów in blanco" pod listami kandydatów do Sejmu, bo partia rządząca nie zaprezentowała jeszcze konkretnych nazwisk. O "nadgorliwości" partyjnych kolegów mówi nawet Tadeusz Cymański z PiS. – Takie listy nie powinny być przyjęte – stwierdził i zapowiedział interwencję. Szefowa Krajowego Biura Wyborczego w WP wyjaśnia, że nie ma jednak mowy o złamaniu prawa.

Politycy PiS zbierają podpisy pod listą kandydatów komitetu, choć konkretne nazwiska nie zostały jeszcze zaprezentowane przez partię rządzącą
Politycy PiS zbierają podpisy pod listą kandydatów komitetu, choć konkretne nazwiska nie zostały jeszcze zaprezentowane przez partię rządzącą
Źródło zdjęć: © Twitter | Maria Grela
Patryk Michalski

23.08.2023 17:46

Bartłomiej Wróblewski czy Jadwiga Emilewicz to tylko niektórzy politycy PiS, którzy rozpoczęli zbiórkę podpisów pod listami poparcia kandydatów. Choć oboje zapewne będą walczyli o mandat poselski z Poznania, to oficjalnie tego nie wiadomo. Dlaczego? PiS nie zaprezentowało jeszcze ani liderów list, ani tym bardziej nazwisk wszystkich kandydatów. Zbiórka podpisów dotyczy więc listy osób, które nie są znane z imienia i nazwiska. Mimo to Wróblewski na Twitterze przekonuje, że "listy są znane" i "wiadomo, kto startuje".

Z tego powodu opozycja od kilku dni dopytuje partię rządzącą, pod czym właściwie jej działacze zbierają podpisy. Sławomir Nitras na Twitterze udostępnił nagranie ze Szczecina, gdzie sympatycy PiS również zbierali podpisy na rzecz komitetu bez listy nazwisk. Poseł PO stwierdził, że "to przestępstwo" a "lista PiS w Szczecinie nie powinna zostać zarejestrowana".

"PiS zbiera podpisy poparcia pod listą, która nie istnieje. Ludzie nie znają kandydatów, a mają podpisywać się in blanco i kupować kota prezesa w worku" – pisała z kolei Marta Wcisło, posłanka PO z Lublina. Taka praktyka nie spodobała się również Tadeuszowi Cymańskiemu. Poseł PiS w programie "Tłit" WP przyznał, że on sam nie zbiera jeszcze podpisów, bo jest formalistą. – Muszę zganić, jeśli ktoś nadgorliwy zaczyna zbierać podpisy, robi błąd. Takie listy nie powinny być przyjęte. Będę dzwonił do władz partyjnych, żeby ukrócili te praktyki – stwierdził.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Szefowa KBW tłumaczy. "Przepisy nie zabraniają"

O wątpliwości posłów opozycji, ale również m.in. Tadeusza Cymańskiego z PiS zapytaliśmy w Krajowym Biurze Wyborczym. Szefowa KBW Magdalena Pietrzak w rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla, że pewnie słusznym byłoby przekazanie listy do wglądu wyborcy w momencie składania podpisu, tak by się z nią zapoznał. Dodaje jednak, że żaden przepis do tego nie zobowiązuje.

Szefowa KBW podkreśla, że zgodnie z przepisami kodeksu wyborczego podpisy popierające listy kandydatów można zbierać dopiero po podjęciu przez PKW uchwały o przyjęciu zawiadomienia o utworzeniu komitetu wyborczego. Ta formalność została przez partię rządzącą wypełniona.

- Na podstawie art. 209 § 3 kodeksu wyborczego "Wykaz podpisów wyborców udzielających poparcie liście kandydatów na posłów" winien zawierać adnotację: "Udzielam poparcia liście kandydatów na posłów zgłaszanej przez … (nazwa komitetu) w okręgu wyborczym nr… w wyborach do Sejmu RP zarządzonych na dzień 15 października 2023 r." – mówi WP Pietrzak.

"Podpisy nie będą kwestionowane"

Szefowa KBW tłumaczy też, że sytuacja wygląda inaczej w przypadku Sejmu i Senatu. – W przeciwieństwie do kandydatów na senatorów, nie ma ustawowego obowiązku zamieszczania na wykazach podpisów nazwisk z listy kandydatów na posłów. Nie ma zatem możliwości, żeby okręgowa komisja wyborcza zakwestionowała takie podpisy, bo żaden przepis nie daje takiej podstawy prawnej. Zresztą byłoby to w niektórych przypadkach technicznie niewykonalne, jeżeli lista kandydatów jest bardzo długa. Dla przykładu w Warszawie lista kandydatów może liczyć nawet 40 nazwisk, w Kielcach – 32 nazwiska.

– Kwestia publicznego ogłoszenia listy kandydatów z nazwiskami wynika wyłącznie z inicjatywy komitetu wyborczego. Nie ma w ustawie obowiązku, by opinia publiczna zapoznała się ze wszystkimi nazwiskami, by mogła zdecydować, czy chce się podpisać - puentuje.

Hermeliński: "pewna nielogiczność"

Wojciech Hermeliński, były szef Państwowej Komisji Wyborczej w WP również podkreśla, że kodeks wyborczy nie nakłada obowiązku publikacji konkretnych nazwisk, by możliwa była zbiórka podpisów pod listą kandydatów. Przyznaje jednak, że bardziej eleganckie byłoby, gdyby wyborca mógł zapoznać się ze szczegółami listy, którą zamierza podpisać swoim nazwiskiem.

- To jest pewna nielogiczność, ale nie ma przepisów, które by to regulowały. Nie ma prawa, które traktowałyby taki sposób zbierania podpisów jako wykroczenie. Mamy do czynienia z kwestią zwyczajową i przyznam, że we wcześniejszych latach nie spotkałem się z tym problemem – dodaje prawnik.

Patryk Michalski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
piswybory 2023podpisy
Zobacz także
Komentarze (352)