W Pawłokomie potomkowie Ukraińców deportowanych z Polski
Wśród uczestników uroczystości w
Pawłokomie upamiętniającej polskie i ukraińskie ofiary z 1945 r.
byli też m.in. członkowie towarzystw zrzeszających potomków
ukraińskich rodzin, które zostały deportowane z Polski w 1945 roku.
Z wypowiedzi młodych Ukraińców wynikało, że nie chcą rozdrapywać ran przeszłości, często tak trudnej dla ich rodziców i dziadków, którzy urodzili się w Polsce, ale w 1945 r. musieli wyjechać na Ukrainę. Roman Kozak, Krystyna Ped i Jarosław Spilnik z Gródka Jagiellońskiego k. Lwowa zgodnie ocenili, że uroczystość w Pawłokomie to "pełny krok do ostatecznego pojednania".
W przeszłości popełniliśmy jednakowe grzechy i dlatego jedni i drudzy muszą uderzyć się w piersi. Spodziewamy się, że Ukraina niebawem także wejdzie do Unii Europejskiej, zresztą z Waszą pomocą, bo przecież prezydenci naszych krajów to wielcy przyjaciele. A jeśli już będziemy w Unii, to staniemy się jedną wielką rodziną, w której nie będzie miejsca na żadne spory, czy niesnaski - powiedział Jarosław Spilnik.
Młodzi ludzie dodawali, że już teraz bardzo cenią sobie fakt, że zarówno Ukraińcy, jak i Polacy mogą odwiedzać cmentarze po obu stronach granicy, na których spoczywają ich przodkowie.