W Niemczech łamana jest wolność słowa? PiS zgłosi sprawę do Rady Europy

Niemiecki dziennikarz Michael Stürzenberger został skazany na karę więzienia i 100 godzin prac społecznych za skrytykowanie islamu. – Obawiamy się o wolność słowa w Niemczech, dlatego przygotujemy specjalny wniosek do Rady Europy – zdradza Wirtualnej Polsce poseł PiS Arkadiusz Mularczyk. O co dokładnie chodzi i czy dziennikarz może liczyć na pomoc Amnesty International?

W Niemczech łamana jest wolność słowa? PiS zgłosi sprawę do Rady Europy
Źródło zdjęć: © Facebook.com
Patryk Osowski

24.08.2017 | aktual.: 24.08.2017 16:31

Michael Stürzenberger został skazany na 6 miesięcy więzienia w zawieszeniu na trzy lata za opublikowanie na Facebooku zdjęcia ze spotkania nazistowskich dygnitarzy z wielkim muftim Jerozolimy Muhammadem Aminem al-Husajnim. Zdjęcie jest prawdziwe, a mufti faktycznie spotykał się m.in. z Adolfem Hitlerem czy Benito Mussolinim. Po wojnie trafił na listę zbrodniarzy, ale schronienie znalazł we Francji. Poszedł na współpracę z tamtejszymi władzami i szybko uzyskał specjalne warunki aresztu domowego.

- W Niemczech islamu krytykować nie wolno. Sesja Rady Europy jest w październiku i myślę, że do tego czasu spokojnie zdążymy przygotować wniosek w tej sprawie – mówi WP Arkadiusz Mularczyk. - Rada Europy to ważna instytucja zajmująca się dbaniem o ochronę praw człowieka, dlatego mam nadzieję, że zainterweniują. Osobiście z panem Stürzenbergerem nie rozmawiałem, ale oglądałem jego wywiad, który mną wstrząsnął – dodaje.

WIDEO: Wywiad z Michaelem Stürzenbergerem

O to, czy zainterweniują w sprawie niemieckiego dziennikarza, zapytaliśmy również przedstawicieli Amnesty International. W odpowiedzi usłyszeliśmy: "Zostaliśmy poinformowani o historii Pana Stürzenbergera. Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z niemiecką sekcją Amnesty International, żeby sprawdzić szczegóły sprawy i uzyskać informacje nie tylko medialne, ale móc zweryfikować fakty. Jeśli będziemy mieć stanowisko w tej sprawie na pewno o tym poinformujemy."

Sprawa jest poważna. Za umieszczenie na Facebooku fotografii Sąd Rejonowy w Monachium oskarżył blogera o "szerzenie propagandy organizacji niekonstytucyjnych", a sam artykuł określił jako "podżeganie przeciwko islamowi". Stwierdzono, że czytelnicy mogli nie rozpoznać, iż była to historyczna analiza tematu. Co prawda, zasądzona kara jest w zawieszeniu, ale jeśli w ciągu 3,5 roku Stürzenberger dopuści się krytyki islamu, trafi za kratki.

Mocna odpowiedź dziennikarza

Czy sprawą wolności słowa w Niemczech powinna się teraz zająć Unia Europejska? - Oczywiście, że się nie zajmie, bo tam działa to tak samo jak w Niemczech. Gdybym został skazany za krytykę któregoś z wyznań chrześcijańskich, byliby w pierwszym szeregu ataku na taki wyrok. Jeżeli dotyczy to islamu, to w tej dziedzinie uważają, że lepiej wolności słowa nie mieć, bo to kreuje kłopoty i może prowokować muzułmanów. To pokazuje, jak bardzo islam jako ideologia jest niebezpieczny – ocenia w rozmowie z "Super Expressem" Michael Stürzenberger.

Niemiecki dziennikarz dodaje, że wiele fotografii podobnych do tej, którą zamieścił, pojawia się w artykułach historycznych na całym świecie. - Kilka miesięcy temu sądzono mnie za zdanie: "Islam jest jak rak". I wtedy trafiło na sędziego, który uznał, że jest to w ramach prawa do wolności słowa i krytyki religii. Teraz miałem panią sędzię, która uznała, że same te fotografie warte są pół roku więzienia - mówi.

Stürzenberger podał też na Facebooku informację o tekście w dzienniku "Süddeutsche Zeitung", który opisywał współpracę nazistów z muzułmanami. - Było tam zdjęcie Amina al-Husajniego, wielkiego mufti Jerozolimy, który wita się z nazistami w Berlinie w czasie II wojny światowej. Dodałem jeszcze link do mojego tekstu w "Politically Incorrect", gdzie także było zdjęcie z podpisania paktu Turcji z III Rzeszą z 1941 roku. Tyle – podsumowuje.

Zobacz także
Komentarze (219)