W niedzielę wybory do landtagu w Brandenburgii. Ważne też dla Polski
W przygranicznym regionie Niemiec w niedzielę wyborcy pójdą do urn. Brandenburgia wybiera swoich reprezentantów do parlamentu kraju związkowego. Wśród partii największe szanse na wygraną ma Alternatywa dla Niemiec (AfD), której sześciu lokalnych polityków kontrwywiad uznał za skrajnie prawicowych.
Partię, która nawet nie kryje swoich nacjonalistycznych tendencji, w Brandenburgii wspiera wielu wyborców. AfD ma na tym graniczącym z Polską obszarze 27-29 procent poparcia. Jest ona pierwszą siłą polityczną.
Jak zauważa "Deutsche Welle", wyborcom najprawdopodobniej nie przeszkadzają te prawicowe odchylenia przyszłych przywódców parlamentu lokalnego. To znacząca zmiana sympatii wyborczych w 2,5-milionowej Brandenburgii. Krajem związkowym nieprzerwanie od czasu zjednoczenia Niemiec rządziła SPD. Obecnie dzieli rządy z CDU i Zielonymi.
Wybory w Brandenburgii, landzie przy granicy z Polską. Wynik będzie ważny też dla Polaków
Przedwyborcze szacunki dają socjaldemokratom 23-26 procent. To jednak dużo na tle wschodnich Niemiec, gdzie partia Olafa Schulza notuje historyczne spadki popularności, a on sam znalazł się w gronie polityków o najmniejszym zaufaniu wyborców.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nowy trop ws. Bursztynowej Komnaty. Co zawierały skrzynie ze skarbem carów?
Jak zauważa "DW", ważnym punktem kampanii wyborczej są cudzoziemcy. W Brandenburgii przez wiele lat największą grupę obcokrajowców stanowili Polacy. Obecnie mieszka ich tam blisko 30 tysięcy. Po 2022 roku jednak pojawiło się tu ok. 35,5 tysięcy Ukraińców. Na trzecim miejscu są Syryjczycy (22,3 tys.).
Wyniki tych wyborów będą ważne dla Polski nie tylko ze względu na liczną polską mniejszość narodową. Z tym krajem związkowym Polska ma najdłuższą granicę. Przez ponad 30 lat współpracy rozwinęły się niezliczone polsko-niemieckie inicjatywy.
Polskie dzieci chodzą do niemieckich szkół i przedszkoli, społeczności korzystają z lokali usługowych, gastronomicznych i handlowych oraz ośrodków sportowych i rekreacyjnych po obu stronach granicy.
Niemiecka gazeta rozważa, czy prawdopodobna wygrana prawicowych populistów z AfD zmieni coś w polsko-niemieckich stosunkach na pograniczu. - Kwestie poruszane przez AfD, takie jak migracja czy pomoc dla Ukrainy, rozwiązuje się na poziomie federalnym, nie landowym - zauważa doktor Anja Hennig z Uniwersytetu Viadrina.
Naukowczyni dowodzi, że AfD nie występuje przeciwko Polakom, a grupą, którą partia najbardziej piętnuje, są wyznawcy islamu. - Większe zagrożenie widzę tutaj np. dla międzynarodowej społeczności Viadriny, szczególnie dla osób, po których widać, że nie pochodzą z Europy. Tutaj na pewno mamy do czynienia z mobilizacją rasizmu.
Mało prawdopodobne jest też, żeby AfD udało się, nawet w przypadku wygranej, utworzyć rząd. Wszystkie inne partie zapowiedziały, że nie wejdą z nią w koalicję. Może jednak ona uzyskać na tyle silną reprezentację w landtagu, żeby móc wywierać presję na decyzje podejmowane przez polityków partii demokratycznych.
Przeczytaj również: Ukryła się w kanapce. Przymusowe lądowanie przez małą mysz
Przed takimi samymi wyborami w 2019 roku SPD w sondażach znajdowała się na trzecim miejscu. Ostatecznie jednak wybory wygrała. Jak zauważa "DW", czy i tym razem tak będzie, okaże się już w niedzielę 22 września.
Źródło: "Deutsche Welle"