ŚwiatW Hanowerze rozpoczął się proces b. prezydenta Christiana Wulffa

W Hanowerze rozpoczął się proces b. prezydenta Christiana Wulffa

Przed sądem krajowym w Hanowerze rozpoczął się proces byłego prezydenta Niemiec Christiana Wulffa oskarżonego o przyjęcie korzyści majątkowej w 2008 roku, gdy był premierem landu Dolna Saksonia. To pierwszy taki przypadek w historii RFN.

W Hanowerze rozpoczął się proces b. prezydenta Christiana Wulffa
Źródło zdjęć: © PAP/EPA | JOCHEN LUEBKE

- Z pewnością nie jest to dla mnie łatwy dzień - powiedział Wulff przed wejściem do budynku sądu. Zapewnił, że wyjaśni wszystkie zarzuty, ponieważ jest pewien, że "sprawując urząd, postępował zawsze zgodnie z przepisami".

Początkowo prokuratura oskarżała Wulffa o łapownictwo, jednak w ostatecznym akcie oskarżenia złagodziła kwalifikację czynu. Wycofała się również z szeregu innych oskarżeń, związanych z jego bliskimi kontaktami z przedstawicielami biznesu, gdy kierował rządem Dolnej Saksonii. Wulff podał się do dymisji 17 lutego 2012 roku, dzień po wdrożeniu przez prokuraturę śledztwa.

Akt oskarżenia ograniczył się do zarzutu, że Wulff zgodził się na pokrycie kosztów noclegu swojego i swojej żony w wysokości około 700 euro w hotelu w Monachium podczas pobytu na święcie piwa (Oktoberfest) w 2008 roku przez producenta filmowego Davida Groenewolda.

Prokuratorzy twierdzą, że Groenewold chciał w ten sposób skłonić ówczesnego premiera Dolnej Saksonii do poparcia starań o fundusze na jeden z jego projektów filmowych. Dwa i pół miesiąca po wizycie w Monachium Wulff rzeczywiście napisał do szefa koncernu Siemens Petera Loeschera list z prośbą o wsparcie finansowe dla tego przedsięwzięcia.

Wulff twierdzi, że jest niewinny i że nie wiedział o pokryciu kosztów pobytu przez producenta. Odrzucił propozycję prokuratury, by uniknąć procesu w zamian za wpłacenie grzywny w wysokości 20 tys. euro. Zapowiedział, że chce przed sądem udowodnić, że jest niewinny.

Część komentatorów uważa, że prokuratura doprowadziła do rozpoczęcia procesu jedynie po to, by "uratować twarz", chociaż waga zarzutów jest niewielka. Dzienik "Sueddeutsche Zeitung" sugeruje, że prominentni politycy traktowani są w dzisiejszych czasach w Niemczech surowiej niż zwykli obywatele.

Na ławie oskarżonych zasiadł także Groenewold, któremu zarzucono udzielenie korzyści majątkowej.

Jest to pierwszy w historii Republiki Federalnej Niemiec przypadek postawienia przed sądem osoby, która sprawowała najwyższy urząd w państwie.

Polityk CDU objął urząd prezydenta w czerwcu 2010 roku. 17 lutego 2012 roku Wulff podał się do dymisji, dzień po tym, jak hanowerska prokuratura wystąpiła do Bundestagu z wnioskiem o uchylenie mu immunitetu w związku z podejrzeniem o korupcję.

Niemieckie media od grudnia 2011 roku rozpisywały się o podejrzanych kontaktach Wulffa z biznesmenami w czasie, gdy sprawował funkcję premiera Dolnej Saksonii. Wytykano mu, że od jednego z nich pożyczył na korzystnych warunkach pieniądze na kupno domu, a następnie zataił ten fakt podczas przesłuchania w parlamencie (landtagu). Miał także przyjmować od nich zaproszenia na darmowe wakacje. Za poważny błąd prezydenta uznano osobistą interwencję w redakcji tabloidu "Bild" w celu wstrzymania publikacji na jego temat. Część obserwatorów uważa, że Wulff padł ofiarą medialnej nagonki - prasa piętnowała jako przejaw korupcji przekazanie przez jedną z firm samochodziku dziecięcego na pedały dla dziecka Wulffa oraz wypożyczanie przez inne firmy jego żonie sukienek.

Wulff uznawany był za jednego z najzdolniejszych polityków niemieckich, mogącego w przyszłości zastąpić Angelę Merkel. Jako najmłodszy w historii RFN prezydent (w chwili objęcia urzędu miał 51 lat) dał się poznać jako zwolennik integracji cudzoziemców o korzeniach muzułmańskich, podkreślając w jednym z przemówień, że "islam należy do Niemiec".

Przywiązywał też dużą wagę do stosunków polsko-niemieckich. Zaraz po wyborze na stanowisko prezydenta odwiedził Warszawę, złożył też wizytę w byłym niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz. Wraz z prezydentem RP Bronisławem Komorowskim obchodził w stolicy Polski 40. rocznicę podpisania umowy Polska-RFN z 1970 roku i symbolicznego gestu ówczesnego kanclerza Willy'ego Brandta, który ukląkł przed pomnikiem bohaterów getta warszawskiego.

Wyrok spodziewany jest w kwietniu przyszłego roku. Sąd zamierza przesłuchać 46 świadków.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)