PolskaW "Halembie" były nieprawidłowości przy likwidacji ściany

W "Halembie" były nieprawidłowości przy likwidacji ściany

Były nieprawidłowości przy prowadzeniu
robót likwidacyjnych w ścianie wydobywczej kopalni "Halemba",
gdzie niespełna miesiąc temu po wybuchach metanu i pyłu węglowego
zginęło 23 górników - wynika ze wstępnych ustaleń Okręgowego
Urzędu Górniczego (OUG) w Gliwicach.

Szczegółów nie podano. Przedstawiciele nadzoru górniczego nie ocenili też oficjalnie, na ile te nieprawidłowości mogły przyczynić się do tragedii. Dotychczasowe ustalenia w sprawie katastrofy mają być przedstawione w środę podczas konferencji prasowej w Wyższym Urzędzie Górniczym (WUG) w Katowicach.

O nieprawidłowościach związanych z prowadzonymi 1030 metrów pod ziemią pracami likwidacyjnymi mówi opublikowane przez WUG sprawozdanie z ubiegłotygodniowych obrad specjalnej komisji, wyjaśniającej przyczyny katastrofy. Podejrzenia nieprawidłowości wynikają z przesłuchań 42 świadków - górników z kopalni i prywatnej firmy Mard oraz przedstawicieli dozoru i kierownictwa zakładu.

Dyrektor gliwickiego OUG Franciszek Grzegorczyk nie chciał mówić o charakterze stwierdzonych uchybień, tłumacząc to poufnością prac komisji. Również rzeczniczka WUG, Danuta Olejniczak-Milian, uznała informacje na ten temat za przedwczesne. Być może szczegóły ujawni w środę prezes WUG.

We wtorkowym komunikacie potwierdzono jednoznacznie, że oprócz zapalenia i wybuchu metanu w wyrobisku miał również miejsce wybuch pyłu węglowego. Przedmiotem prac komisji jest teraz m.in. ustalenie, co zainicjowało zapalenie i wybuch metanu, który z kolei spowodował wybuch pyłu węglowego.

"Za uzasadnione uznano wykonanie dodatkowych dwóch prac, dotyczących badania środków chemicznych stosowanych w ścianie 1 oraz możliwości zapalenia metanu przez iskrę wytworzoną wskutek tarcia liny kołowrotu o elementy wyposażenia ściany" - napisano w opublikowanym sprawozdaniu.

Komisja omówiła też przebieg akcji, mającej na celu doprowadzenie układu wentylacyjnego w rejonie katastrofy do stanu umożliwiającego przeprowadzenie oględzin tego miejsca. Ponieważ pomimo podjętych działań nie udało się uzyskać na dole bezpiecznego składu atmosfery (wciąż za dużo jest tam metanu i tlenku węgla), zdecydowano o czasowym otamowaniu rejonu ściany.

"Ponowne otwarcie i wejście do rejonu wentylacyjnego ściany 1 będzie możliwe po stwierdzeniu, na podstawie prowadzonych pomiarów i badań, że proces dalszego wzrostu zagrożenia pożarem endogenicznym został zahamowany" - głosi komunikat. Praktyka wskazuje, że może to potrwać kilka-kilkanaście tygodni.

Cały czas trwa przygotowanie zleconych już wcześniej ekspertyz, które mają być pomocne w wyjaśnieniu przyczyn katastrofy.

Podjęto decyzję, aby eksperci odnieśli się m.in. do kwestii stabilności prądów powietrza w rejonie ściany, wpływu temperatury na stan przewietrzania wyrobisk, stanu wyrobisk w tym rejonie i jego wpływu na przewietrzanie, doboru systemu wentylacji rejonu, wpływu zmian ciśnienia barometrycznego na pracę układu odmetanowania i stan przewietrzania ślepego odcinka ściany oraz zasadności rozmieszczenia czujników metanometrii automatycznej.

W ubiegłotygodniowym posiedzeniu komisji, oprócz jej członków, wzięli także udział przedstawiciele Prokuratury Okręgowej w Gliwicach i Najwyższej Izby Kontroli. W skład komisji zostali również powołani przedstawiciele central pięciu związków zawodowych działających w górnictwie. Następne posiedzenie odbędzie się 17 stycznia.

Źródło artykułu:PAP
katastrofagórnicykopalnia
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)