W co gra Prigożyn? Ekspert o wulgarnej tyradzie szefa wagnerowców
W ubiegłym tygodniu szerokim echem w mediach odbiła się gniewna i pełna wulgaryzmów tyrada Jewgienija Prigożyna. Szef grupy Wagnera domagał się w niej wznowienia dostaw amunicji dla swoich żołnierzy walczących w Bachmucie. Wyzywał od też "skur...ów" szefa MON Siergieja Szojgu i szefa Sztabu Generalnego gen. Walerija Gierasimowa. - To jest efekt tarć, które zawsze będą w kręgu bojarów cara. Chodziło mu o to, żeby wywalczyć sobie odpowiednie miejsce "przy uchu" Władimira Putina i mieć wpływ na to, co się dzieje na linii frontu - komentował analityk wojskowy ppłk rez. Maciej Korowaj w programie "Newsroom" Wirtualnej Polski.- Koniec końców pyskówka Prigożyna okazała się skuteczna. Panowie dogadali się. Grupa Wagnera zostaje w Bachmucie i walczy dalej. Takie są brutalne realia dworu Putina - zaznaczył ekspert. Zwrócił też uwagę, że sami Rosjanie piszą, iż postępowanie Prigożyna "ich ośmiesza". - Wygląda to tak, jakby rosyjski Sztab Generalny nie panował nad oddziałami podlegającymi mu na froncie - ocenił. - Poza tym środowisko, którego Prigożyn jest trybunem, pokazuje, że tak zarządzana rosyjska armia nie doprowadzi do sukcesu, czyli pokonania Ukrainy - dodał Korowaj.