Erdogan wystawił Putina. "Nie wykluczam, że spodziewa się puczu"

W przededniu szczytu NATO w Wilnie turecki prezydent Recep Tayyip Erdogan porządnie zepsuł humor Władimirowi Putinowi. Nie dość, że Ankara zwolniła do Kijowa pięciu ukraińskich żołnierzy, to jeszcze wsparła przystąpienie Ukrainy do Sojuszu Północnoatlantyckiego. Według ekspertów to policzek dla Kremla i gra Erdogana na osłabienie Rosji.

Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/EPA/TOLGA BOZOGLU
Sylwester Ruszkiewicz

10.07.2023 | aktual.: 11.07.2023 09:16

Mówiąc delikatnie, to nie jest najlepszy moment w relacjach Turcja-Rosja. Moskwę bardzo rozgniewał fakt, że 8 lipca Ankara zwolniła do Kijowa pięciu ukraińskich żołnierzy, którzy brali udział obronie zakładów Azowstal w Mariupolu. Według Rosji decyzja ta stanowi naruszenie ugody w sprawie wymiany jeńców. Z kolei po spotkaniu prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana z Wołodymyrem Zełenskim ten pierwszy oświadczył, że "Ukraina zasługuje na przystąpienie do NATO".

Turecki prezydent powiedział też, że Ankara czyni starania o przedłużenie umowy zbożowej na dłuższy okres po jej wygaśnięciu 17 lipca. Zasugerował, że w przypadku braku porozumienia ze strony Rosji tureckie okręty będą eskortować statki z ukraińskim zbożem.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zdaniem Jerzego Marka Nowakowskiego, byłego ambasadora RP na Łotwie i w Armenii, poprzez takie działania turecki przywódca "bawi się w budowanie imperialnej Turcji".

- Turcji od lat nie jest po drodze z Rosją. I ten konflikt będzie się pogłębiał. A dodatkowo Erdogan nie jest przywódcą, który prowadziłby politykę proputinowską. I nie będzie. Jest przywódcą, który prowadzi politykę wyłącznie na własny użytek - mówi Wirtualnej Polsce Nowakowski.

I jak podkreśla, uwolnienie obrońców Azowstalu przez Erdogana jest solidnym policzkiem dla Kremla.

- Widać to było po nerwowej reakcji rosyjskich dygnitarzy. To symboliczny i bardzo wyraźny proukraiński gest. Również deklaracja o osłanianiu przez tureckie okręty statków ze zbożem musiała zaboleć Rosję. Z drugiej strony musimy pamiętać, że Erdogan potrzebuje się też uwiarygadniać przed Amerykanami. Bardzo się naraził swoim sojusznikom z NATO w kontekście blokowania wejścia Szwecji do Sojuszu - uważa były dyplomata.

"Erdogan pokazał Bidenowi, że jest samodzielnym graczem"

W podobnym tonie wypowiada się gen. Stanisław Koziej, były szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego. - Erdogan gra na umocnienie swojej pozycji i Turcji jako strategicznego gracza w swoim regionie. Zaskakujące, że wsparł członkostwo Ukrainy w NATO i zrobił to po słowach Joe Bidena, który stwierdził, że na razie nie jest to możliwe. Czyli poszedł na kolejną rozgrywkę i przyłączył się grupy państw Sojuszu, które popierają wejście Ukrainy do NATO. Zapunktował w oczach państw wschodniej flanki i pokazał przy tym Bidenowi, że jest samodzielnym graczem - ocenia gen. Koziej.

Zdaniem byłego szefa BBN po uwolnieniu ukraińskich żołnierzy relacje na linii Putin-Erdogan nie będą już takie jak wcześniej. - Erdogan zrobił to świadomie i z premedytacją. Pokazał Putinowi, że decyzje podejmuje samodzielnie i gra na umocnienie Turcji. Do tej pory był postrzegany jako mąciciel. A jego ostatnie słowa o akcesji Ukrainy do NATO i postawa wobec Putina - przynajmniej w oczach państw Europy Środkowo-Wschodniej i w samej Turcji - stawia go w korzystnym świetle. Potrafi zręcznie dbać o tureckie interesy - podkreśla gen. Koziej.

Ekspert nie wyklucza, że Erdogan pozwolił sobie na tak proukraiński gest, bo być może wyczuł, że pozycja Putina na Kremlu słabnie z dnia na dzień.

- Być może jest to początek stawiania przez tureckiego prezydenta na jakąś grupę na Kremlu, która szykuje się do przejęcia władzy. Nie wykluczam, że Erdogan może mieć informacje z wewnątrz ośrodków władzy w Moskwie i spodziewa się puczu. Inna sprawa, że Turcja od początku konfliktu stawiała na Ukrainę, by osłabić Rosję. Wynika to z jej celów strategicznych, chociażby w basenie Morza Czarnego - mówi gen. Koziej.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Turecki prezydent będzie również w centrum uwagi na rozpoczynającym się we wtorek szczycie NATO w Wilnie. Przypomnijmy, że Ankara stała na drodze do przystąpienia Szwecji do Sojuszu. Erdogan oskarżał Sztokholm o ukrywanie członków grup bojowników antytureckich na swoim terytorium. Sprawa dotyczy przede wszystkim Partii Pracujących Kurdystanu (PKK). Ostatecznie prezydent wyraził jednak zgodę na przekazanie parlamentowi wniosku o akcesję Szwecji.

- Jednak to nie Turcja, a USA będą głównym rozgrywającym na szczycie NATO. Erdogan tradycyjnie będzie w Wilnie próbował coś ugrać - zarówno na rynek wewnętrzny, a przy okazji będzie chciał zaszkodzić Kurdom. Już zapowiedział, że działania podjęte przez szwedzki rząd nie są wystarczające, żeby Turcja zmieniła zdanie w sprawie przystąpienia Szwecji do NATO (by ostatecznie zmienić zdanie i dać Szwecji zielone światło - red.). Znów uprawia swoje gierki, żeby w zamian - czy to w zakresie kontraktów na dostawę broni z USA, czy też operacji wojskowych wymierzonych w Kurdów - dostał zielone światło - mówi WP Jerzy Marek Nowakowski.

Z kolei zdaniem gen. Stanisława Kozieja taka postawa Turcji powoduje, że ta jest w NATO postrzegana jako główny hamulcowy Sojuszu. - Są bowiem pewne granice, których przekraczać nie wypada. Turcja tych granic sobie nie wyznacza, więc inne państwa uważają Ankarę za słabsze i niepewne ogniwo. Erdogan stara się te wątpliwości wobec postawy Turcji w ramach NATO rozgrywać. Jak do tej pory z umiarkowanym skutkiem - podsumowuje były szef BBN.

Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
recep erdoğanturcjaszczyt nato
Wybrane dla Ciebie