"W armii Putina roi się od narkomanów". SBU publikuje przechwyconą rozmowę
"Wśród rosyjskich żołnierzy walczących na Ukrainie roi się od narkomanów" - donosi Służba Bezpieczeństwa Ukrainy w komentarzu do kolejnej przechwyconej rozmowy żołnierza armii Władimira Putina, którą właśnie opublikowano.
"Część uzależnionych od narkotyków żołnierzy to oficerowie. Wymagają od podwładnych, by ci dostarczali im środki odurzające. Podobno tylko dzięki narkotykom rosyjska armia w Ukrainie jest nadal w formie" - podaje w komunikacie SBU.
Jak donoszą ukraińskie służby, w rosyjskich szeregach środki odurzające mają krążyć w dość otwarty sposób. Na dowód SBU publikuje fragment rozmowy rosyjskiego żołnierza z żoną.
- Poproś Gudina, żeby wziął narkotyki i przywiózł tutaj! Część już dostaliśmy. Ale niech jeszcze przywiezie swoje - prosi małżonkę.
Poza tym wspomina żonie o specjalnym funduszu składkowym, który założyli z kolegami, "na zakup koniaku".
Tak rosyjska armia uzupełnia straty
Jak podał w zeszły piątek kiszyniowski dziennik internetowy Timpul, rosyjska armia uzupełnia swoje szeregi przerzedzone na wojnie w Ukrainie poprzez rekrutację osób werbowanych dzięki agencjom pośrednictwa pracy.
Według mołdawskiego portalu, tylko za sprawą strony internetowej superjob.ru kojarzącej pracodawców z pracownikami rosyjskie siły zbrojne poszukują obecnie blisko 20 tys. osób.
"Pomiędzy ofertami zatrudnienia dla hydraulika i ekspedientki na tym portalu można znaleźć też propozycje dla strzelców, artylerzystów, dowódców piechoty, kierowców pojazdów wojsk lądowych, a nawet dla agentów do wynajęcia przez FSB" - twierdzi Timpul.
Ile Rosja oferuje za wyjazd na wojnę?
Portal odnotował, że równocześnie werbunek na wojnę w Ukrainie prowadzony jest poprzez tzw. kanały instytucjonalne, takie jak np. strona internetowa rosyjskiego ministerstwa obrony.
"W ogłoszeniach czas trwania umowy o pracę wynosi najczęściej sześć miesięcy" - napisał Timpul, zaznaczając, że nierzadko treść anonsu nie zawiera informacji o docelowym miejscu wykonywania pracy, czyli o Ukrainie.
W ocenie portalu zazwyczaj oferowana przez armię miesięczna pensja w ramach umieszczanych w internecie ofert pracy nie przekracza 500 euro, co Timpul uważa za "mało atrakcyjne wynagrodzenie przy zatrudnieniu w warunkach ryzyka utraty życia".
Źródło: SBU
Zobacz też: Ukraińscy jeńcy pilnowani w szpitalu. Rosja publikuje nagranie