"W armii Putina roi się od narkomanów". SBU publikuje przechwyconą rozmowę

"Wśród rosyjskich żołnierzy walczących na Ukrainie roi się od narkomanów" - donosi Służba Bezpieczeństwa Ukrainy w komentarzu do kolejnej przechwyconej rozmowy żołnierza armii Władimira Putina, którą właśnie opublikowano.

Rosyjski żołnierz
Rosyjski żołnierz
Źródło zdjęć: © Getty | 2022 Anadolu Agency

20.05.2022 | aktual.: 20.05.2022 16:33

"Część uzależnionych od narkotyków żołnierzy to oficerowie. Wymagają od podwładnych, by ci dostarczali im środki odurzające. Podobno tylko dzięki narkotykom rosyjska armia w Ukrainie jest nadal w formie" - podaje w komunikacie SBU.

Jak donoszą ukraińskie służby, w rosyjskich szeregach środki odurzające mają krążyć w dość otwarty sposób. Na dowód SBU publikuje fragment rozmowy rosyjskiego żołnierza z żoną.

- Poproś Gudina, żeby wziął narkotyki i przywiózł tutaj! Część już dostaliśmy. Ale niech jeszcze przywiezie swoje - prosi małżonkę.

Poza tym wspomina żonie o specjalnym funduszu składkowym, który założyli z kolegami, "na zakup koniaku".

Tak rosyjska armia uzupełnia straty

Jak podał w zeszły piątek kiszyniowski dziennik internetowy Timpul, rosyjska armia uzupełnia swoje szeregi przerzedzone na wojnie w Ukrainie poprzez rekrutację osób werbowanych dzięki agencjom pośrednictwa pracy.

Według mołdawskiego portalu, tylko za sprawą strony internetowej superjob.ru kojarzącej pracodawców z pracownikami rosyjskie siły zbrojne poszukują obecnie blisko 20 tys. osób.

"Pomiędzy ofertami zatrudnienia dla hydraulika i ekspedientki na tym portalu można znaleźć też propozycje dla strzelców, artylerzystów, dowódców piechoty, kierowców pojazdów wojsk lądowych, a nawet dla agentów do wynajęcia przez FSB" - twierdzi Timpul.

Ile Rosja oferuje za wyjazd na wojnę?

Portal odnotował, że równocześnie werbunek na wojnę w Ukrainie prowadzony jest poprzez tzw. kanały instytucjonalne, takie jak np. strona internetowa rosyjskiego ministerstwa obrony.

"W ogłoszeniach czas trwania umowy o pracę wynosi najczęściej sześć miesięcy" - napisał Timpul, zaznaczając, że nierzadko treść anonsu nie zawiera informacji o docelowym miejscu wykonywania pracy, czyli o Ukrainie.

W ocenie portalu zazwyczaj oferowana przez armię miesięczna pensja w ramach umieszczanych w internecie ofert pracy nie przekracza 500 euro, co Timpul uważa za "mało atrakcyjne wynagrodzenie przy zatrudnieniu w warunkach ryzyka utraty życia".

Źródło: SBU

Zobacz też: Ukraińscy jeńcy pilnowani w szpitalu. Rosja publikuje nagranie

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie