Uwierzyliście w nadejście orkanu Marcin? A to tylko zabawa niemieckich meteorologów

Uwaga nadciąga kolejny Orkan. W ten weekend Polskę ma spustoszyć wichrem i niepogodą "Marcin" - niż nadciągający z Niemiec. Uwierzyliście? Niesłusznie. To tylko akcja marketingowa niemieckich meteorologów, za którą biorą 200 euro. O prawdziwych zmianach pogody nad Polską rozmawiamy z dr. Mateuszem Taszarkiem, pracownikiem Zakładu Klimatologii na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza i członkiem stowarzyszenia Skywarn Polska.

Uwierzyliście w nadejście orkanu Marcin? A to tylko zabawa niemieckich meteorologów
Źródło zdjęć: © WP.PL | archiwum Mateusz Taszarek
Tomasz Molga

Słyszał pan o nadciagającym orkanie Marcin, który ma wiać nad Polską w najbliższy weekend?

To już zostało sprostowane przez naszych synoptyków z IMGW, że nie będzie silnej wichury. O orkanie możemy teoretycznie mówić, gdy prędkość wiatru osiąga lub przekracza około 115-120 km/h. Według aktualnego scenariusza nad Polską nie będzie wiatru o tak niszczycielskiej sile. Podmuchy wiatru 60-70 km/h, które teraz widzę w numerycznych modelach pogody to nic innego jak zwykła, listopadowa wietrzna pogoda.

Kto nas tak straszy? Skąd się wzięła informacja o Marcinie?

W sumie to nawet zabawne, bo jeden z niemieckich instytutów meteorologicznych wprowadził możliwość wykupienia nazwy każdego dużego układu wyżu i niżu, który tworzy się nad Europą. Kosztuje to niewiele ponad 200 euro. Silne wiatry powstają właśnie dzięki głębokim układom niskiego ciśnienia…

O, właśnie zauważyłem w tabeli, że jeden z następnych niżów będzie się nazywał Peter. Nazwę kupił doktor z kliniki okulistycznej.

Ot i cała tajemnica się wyjaśniła. Polska znajduje się na granicy chłodnych mas powietrza polarnego i ciepłych znad południa kontynentu, a takie obszary są uwarunkowane powstawaniem układów niskiego ciśnienia o tej porze roku. To powoduje, że nasz kraj regularnie znajduje się na drodze owych "niemieckich orkanów". Przez to jesienią i wiosną jesteśmy bombardowani informacjami o nadejściu, a to Ksawerego, to znów Grzegorza czy teraz Marcina.

Czy tych silnych wiatrów w Polsce mamy więcej niż w poprzednich latach, bo wiele osób ma takie wrażenie?

Wiem, że obecnie panuje moda na podpinanie wszystkiego pod zmiany klimatu, ale w tym przypadku byłbym ostrożny. Jest naturalną rzeczą, że w jednych latach obserwuje się więcej takich zjawisk, a w innych mniej. Aby określić czy tak na prawdę głębokie niże występują nad Polską coraz cześciej, należałoby przezanalizować wieloletnie obserwacje ciśnienia i prędkości wiatru ze stacji meteorologicznych.

Jeśli nad Polską przechodzi silny układ niżowy to oczywiście lokalnie występują silne porywy wiatru, które łamią drzewa czy też zrywają dachy. Wtedy media pokazują człowieka, który mówi, “mieszkam tu 40 lat i nigdy coś takiego się nie zdarzyło”.

Jakby się pan zmierzył z taką opinią?

Być może wichury w rejonie takiej osoby występowały regularnie na przestrzeni tych 40 lat, ale akurat teraz się zdarzyło, że ten silniejszy poryw wiatru trafił w jego dom. Myślę, że wszystko jest kwestią perspektywy jak postrzegamy te zjawiska. Z drugiej strony nie dziwię się takim opiniom, bo jeśli ktoś znalazłby się na trasie tornada jakie nawiedziło Bory Tucholskie w 2012 roku to też mówiłby, że widział armagedon. Tylko, że jak się cofniemy do pierwszej połowy XX wieku, to takie przypadki były czymś regularnym. Wszyscy o tym jakoś zapominamy i jak się coś nowego pojawi to zaraz przypinamy łatkę zmian klimatycznych.

Analizowałem w archiwach historycznych wiele przykładów niszczycielskich zjawisk. W 1931 roku trąba powietrzna nawiedziła Lublin, a jeszcze wcześniej Krosno Odrzańskie. W relacjach w ówczesnych czasopismach pojawiły się informacje, że obracały one w gruzy murowane domy, a ludzie latali w powietrzu. Z zapisków historycznych wynika, że 4 lipca 1928 roku podczas ekstremalnych burz w Polsce zginęły 62 osoby. Proszę sobie wyobrazić co po takich wypadkach działoby się dziś w mediach.

Obraz
© WP.PL | archiwum Mateusz Taszarek

Czy to oznacza, ze z pogodą w Polsce nie dzieje się nic niepokojącego?

Bardzo ciekawe zjawiska pojawiły się latem. Wiemy na pewno, podkreślam, że to udokumentowane badania, iż skutkiem globalnego ocieplenia w Polsce będzie większa liczba burz. Ale to znowu nie oznacza, że będą one bardziej intensywne i niszczycielskie. Intensywności zjawisk burzowych zależy od tego, czy akurat tworzą się one niejako w towarzystwie tzw. prądu strumieniowego w górnej części troposfery. Przez globalne ocieplanie klimatu ten prąd może się odsuwać na północ w kierunku Skandynawii, co paradoksalnie sprawi,żę burze w przyszłości mogą być mniej intensywne. Podsumowując, burz będziemy mieli więcej, ale naukowcy cały czas starają się zrozumieć jak zmiany klimatu wpłyną na ich intensywność.

Obserwował pan tornada w USA i zajmował się pan systemami ostrzegania społeczności przed ich skutkami. Czy w kontekście choćby tegorocznej wichury na Pomorzu jest jakaś nauka z tych doświadczeń?

Jestem pod wielkim wrażeniem systemu jaki stworzono w Stanach Zjednoczonych, a jednocześnie zauważyłem, jak niewiele brakuje aby podobne rozwiązanie stworzyć w Polsce. Ostrzeżenia dla Polski jakie wydaje IMGW mają swoje wady i zalety, ale ponieważ niszczycielskie zjawiska burzowe występują często lokalnie, to ostrzeżenia, również powinny mieć charakter lokalny. W Oklahomie stworzono system, który aktywuje telefony komórkowe osób znajdujących się bezpośrednio na przewidywanej trasie tornad lub silnych burz. W telefonie wyświetla się informacja, że należy natychmiast szukać schronienia. Przy wyprzedzeniu około 20 minut daje to bardzo konkretną informację. Taki system ratuje od śmierci i obrażeń kilkadziesiąt osób od rocznie. Jego zaletą jest to, że ostrzeżenie samo znajduje osobę zagrożoną i ją o tym informuje.

Tymczasem w Polsce mamy bardzo dobry system radarów dopplerowskich synoptycy mogą na bieżąco śledzić dzięki nim groźne zjawiska i wydawać ostrzeżenia na wzór amerykański w skali lokalnej. Wystarczyłoby tylko stworzyć przepisy mogące połączyć operatorów telefonów komórkowych z systemami ostrzegania. Dzięki takiej technologii możnaby ostrzec ludzi z odpowiednim wyprzedzeniem. Uchronić ich od takich kataklizmów jak linia szkwałowa z 11 sierpnia , która spustoszyła gminy na Pomorzu.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (25)