Uwaga na sprzedaż kart prepaid. Szef MSWiA ostrzega: handlarze narażają się na odpowiedzialność prawną
• Przestrzegam tych wszystkich, którzy sprzedają karty prepaid - powiedział szef MSWiA
• Dodał, że "ci, którzy sprzedają te karty, narażają się na konsekwencje prawne w sytuacji"
• Ustawa antyterrorystyczna wprowadziła obowiązek rejestracji przedpłaconych kart telefonii komórkowej
Osoby sprzedające w internecie zarejestrowane karty SIM narażają się na odpowiedzialność prawną, gdyby karty zostały użyte do popełnienia przestępstwa - ostrzegł szef MSWiA Mariusz Błaszczak.
Obowiązek rejestracji przedpłaconych kart telefonii komórkowej wprowadziła ustawa o działaniach antyterrorystycznych. W ostatnich dniach media donosiły o kwitnącym w internecie handlu zarejestrowanymi kartami.
- Trzeba mieć świadomość tego, że ci, którzy sprzedają te karty, narażają się na konsekwencje prawne w sytuacji, jeżeliby te karty zostały użyte w przestępstwach. Przestrzegam tych wszystkich, którzy sprzedają te karty - powiedział Błaszczak.
Dopytywany, czy prawo w tym zakresie będzie doprecyzowane, odparł: "Jeżeli będzie taka konieczność, to jesteśmy otwarci. Wyciągamy wnioski ze swoich działań, ale to wszystko wymaga oceny".
- Nowe przepisy antyterrorystyczne są oceniane bardzo wysoko przez naszych partnerów, nie jest to nic nowego i niezwykłego w Unii Europejskiej. Podobne rozwiązania są np. w Niemczech - dodał.
Uchwalona i podpisana przez prezydenta w czerwcu ustawa o działaniach antyterrorystycznych weszła w życie na początku lipca; 25 lipca wszedł w życie przepis zobowiązujący do rejestrowania nowych użytkowników kart przedpłaconych telefonii komórkowej. Posiadacze już zakupionych kart mają czas do 1 lutego 2017; po tej dacie, jeżeli nie podadzą operatorom danych osobowych, karty przestaną działać.
Ustawa zwiększyła uprawnienia służb specjalnych, określiła także m. in. zasady wprowadzania stopni alarmu terrorystycznego; przy niektórych minister spraw wewnętrznych - sam albo na wniosek szefa ABW lub komendanta głównego policji - będzie mógł zakazać zgromadzeń publicznych lub imprez masowych.
Przepisom ustawy sprzeciwiali się RPO, który zaskarżył ustawę do Trybunału Konstytucyjnego, i organizacje broniące praw człowieka, zarzucając jej m.in. ograniczenie swobód i wolności, w tym wolności zgromadzeń oraz dyskryminacyjne traktowanie cudzoziemców. Kwestionowali także brak kontroli nad działaniami operacyjnymi ABW.