Uszkodzone nerki, niewydolność serca, guz w pachwinie. Julek umierał z głodu w pustym mieszkaniu

Zamknięty w mieszkaniu przez kilka dni i opuszczony przez właściciela pies zaalarmował sąsiadów głośnym szczekaniem. Niestety, skrajnie wygłodzone zwierzę musiało czekać jeszcze co najmniej dobę na przyjście pomocy. Pierwsza próba uratowania czworonoga napotkała bowiem na opór... procedur.

Uszkodzone nerki, niewydolność serca, guz w pachwinie. Julek umierał z głodu w pustym mieszkaniu
Źródło zdjęć: © Facebook.com | Stowarzyszenie Ochrony Zwierząt "Nadzieja"
Mateusz Patyk

17.12.2019 15:09

  • Psa uratowali przemyscy obrońcy praw zwierząt
  • Przez kilka dni przebywał zamknięty w pustym mieszkaniu
  • Julek - bo takie nadano mu imię - był skrajnie wyczerpany i wygłodzony

Gdy obrońcy zwierząt z Przemyśla w woj. podkarpackim dostali informację o dramatycznej sytuacji uwięzionego w czterech ścianach psa, zareagowali natychmiast. Członkowie Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt "Nadzieja" powiadomili straż pożarną, jednak ci nie znaleźli powodów, by siłą wejść do mieszkania. Samotny, pozbawiony pokarmu i wody, musiał czekać. Pomoc przyszła kolejnego dnia.

"Jak Feniks z popiołów... Tego psa zawiódł jego opiekun, zawiódł go na całej linii, skazując na straszną śmierć z głodu i pragnienia. Julek, może wstępnie tak go będziemy nazywać, nie poddał się, zawalczył o swoje życie" - czytamy w emocjonalnym wpisie na facebookowym profilu stowarzyszenia. "Na skutek pierwszej akcji jego uwolnienia, która nie przyniosła efektu, podjęliśmy decyzję o umieszczeniu postu na naszej stronie o tym, że w zamkniętym mieszkaniu cierpi pies, a odpowiednie służby nie chcą pomóc" - brzmi dalszy fragment.

Aktywiści działali dalej. Drugiego dnia, dzięki wspólnej interwencji pod patronatem prezydenta miasta Wojciecha Bakuna oraz pomocy ze strony komendanta Straży Miejskiej i kierownika schroniska w Orzechowicach, udało się uwolnić i zabezpieczyć psa. Gdy tylko otwarto drzwi do mieszkania, zgromadzeni przy wejściu strażnicy i członkowie stowarzyszenia zobaczyli przeraźliwie wychudzonego czworonoga.

Jak podaje tvn24.pl, wygląd psa wskazywał na długi i samotny pobyt w lokalu. Barbara Turczak ze stowarzyszenia wspomina, że wewnątrz znaleziono dużo odchodów, a Julek (takie nadano mu imię) ze stresu i przyzwyczajenia przestał załatwiać swoje potrzeby fizjologiczne na zewnątrz.

Ostatnie badania stanu zdrowia Julka potwierdziły jego skrajne wyniszczenie, odwodnienie i zagłodzenie. Bez interwencji pies najprawdopodobniej nie dotrwałby do świąt. Analiza składu krwi wskazała na uszkodzenie nerek. Między płatami wątroby zauważono gromadzenie się wody, co spowodowane jest niewydolnością serca. Zwierzęciu doskwiera też bardzo bolesny guz jądra, który wymaga usunięcia.

"Julek bezpośrednio po uwolnieniu cały dzień pił wodę z wielką radością" - relacjonuje jeden z członków Stowarzyszenia "Nadzieja". Wciąż trwa zbiórka pieniędzy na dalsze leczenie i karmę dla uratowanego psa. Na razie akcję wsparła setka darczyńców i zgromadzono niecałe 80 procent pełnej sumy.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

piesprzemyślochrona zwierząt
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (9)