Ustawa medialna zaskarżona do Trybunału Konstytucyjnego
Rzecznik Praw Obywatelskich prof. Andrzej Zoll zaskarżył do Trybunału Konstytucyjnego tzw. ustawę medialną, która m.in. zmniejszyła liczbę członków Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji - poinformowano w biurze Rzecznika.
Z prośbą o skierowanie "ustawy medialnej" do TK zwróciła się do Rzecznika pod koniec grudnia ubiegłego roku była szefowa KRRiT Danuta Waniek. Według niej ustawę należało zaskarżyć, ponieważ była ona znowelizowana z naruszeniem konstytucyjnego trybu ustawodawczego.
Tzw. ustawa medialna czyli "Ustawa o przekształceniach i zmianach w podziale zadań i kompetencji organów państwowych właściwych w sprawach łączności, radiofonii i telewizji" m.in. zlikwidowała dotychczasową 9-osobową Krajową Radę Radiofonii i Telewizji (KRRiT). Teraz ma ona liczyć pięciu członków. Dwóch z nich powoła Sejm, dwóch - prezydent i jednego - Senat. W ustawie zapisano również, że przewodniczącego Krajowej Rady powołuje i odwołuje prezydent spośród jej członków. Ustawa zlikwidowała też Urząd Regulacji Telekomunikacji i Poczty, a w jego miejsce powołała Urząd Komunikacji Elektronicznej (UKE).
Zaskarżenie ustawy do Trybunału Konstytucyjnego zapowiedziało wówczas także SLD argumentując, że narusza ona konstytucyjną zasadę równości oraz zakaz stosowania cenzury prewencyjnej.
Zastrzeżenia przeciwników budził też tryb prac nad ustawą. Podkreślano, że pracowano nad nią w ekspresowym tempie, choć ten tryb jest zastrzeżony dla pilnych ustaw wniesionych przez rząd. Niektóre zapisy ustawy, jak powołanie 5-osobowej KRRiT, zaczęły obowiązywać w dniu opublikowania.
30 grudnia ubiegłego roku prezydent Lech Kaczyński podpisał nowelizację trzech ustaw medialnych. Dotyczą one radiofonii i telewizji, prawa pocztowego oraz prawa telekomunikacyjnego.
Do zadań Krajowej Rady dopisano "inicjowanie i podejmowanie działań w zakresie ochrony zasad etyki dziennikarskiej". Ustawa umożliwia też niemal automatyczne przedłużenie koncesji nadawców społecznych. Z takiego statusu korzysta w Polsce między innymi "Radio Maryja".
Nowelizacja zlikwidowała też Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty. W jego miejsce powołała Urząd Komunikacji Elektronicznej.
Nowelizację przygotował PiS. Posłowie tej partii argumentowali, że zmniejszenie liczby członków Krajowej Rady jest elementem programu "Tanie państwo", który ma na celu ograniczenie wydatków na administrację. Przekonywali, że trzeba zmienić układ w KRRiT. W Sejmie ustawę poparli posłowie Samoobrony i LPR. Z kolei SLD, PO i PSL, zarzucały PiSowi, że dąży do zawłaszczenia mediów publicznych.
Według Rzecznika Praw Obywatelskich wątpliwości co do zgodności z konstytucją tzw. ustawy medialnej budzą: tryb uchwalenia ustawy, zawieszenie funkcjonowania organu konstytucyjnego, zapis o ochronie etyki dziennikarskiej, powoływanie przewodniczącego KRRiT przez prezydenta, a także uprzywilejowanie nadawców społecznych.
Prof. Zoll powiedział, że - w jego ocenie - do zaskarżenia tej ustawy wystarczający byłby tryb jej uchwalenia. Ustawa została przyjęta w trybie pilnym, a artykuł 123 Konstytucji RP umożliwia taki tryb tylko na wniosek Rady Ministrów, tymczasem mieliśmy tu do czynienia z projektem poselskim, a nie projektem rządowym- powiedział Rzecznik.
Podstawowy zarzut dotyczy jednak zawieszenia funkcjonowania organu konstytucyjnego państwa, jakim jest KRRiT. Stało się tak od 29 grudnia, przez to, że nie wprowadzono do ustawy vacatio legis.
Kolejny zarzut dotyczy zapisu umożliwiającego KRRiT podejmowanie działań w zakresie ochrony etyki dziennikarskiej. To pomieszanie prawa z moralnością- ocenia rzecznik i podkreśla, że "organ władzy nie powinien wyznaczać etycznych standardów. Od tego są stowarzyszenia dziennikarzy - powiedział.
Rzecznik wskazuje również na zapis o powoływaniu i odwoływaniu przewodniczącego Rady przez prezydenta, bo takich kompetencji nie ma w konstytucyjnych uprawnieniach prezydenta. Jeśli nawet przyjąć, że ustawą można by te kompetencje wprowadzić, to spowodowano, że prezydent będzie mógł powołać czy odwołać przewodniczącego Rady - tylko z kontrasygnatą premiera - wyjaśniał prof. Zoll. A to powoduje, że Krajowa Rada staje się w jakiś sposób zależna od rządu, którego działalność ma kontrolować. To pomieszanie zasady podziału władzy - dodał.