Uśmiechał się do zdjęcia, za chwilę już nie żył
Turysta z Australii wybrał się ze swoją żoną na wakacje do Tajlandii. Podczas wycieczki mężczyzna postanowił stawić czoła swoim lękom i polatać na spadochronie ciągniętym przez motorówkę. Niestety lot, który miał być wspomnieniem na cale życie, zakończył się tragicznie.
O tragedii informuje Polsat News. Dobrze prosperujący australijski biznesmen Roger John Hussey, który dorobił się dużych pieniędzy pracując w zarządach wielu firm i instytucji, postanowił wybrać się z żoną na wakacje do Tajlandii. Wybór nie był przypadkowy, bowiem wybranka 70-latka jest Tajką z pochodzenia. Na miejsce swojego wypoczynku para wybrała malowniczą wyspę Phuket.
Para bawiła się świetnie przez kilka dni, między innymi obserwując z plaży ludzi latających na spadochronach za motorówkami. W końcu 70-latek postanowił na własnej skórze przekonać się jakie to uczucie. Żona biznesmena postanowiła nagrać jego wyczyn, a film miał trafić do domowego archiwum.
Spadł z wysokości 30 metrów
Na nagraniu opublikowanym w internecie widzimy uśmiechniętego mężczyznę, który przygotowuje się do lotu. Nie wygląda na zestresowanego ani przestraszonego, rozmawia z instruktorem. Chwilę później ciągnięty przez motorówkę odrywa się od ziemi i wzlatuje na spadochronie nad wodę. Po kilku sekundach spokojnego lotu, nagle mężczyzna spada z wysokości około 30 metrów wprost na płyciznę niedaleko brzegu. Wszystko to z dołu obserwuje jego żona i inni ludzie przebywający na plaży.
Świadkowie wypadku od razu rzucili się mężczyźnie na pomoc. Po krótkim czasie udało się go wyciągnąć z wody. 70-latek natychmiast został przewieziony do szpitala, jednak jego obrażenia były na tyle poważne, że zmarł chwilę później.
Kierujący motorówką oraz osoba przygotowująca Australijczyka do startu zostali aresztowani przez policję, która prowadzi dochodzenie w tej sprawie. Mężczyźni zarzekają się jednak, że powodem wypadku nie mógł być wadliwy sprzęt.
Źródło: Polsat News