"Usłyszała, że jest dzieckiem szatana". Matka Hani idzie do mediów, szkoła zaprzecza

Dziewczynkę, która nie przystąpiła do pierwszej komunii świętej spotkały nieprzyjemności w szkole, a jej mama straciła klientów. - To, co zrobiła nauczycielka było przyzwoleniem na poniżenie córki. Usłyszała od rówieśników, że jest dzieckiem szatana - mówi rozżalona matka dziewczynki.

Prezent na Pierwszą Komunię Świętą to nie lada wyzwanie (Zdj. ilustracyjne)
Prezent na Pierwszą Komunię Świętą to nie lada wyzwanie (Zdj. ilustracyjne)
Źródło zdjęć: © Getty Images,
oprac. MDol

06.11.2023 | aktual.: 06.11.2023 18:21

Pani Lucyna prowadzi kwiaciarnię. Jej 9-letnia córka nie przyjęła komunii świętej, ponieważ rodzina jest innego wyznania.

Jak twierdziła w rozmowie z serwisem epoznan.pl, dziewczynka w szkole została nazwana "dzieckiem diabła" i po całym zdarzeniu trafiła do psychologa. W międzyczasie sprawą zainteresował się ksiądz, który o sprawie opowiedział na kazaniu.

- W poniedziałek po komunii dzieci na lekcji wychowawczej otrzymały pamiątki i czekoladę z tej okazji. Nasza córka podeszła wtedy do wychowawczyni zapytać, czy ona również dostanie. Usłyszała odmowę, nauczycielka miała jej odpowiedzieć, że nie, nie dostanie prezentu, bo nie zasłużyła na niego. Po tej lekcji wylała się fala hejtu - mówi pani Lucyna.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

- To, co zrobiła nauczycielka było przyzwoleniem na poniżenie córki. W efekcie tego córka usłyszała od rówieśników, że jest dzieckiem szatana, że będzie smażyć się w piekle, że jej impreza było g***o warta. Dopiero po tym incydencie, usłyszałam od innych rodziców, że była przy tym nauczycielka, która nie zareagowała w żaden sposób" - czytamy na łamach "Głosu Wielkopolskiego" słowa mamy Hani.

Rodzice twierdzą, że zgłaszali sprawę do różnych instytucji. Po interwencji Rzecznika Praw Obywatelskich w szkole odbyła się kontrola, która wykazała nieprawidłowości. Do tej pory Hania i jej rodzina przeprosin jednak nie usłyszeli.

"Straciłam klientów"

Do sprawy włączył się ksiądz. Pani Lucyna twierdzi, że kiedy dotarło do niego, że miejscową kwiaciarnię prowadzą innowiercy, z ambony powiedział, że nie życzy sobie kwiatów z tego miejsca.

- Straciłam klientów. Najpierw nauczycieli, sprzątaczki i kucharki ze szkoły. Później też inni. Na dzień nauczyciela sprzedałam 4 róże, a normalnie było ich 250. Na Wszystkich Świętych w zasadzie nie miałam zamówień - żali się kobieta.

Ksiądz w rozmowie z "Faktem" tłumaczył, że ma prawo decydować, od kogo parafia kupuje kwiaty. Wyparł się też słów, o których mówi pani Lucyna.

Wersji pani Lucyny zaprzecza również dyrektorka szkoły, która w rozmowie z "Głosem Wielkopolskim" przyznała, że jest zbulwersowana postawą rodziców dziewczynki

Sprawa miała miejsce przed wakacjami, ale dopiero teraz trafiła do mediów dzięki mieszkańcom Rożnowa, którzy zapoczątkowali też akcję mającą na celu uratowanie kwiaciarni od bankructwa.

Chętni wpłacają na rzecz lokalu dowolne kwoty, a paragony zawieszają. W ten sposób pomagają kwiaciarni, jak i osobom, które nie są w stanie zakupić zniczy czy wiązanek.

Czytaj też:

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (482)