USA wytykają błędy belgijskim służbom. "Rozmawiamy z nimi jak z dziećmi"
• Amerykanie krytykują zachowanie europejskich służb specjalnych
• Nie wiedzą, co się dzieje, nie są aktywni, rozmawiamy z nimi jak z dziećmi - tak działania Belgów skomentował jeden z amerykańskich generałów
• Eksperci nie szczędzą również słów krytyki pod adresem szefowej unijnej dyplomacji Federiki Mogherini, która rozpłakała się na konferencji prasowej
• To było ośmieszenie UE i zachęta do ataków na Europę - mówi WP dr Kostrzewa-Zorbas
23.03.2016 | aktual.: 23.03.2016 14:56
Po wtorkowych zamachach przeprowadzonych w Brukseli, na głowę europejskich służb specjalnych spadła fala krytyki. - Fakt, że nie są one w stanie wytropić podejrzanych, o których wiedzą, bo po prostu brakuje im środków, jest prawdziwym problemem. To powinno się zmienić - przyznał wicedyrektor CIA Michael Morell.
Jeszcze ostrzejsze są nieoficjalne wypowiedzi Amerykanów dotyczące działań belgijskich służb. - Nie wiedzą, co się dzieje, nie są aktywni, rozmawiamy z nimi jak z dziećmi - mówi cytowany przez portal "Daily Beast" wysoki rangą amerykański oficer. - To naprawdę g...e działania operacyjne. To takie zaprzeczanie, nie są w stanie przyznać, że ich krajem zawładnęli dżihadyści - dodają kolejni.
Podobna krytyka już wcześniej spadła na głowy europejskich służb specjalnych po zamachach w Hiszpanii, Wielkiej Brytanii oraz Francji. Zdaniem wielu ekspertów nie potrafią one zapanować nad sytuacją, która staje się coraz bardziej dramatyczna.
Stany Zjednoczone patrzą na łzy Europy
Symboliczne dla sytuacji w Europie było zachowanie szefowej unijnej dyplomacji Federiki Mogherini, która wybuchła płaczem podczas konferencji prasowej w Jordanii, dotyczącej zamachów terrorystycznych w Brukseli. - To bardzo smutny dzień dla Europy - powiedziała.
Jej reakcja została bardzo negatywnie odebrana przez obserwatorów. - Od wejścia w życie Traktatu Lizbońskiego główną instytucją, która ma koordynować działania służb specjalnych na Starym Kontynencie, jest Europejska Służba Działań Zewnętrznych. Jak ona funkcjonuje, widać było po łzach jej szefowej - Federiki Mogherini - która zamiast walczyć z islamskim terroryzmem, rozpłakała się na konferencji prasowej i wyszła. To było ośmieszenie UE i zachęta dla jej przeciwników, aby atakować Europę. Stary Kontynent manifestuje w ten sposób swoją bezradność i bezsilność - komentuje dla WP dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas, politolog Wojskowej Akademii Technicznej oraz publicysta tygodnika "wSieci".
Jego zdaniem model współpracy i koordynacji służb narodowych 28 państw zrzeszonych w UE wciąż zawodzi i będzie zawodził. - Instytucje unijne mają niewielką moc sprawczą, która jest zbyt słaba w stosunku do wzywań i potrzeb. Unia Europejska stworzyła wielki obszar, podobny do Stanów Zjednoczonych pod względem pełnej swobody przemieszczania się, którego nie potrafi zabezpieczyć. W USA powstało FBI, tymczasem na Starym Kontynencie nie mamy podobnych instytucji centralnych. Postawiliśmy na współpracę poszczególnych państw, która ma być koordynowana. O tym, jak ta koordynacja realnie wygląda, najlepiej świadczy wspomniana już przeze mnie reakcja Federiki Mogherini - analizuje dr Kostrzewa-Zorbas
O tym, że krytyka ze strony amerykańskiego wywiadu pod adresem Belgów była zasłużona, nie ma również wątpliwości dr Grzegorz Cieślak z Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas.
- W tej sytuacji najbardziej uderzyło mnie to, że 13 listopada 2015 roku mieliśmy zamach w Paryżu. Dzień później Francja w ramach stosunków dwustronnych z Belgią "tupnęła nogą" i wymusiła podjęcie działań. W efekcie tego, pierwszy raz od 10 lat, belgijska policja przeprowadziła operację w dzielnicy Molenbeek. I co się okazało? Zatrzymano trzy duże ciężarówki, w których znaleziono broń, amunicję, materiały wybuchowe, a nawet rakietę stinger. Skoro przy pierwszej tego typu operacji zatrzymano trzy tiry wypełnione bronią, to można zadać pytanie czemu nie robiono tego wcześniej i częściej? Pod tym względem krytyka belgijskich służb jest uzasadniona - analizuje dla WP ekspert od terroryzmu.
Nasz rozmówca zwraca jednak uwagę, że główną rolą wywiadu nie jest walka z terroryzmem. - On ma za zadanie zabezpieczanie interesów swojego państwa. Stąd bierze się niechęć do dzielenia się informacjami ze służbami innych krajów. Proszę popatrzeć na komunikację między Wielką Brytanią, a Belgią. Wywiad brytyjski informował najpierw swoją policję o wynikach śledztwa, a ta następnie przekazała te uwagi Belgom. Wynika z tego, że policja ma wydolne platformy do współpracy międzynarodowej, natomiast wywiad ma niewydolne lub nie posiada ich wcale - dodaje dr Cieślak.
W podobnym tonie wypowiada się również były funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa, Urzędu Ochrony Państwa i Agencji Wywiadu - Vincent Severski.
- Jeśli Amerykanie, którzy prowadzą wywiad totalny i interesują się dosłownie wszystkim, twierdzą, że służby w Europie potrzebują dodatkowych inwestycji i są nie do końca wydolne, to należy odbierać te opinie jako wiarygodne. Ich słowa traktowałby więc bardzo poważnie - mówi w rozmowie z WP ekspert.
Polska gotowa?
Wydarzenia w Belgii sprawiły, że coraz więcej osób zadaje pytanie odnośnie bezpieczeństwa Polski. Paweł Soloch, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego zapewniał w programie "Jeden na jeden", że poziom zagrożenia terrorystycznego dla naszego kraju jest niski. O tym, że jesteśmy bezpieczni przekonywała również premier Beata Szydło.
- Polscy obywatele są bezpieczni, wszystkie służby działają i są w pogotowiu - przyznała. W zapewnienia premier nie wierzy jednak Paweł Kukiz, który skomentował je w jednym z wpisów na Facebooku.
"Służby tak "działają", że o mały włos nie roztrzaskało się auto z Prezydentem (i kilka innych aut przy okazji), tak są te Służby sprawne, że nie potrafiły zweryfikować byłego komendanta Policji a minister Błaszczak (a właściwie jego z-ca od "mundurówki" - Zieliński) od ponad miesiąca nie są w stanie wskazać nowego szefa Korpusu PP... Opony zweryfikować nie potraficie a ani słowem nie sprzeciwiacie się przyjmowaniu "uchodźców" chociaż w kampanii wyborczej obiecywaliście, że Polska wycofa się z lewacko-platformerskiej polityki "otwartych drzwi" ... "Dobra zmiana" ... Teraz szpak bociana..." - napisał lider ruchu Kukiz'15 (pisownia oryginalna).
Coraz częściej pojawiają się również pytania, czy w obliczu zagrożenia terrorystycznego w Europie, nie odwołać Światowych Dni Młodzieży. Sam prezydent Krakowa, Jacek Majchrowski, jeszcze na początku stycznia, w jednym z wywiadów przyznawał, że obawia się zamachów.
- Szczerze mówiąc, boję się. W to jako miasto nie wchodzimy, bo to sprawa ABW, policji i innych służb, które mają zapewnić bezpieczeństwo, ale uważam, że niebezpieczeństwo jest duże - mówił w rozmowie z serwisem lovekrakow.pl.
Szef BBN zapewnia jednak, że "obecnie nie mówi się raczej o odwołaniu Światowych Dni Młodzieży, choć niczego nie można wykluczyć". W opinii Vincenta Severskiego rząd Beaty Szydło ma obecnie bardzo ciężki orzech do zgryzienia.
- Ciężko mi oceniać, czy polskie służby są gotowe na organizację ŚDM. Natomiast decyzja o ich ewentualnym odwołaniu jest natury politycznej, a nie operacyjnej. To politycy muszą zdecydować, czy poddamy się presji terrorystów i zmienimy nasze plany. Z drugiej strony do obowiązków rządzących należy również ocena tego, jak duże jest zagrożenie zamachu. Oni najlepiej wiedzą, w jakim stanie są nasze służby specjalne, gdyż przez ostatnie 25 lat doprowadzili je do stanu, w jakim są obecnie - kończy były funkcjonariusz Służby Bezpieczeństwa, Urzędu Ochrony Państwa i Agencji Wywiadu.