USA: wojna będzie "niewidzialna"
Amerykańscy eksperci wojskowi uważają, że w najbliższych dniach można oczekiwać ofensywy militarnej przeciw terrorystom Osamy bin Ladena, ale walka z nimi będzie długa i częściowo będzie przebiegać w ukryciu.
Wkrótce, prawdopodobnie już w przyszłym tygodniu, dojdzie do ataku na siatkę bin Ladena w Afganistanie, w dużej mierze choćby dlatego, że amerykańska opinia publiczna chce widzieć jakąś konkretną akcję w odpowiedzi na atak 11 września - powiedział Charles Pena, ekspert ds. wojskowości z waszyngtońskiego Cato Institute.
Większa część prawdziwych działań będzie jednak "niewidzialna". Mamy do czynienia z organizacją terrorystyczną i z samej definicji tradycyjne środki militarne nie najlepiej tu się sprawdzają. Należy więc przede wszystkim oczekiwać działań sił specjalnych, które będą bardzo selektywne, nakierowane na pewne wybrane cele, ale nie tak widoczne, jak np. ataki rakietami cruise - oświadczył Pena.
Podkreślił, że nieunikniona będzie inwazja wojsk lądowych, zakładająca straty w ludziach.
Aby osiągnąć sukces, nie możemy polegać wyłącznie na naszej technice, rakietach cruise albo samosterujących bombach. Potrzebna będzie akcja sił lądowych, która zawsze jest ryzykowna. Trzeba liczyć się z ofiarami wśród żołnierzy. Operacja prawdopodobnie rozpocznie się od ataku rakietowego i bombardowań z powietrza, ale potem wkroczą do akcji wojska lądowe, chociaż głównie oddziały specjalne - powiedział ekspert Cato Institute.
Przewiduje on także próby spenetrowania siatki bin Ladena przez wywiad, co jednak wymagać będzie wiele czasu. To prawdopodobnie zabierze kilka lat, bo mamy do czynienia z religijnymi fanatykami, dla których dobra materialne nie mają aż takiego znaczenia - powiedział Pena.
Podobną opinię wyraził jeden z najbardziej znanych w USA specjalistów ds. wojskowości Anthony Cordesman z waszyngtońskiego Centrum Studiów Strategicznych i Miedzynarodowych (CSIS).
Z militarnego punktu widzenia na krótką metę kluczowym celem są talibowie i bin Laden. Uderzenie w nich zmusi nas do prowadzenia potem długiej kampanii. Pierwszym jej etapem będzie zaatakowanie wojskowych obiektów, składów amunicji i środków łączności talibów. Naciskiem dyplomatycznym trzeba będzie przy tym zapewnić, by popierający ich Pakistańczycy przerwali im dostawy broni i sprzętu - powiedział Cordesman.
Po bardzo precyzyjnym uderzeniu rakietami i bombami, do akcji powinny wkroczyć oddziały specjalne, których zadaniem będzie schwytanie lub zabicie terrorystów, a niekiedy infiltracja grup bin Ladena. Ich celem będzie też wsparcie dysydentów w Afganistanie, bo Afgańczycy bynajmniej nie są zjednoczeni. Trzy grupy etniczne dążą do obalenia talibów - zaznaczył Cordesman. (ajg)