USA: uwaga na loteryjne obietnice
W USA nasiliły działalność firmy, które każdego roku reklamują, że "gwarantują" uzyskanie "zielonej karty". Fałszerze wykorzystują naiwność osób marzących o zalegalizowaniu pobytu w Stanach Zjednoczonych i dających się nabierać na nieuczciwe praktyki.
"Nie daj się pominąć przy rozdziale amerykańskiego bogactwa i skorzystaj z nieograniczonych możliwości, jakie oferuje Ameryka" - zachęca w jednych z takich listów-reklam firma National Visa Lottery. Ma ona swoją siedzibę w stolicy USA, Waszyngtonie. Listy płyną do osób na całym świecie. Są adresowane także do Polaków zarówno w Polsce, jak i Stanach Zjednoczonych.
"Korzystając z usług firmy, masz zagwarantowane, że podanie o 'zieloną kartę' zostanie przyjęte przez rząd amerykański" - stwierdza list podpisany przez Marka Jacobsena, dyrektora wykonawczego National Visa Lottery.
Aby dodatkowo zachęcić do wysyłania podań przez firmę, która jest agencją prywatną, a nie rządową, wyjaśnia, że osoba składająca podanie automatycznie bierze udział w losowaniu specjalnych nagród. Jest nim możliwość wygrania dwóch darmowych biletów do USA lub 1,5 tys. dolarów w gotowce.
Podobne listy wysyła m.in. do naszych rodaków United States Lottery Registration, firma, która ma biura w Los Angeles. Zarówno w przypadku firmy z Waszyngtonu, jak i z Kalifornii ich przedstawiciele gwarantują, że właściwie wypełnione przez ich pracowników podanie o "zieloną kartę" ma zwiększone szanse na wygraną w loterii.
"Właśnie na tym polega manipulacja - mówi Douglas Revlon, rzecznik American Immigrantion Forum w Waszyngtonie_ - na używaniu w listach takich słów, jak gwarantujemy czy zwiększona szansa wygrania"_. Zapewnia on, że nie ma czegoś takiego, jak gwarancja czy zwiększona szansa otrzymania "zielonej karty" w przypadku loterii.
Proces loteryjnego rozdzielania "zielonych kart" wśród rożnych grup narodowych odbywa się za pomocą należącego do rządu USA komputera, który losowo wybiera zwycięzców.
Jak zwodnicze mogą być tego typu chwyty reklamowe, widać po sposobie rozumienia treści tych ogłoszeń. Osoba, która przekazała "Nowemu Dziennikowi" kopię oszukańczego listu, sama nie była pewna, skąd on dokładnie pochodzi, myśląc, że National Visa Lottery to agencja rządu amerykańskiego.
Kilku prawników specjalizujących się w sprawach imigracyjnych potwierdziło, że wysyłanie podań o "zieloną kartę" przez National Visa Lottery, United States Lottery Registration czy każdą inna tego typu firmę absolutnie nie zwiększa szansy wylosowania stałego pobytu.
"Szansa wygrania loterii, gdy korzysta się z usług naszej firmy, wynosi 10 proc."- przyznała przedstawicielka kalifornijskiej United States Lottery Registration. Wynika to jednak ze zwykłego szczęścia, nie z "profesjonalnej" pomocy, jakiej - za opłatą - udzielają urzędnicy firmy.
W loterii wizowej każdego roku bierze udział ok. 10 mln ludzi z całego świata, a do rozlosowania jest 50 tys. wiz, nie 55 tys., jak podają rozsyłane listy (5 tys. od 1997 roku otrzymują Nikaraguańczycy).
Dla firm, których jest kilkanaście w USA, prowadzenie takich "akcji pomocy" dla imigrantów to ogromne źródło dochodu. Wystarczy powiedzieć, że opłaty, jakie są przez nie pobierane, wahają się w granicach od 50 dolarów (od jednej osoby) po 75 dolarów (za rodzinę). (Marek Tomaszewski/pr)