USA mówią "nie" wojnie z Iranem. "Gra cały czas się toczy"
- Stany Zjednoczone wciąż czują się odpowiedzialne za to, aby nie doszło do globalnego konfliktu. Bezpośredni rewanż mógłby doprowadzić do kataklizmu w dwóch krajach, które posiadają bardzo poważne zasoby wojskowe - mówi w rozmowie z WP Ryszard Schnepf, odnosząc się do stanowiska USA w sprawie Iranu.
15.04.2024 19:14
W sobotę wieczorem Iran rozpoczął atak na Izrael. Islamski kraj wystrzelił ponad 300 dronów i rakiet, z czego 99 proc. z nich zostało zestrzelonych - przekazało w niedzielę rano izraelskie wojsko. Uderzenie trwało pięć godzin. "To największy atak dronów w historii" - stwierdziło CNN.
Atak Iranu na Izrael był odwetem za zbombardowanie irańskiego konsulatu w Damaszku. W ataku w syryjskiej stolicy zginęli ważni irańscy oficjele. Izrael oficjalnie nie przyznał się do ataku, ale też nie zaprzeczył.
Prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden przekazał izraelskiemu premierowi Benjaminowi Netanjahu, że Ameryka nie zamierza brać udziału w potencjalnym izraelskim kontrataku na Iran. Informacje ujawnili w niedzielę amerykańscy oficjele, na których powołuje się Reuters. Rzecznik Białego Domu ds. bezpieczeństwa John Kirby potwierdził, że USA będą kontynuować swoje wsparcie dla Izraela w zakresie obrony, ale nie mają zamiaru angażować się w konflikt z Iranem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Konfrontacja mogłaby na zasadzie domina wciągnąć inne kraje"
Ryszard Schnepf, były ambasador RP w USA w rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla, że "rolą Stanów Zjednoczonych, poprzez politykę administracyjną prezydenta Joe Bidena, jest to, by utrzymać stabilność świata". - Stany Zjednoczone wciąż czują się odpowiedzialne za to, aby nie doszło do globalnego konfliktu. A bezpośredni rewanż, czyli silny atak Izraela na Iran mógłby doprowadzić do kataklizmu w dwóch krajach, które posiadają bardzo poważne zasoby wojskowe - wyjaśnia.
- Ta konfrontacja mogłaby na zasadzie domina wciągnąć także inne kraje, regiony. Część z nich czeka na pretekst, aby zaatakować Izrael, więc radykalne działania izraelskich przywódców byłyby niebezpieczne dla świata w ogóle - ocenia.
"Wymagałoby to bardzo szczególnych przedsięwzięć"
Co może zrobić Izrael? W opinii byłego ambasadora "w Izraelu, jak w każdym kraju, są bardziej zdeterminowani, bardziej prowojenni politycy, ale też tacy, którzy szukają innych rozwiązań". - Izrael po wojnie przeciwko Hamasowi, jest pod pręgierzem światowej opinii publicznej, która przynajmniej w części obwinia ten kraj za palestyńskie ofiary - dodaje.
- W związku z czym ta obecna sytuacja daje polityczną szansę Izraelowi, aby powrócić z etykietą kraju, który potrafi być odpowiedzialny. Jak się stanie? Pewnie nawet premier Benjamin Netanjahu jeszcze nie wie. Trwają zapewne konsultacje polityczne, wewnątrz kraju i poza nim, głównie z amerykańskim sojusznikiem. Ale też w strukturach wojskowych, które - jeżeli miałoby dojść do jakiegoś rewanżu, kontrataku - musiałyby przeprowadzić go w sposób skuteczny - podkreśla Schnepf.
I zaznacza, że to jednak "nie jest proste, ponieważ oba kraje dzieli prawie 2000 km odległości". - Wymagałoby to bardzo szczególnych przedsięwzięć i uwarunkowań technicznych, których być może sam Izrael nie byłby w stanie spełnić bez wsparcia sojuszniczego - dodaje.
Czy Izrael mógłby liczyć na współpracę przy operacji przeciwko Iranowi? - Śmiem wątpić - mówi ekspert. I dodaje, że "stąd pewnie Izrael może podjąć bardzo ograniczone działania i też w dłuższym przedziale czasowym". - Nie natychmiast, tylko w jakimś momencie, który może nastąpić za miesiąc, a może później - zwraca uwagę.
"Gra cały czas się toczy"
Były dowódca GROM gen. Roman Polko w rozmowie z WP mówi, że "trudno w kotle szyicko-sunnicko-izraelskim patrzeć, kto na tym wygra".
- To jednak Izrael zaatakował irańską placówkę dyplomatyczną i Iran po prostu musiał odpowiedzieć. W przeciwnym wypadku rządzący utraciliby swój mandat zaufania we własnym państwie i wśród organizacji terrorystycznych, które Iran utrzymuje. Hezbollah, Huti, Hamas to są organizacje terrorystyczne, które służą Iranowi do prowadzenia wojny zastępczej z Izraelem - wyjaśnia.
I podkreśla, że "Iran w sytuacji, kiedy bezpośrednio został zaatakowany, musiał po prostu osłonić swoją twarz". - Zrobił to jednak w taki sposób, aby jednocześnie uzyskać dwa cele. Po pierwsze spektakularny atak, a po drugie jednak taki atak, który nie spowodował zbyt wielu szkód. Z pewnością Iran liczył się z tym, że i ta "Żelazna Kopuła", i alianci - Brytyjczycy, Amerykanie, skutecznie te drony, które kilka godzin w powietrzu wisiały, będą w stanie likwidować - dodaje.
- Pytanie, co teraz zrobi Izrael. Z pewnością znów, pod presją Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, odwet, który raczej będzie, bo Benjamin Netanjahu też jakiś ruch musi wykonać, nie będzie eskalował tej wojny. To psułoby interesy gospodarcze. Z pewnością taki kryzys mocno by się odbił na gospodarkach Zachodu. Stany Zjednoczone i Francja, które wspierają Izrael, nie chcą też do tego dopuścić - podkreśla wojskowy.
Rozmówca Wirtualnej Polski podkreśla, że "gra cały czas się toczy". - Na szali mamy taką pokusę, którą Izrael widzi, odwrócenia uwagi od Strefy Gazy. Tego, co tam się dzieje. I wygrywania wojny informacyjnej, czy przechylenia jej na swoją korzyść - zauważa. I dodaje, że kolejna rzecz to "wykorzystanie tego do zniszczenia programu nuklearnego Iranu, który jest rozwijany". - On też stanowi dla Izraela zagrożenie - zaznacza.
"Iran deeskaluje sytuację"
- W tej chwili trudno przesądzić, ale wydaje się, że jednak te naciski Zachodu są tak duże, że nawet jeżeli nastąpi odwet, to on będzie może bardziej widowiskowy, mający żądzę odwetu, a nie eskalujący konfliktu do takich granic, które trudno będzie opanować - podkreśla gen. Polko.
W opinii byłego dowódcy GROM, "Iran deeskaluje sytuację". - Iran uprzedzał Stany Zjednoczone o ataku na Izrael. Tak jakby mówił: musimy coś z tym zrobić, a wy to neutralizujcie już teraz. Tak samo irański generał, który mówi, że oni ten swój akt zemsty zrealizowali, a teraz nie będą tego kontynuować. To wyraźnie pokazuje, że Iran nie jest zainteresowany tym, aby ten konflikt podgrzewać, aby sam Iran był narażony na uderzenia Izraela - zaznacza ekspert.
Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski