USA groził atak nuklearny?
Tygodnik Time w najnowszym numerze ujawnia, że cztery miesiące temu amerykański wywiad wszczął alarm w obawie przed atakiem jądrowym na Nowy Jork. O zagrożeniu powiadomiono tylko kilka rządowych agencji oraz tajną grupę NEST, powołaną do wykrywania i likwidowania zagrożeń nuklearnych.
Według tygodnika "Time", przechwycona w październiku przez CIA informacja mówiła o przemyceniu z Rosji do Stanów Zjednoczonych ładunku nuklearnego o mocy 10 kiloton. W wypadku zdetonowania go na Manhattanie zginęłoby 100 tysięcy osób, a kolejnych 700 tysięcy zostałoby napromieniowanych.
W sprawdzanie informacji o zagrożeniu została natychmiast zaangażowana elitarna jednostka NEST, a całą akcją kierował Zespół do Walki z Terroryzmem, podlegający Radzie Bezpieczeństwa Narodowego. Operacja była ściśle tajna. Nie wiedział o niej nawet ówczesny burmistrz Nowego Jorku Rudolph Guliani.
Po kilku tygodniach śledztwa i po otrzymaniu z Moskwy zapewnienia, ze żaden ładunek jądrowy znajdujący się w rosyjskim arsenale nuklearnym nie zniknął, CIA odwołała alarm uznając, że informacje o zagrożeniu były nieprawdziwe. Jednak dramatyczne chwile, jakie prezydent Bush i jego najbliżsi współpracownicy przeżyli w związku z październikowym alarmem, były jednym z powodów powołania "awaryjnego" rządu, który ma przejąć władzę w Stanach Zjednoczonych po ewentualnym terrorystycznym ataku nuklearnym. (mag)