ŚwiatUSA. Donald Trump vs. Joe Biden. Pierwsza debata już dziś. Kto wygra?

USA. Donald Trump vs. Joe Biden. Pierwsza debata już dziś. Kto wygra?

Debata prezydencka w USA rozpocznie się około trzeciej w nocy polskiego czasu. To pierwszy pojedynek pomiędzy urzędującym Donaldem Trumpem i nominatem demokratów Joe Bidenem. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, że panowie spotkają się w stanie, w którym obaj liczą na zwycięstwo.

USA. Donald Trump staje w wyścigu o reelekcję
USA. Donald Trump staje w wyścigu o reelekcję
Źródło zdjęć: © Anadolu Agency via Getty Images | Anadolu Agency

Liczące jedenaście milionów mieszkańców Ohio stanie się dziś areną bitwy pomiędzy Donaldem Trumpem i Joe Bidenem. To stan szczególnie ważny dla obu kandydatów. Od 1944 roku mieszkańcy Ohio tylko raz poparli kandydata przegranego w całym wyścigu prezydenckim (był to Richard Nixon w 1960 roku, który przegrał wówczas z Johnem F. Kennedy'm).

Dodatkowo Ohio to jeden ze stanów tzw. pasa rdzy. Nazwa wzięła się od opustoszałych fabryk, które kiedyś były miejscami pracy, a dziś, stojąc puste, dosłownie rdzewieją. W marcu 2008 roku "Wall Street Journal" podsumował, że w ciągu poprzedniej dekady Ohio straciło 10 tys. miejsc pracy, podczas gdy Teksas zyskał ich ponad półtora miliona. A potem uderzył wielki kryzys finansowy, po którym wiele industrialnych miast nigdy się nie podniosło.

Na tym podglebiu przed czterema laty swoje zwycięstwo zbudował Donald Trump, który w Ohio wygrał przewagą ośmiu punktów procentowych. Pytanie, jaką laurkę wystawią mu "wysadzeni z siodła" robotnicy po czterech latach rządów. Ta nie musi być celująca. Jeszcze w czerwcu 2017 roku Trump mówił nieopodal fabryki General Motors w Warren, że mieszkańcy tych terenów nie muszą sprzedawać domów i się wyprowadzać. W 2019 roku fabrykę zamknięto.

Donald Trump vs. Joe Biden. Zasady bezpieczeństwa

Jest więc wielce prawdopodobne, że pytanie "czy administracja Trumpa zdołała wydźwignąć "pas rdzy" z biedy?" pojawi się podczas debaty. Wcześniej jednak widzom powinny rzucić się w oczy zmiany spowodowane epidemią COVID-19. Widzów debaty w samym studiu telewizyjnym będzie mniej (około 80-90 osób), a kandydaci nie podadzą sobie dłoni. Sama debata będzie trwała 90 minut. Pytania będzie zadawać Chris Wallace z telewizji Fox News.

O ile sam Fox zdecydowanie popiera Republikanów, o tyle bezstronności Wallace'a można być pewnym. Udowodnił, że świetnie odnajduje się w roli prowadzącego w 2016, gdy poprowadził debatę pomiędzy Hillary Clinton i Donaldem Trumpem i w oczach komentatorów był "najlepszym i najtwardszym" moderatorem dyskusji.

Wallace zada pytania dotyczące kilku bloków tematycznych. To kolejno: sprawa Sądu Najwyższego, epidemia COVID-19, ekonomia, wybuchy przemocy na tle rasowym oraz bezpieczeństwo wyborów.

USA. Donald Trump vs. Joe Biden. Tematy zapalne

Warto skupić się na dwóch ostatnich punktach. To one w ostatnim czasie zaprzątają w dużej mierze uwagę amerykańskich mediów. Możemy być pewni, że obie strony będą wzajemnie przerzucać się odpowiedzialnością za zamieszki, które opanowały amerykańskie miasta po śmierci George'a Floyda. Biden będzie atakować Trumpa mówiąc, że pozwala na systemowy rasizm i stanowi czynnik zapalny, a nie łagodzący dla zamieszek. Z kolei Trump obarczy winą Bidena i demokratów za to, że ci nie dość dostatecznie potępili wybuchy przemocy.

Jeśli chodzi zaś o bezpieczeństwo wyborów, to temat jest o tyle wrażliwy, że te w zasadzie już trwają. Od 18 września można głosować w Minnesocie, Południowej Dakocie, Wyoming i Wirginii. Niedługo potem lokale wyborcze otworzyły Vermont, Missouri, Michigan i Illinois. Z kolei stany Waszyngton, Oregon i Kolorado zdecydowały się wyłącznie na głosowanie korespondencyjne.

Istnieje więc spore ryzyko, że USA nie uniknie wyborczego chaosu, o którym tak wiele mówiliśmy w Polsce wiosną bieżącego roku. Nie tak dawno urzędujący prezydent sugerował swoim wyborcom, że wobec ogólnego zamieszania najlepiej będzie, jeśli ci zagłosują dwukrotnie, raz w lokalu wyborczym, a raz listownie. Oczywiście taka procedura jest nielegalna.

Jeśli jednak ilość wątpliwości i liczba protestów wyborczych stanie się nie do przełknięcia dla opinii publicznej, może się zdarzyć, że o tym, kto faktycznie został nowym prezydentem USA, zdecyduje Sąd Najwyższy. Taka sytuacja miała już miejsce w 2000 roku, gdy o Biały Dom walczyli ze sobą Al Gore i George W. Bush.

Donald Trump vs. Joe Biden. Po pierwsze: nie dać się sprowokować

Dla obu kandydatów w pierwszej debacie najważniejsze będzie, żeby nie dać się sprowokować. Joe Biden na pewno spróbuje poruszyć kwestię sensacyjnych zeznań podatkowych opublikowanych przez "New York Times", z których wynika, że Donald Trump w zasadzie nie płaci (w przeciwieństwie do swoich poprzedników) podatków podczas swojej prezydentury.

To news, który może bardziej zmobilizować twardy elektorat Demokraty, ale trudno powiedzieć, czy przemówi do wyborców Trumpa, którzy wcześniej przymykali oczy na różne "wyskoki" ich prezydenta.

Z kolei Trump spróbuje rozjuszyć swojego konkurenta, mówiąc o jego synu. Chodzi o Huntera Bidena, który pracował dla oskarżanej o pranie brudnych pieniędzy firmy gazowej Burisma Holdings. Później młodszy syn Bidena odnalazł się w zarządzie chińskiej BHR, co obecnie, zważywszy na napięcie na linii Waszyngton - Pekin, może mieć negatywny wydźwięk.

Czy te prognozy się sprawdzą oraz kto wygra debatę, przekonamy się już za kilka godzin.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (211)