Uroczystości w 71. rocznicę mordu Żydów w Jedwabnem
Modlitwami za zmarłych uczczono we wtorek w Jedwabnem 71. rocznicę mordu Żydów, którego 10 lipca 1941 roku dokonali tam Polacy z inspiracji Niemców.
10.07.2012 | aktual.: 10.07.2012 16:02
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
W modlitwach wzięli udział m.in. naczelny rabin Polski Michael Schudrich i delegacja ze Związku Wyznaniowego Gmin Żydowskich, osoby indywidualne, przedstawiciele IPN, wojewody podlaskiego, służby więziennej, Polskiej Rady Chrześcijan i Żydów. Później na miejsce dojechał również ambasador Izraela w Polsce Zvi Rav-Ner.
Spotkanie i modlitwy odbyły się przy pomniku upamiętniającym tragiczne wydarzenia sprzed 71 lat oraz na pobliskim cmentarzu żydowskim. Jak przyjął w śledztwie IPN, mordu co najmniej 340 Żydów dokonali 10 lipca 1941 roku, z inspiracji Niemców, miejscowi Polacy, którzy mieli w tej zbrodni "rolę decydującą".
Przewodniczący Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich Piotr Kadlcik mówił do zebranych przed pomnikiem, że chciałby, aby był to pomnik nie tylko upamiętniający pomordowanych w Jedwabnem, lecz by był to "grób nieznanego Żyda".
- Chciałbym, żebyśmy pamiętali i aby to miejsce było tak naprawdę nie grobem pomordowanych mieszkańców Jedwabnego. Chciałbym, żebyśmy traktowali to miejsce jako taki grób nieznanego Żyda, który został zamordowany z nienawiści, chciwości, bardzo często ze strachu - mówił Kadlcik. Podkreślał też, że należy pamiętać o wszystkich tych, którzy ratowali Żydów od zagłady. Nazwał ich "boskimi posłańcami, którzy w absolutnie koszmarnym świecie stanowili wyjątkowe, jedyne, osamotnione i zagrożone wyspy".
Kadlcik odczytał fragmenty książki Barbary Engelking "Jest taki piękny słoneczny dzień" z relacjami o mordach na Żydach dokonanych w innych miejscach niż Jedwabne. Mówił, że to zapis "pewnej zbrodni, pewnej niesprawiedliwości, która w tamtych strasznych czasach się zdarzyła".
Ambasador Izraela w Polsce Zvi Rav-Ner powiedział na cmentarzu żydowskim w Jedwabnem, że bardzo potrzebny jest w tym miejscu dialog. Wyraził nadzieję, że do niego dojdzie. - Kiedy pamiętamy i wspominamy, myślę, że to może służyć jako miejsce pamięci tej zbrodni, ale też dla przyszłego dialogu. Właśnie stąd wołam o dialog. Tu jest potrzebny dialog dla przyszłości, dla naszej, waszej, dla naszych dzieci, przyszłych pokoleń - mówił ambasador Zvi Rav-Ner.
Podkreślił, że nie zniszczą tego takie akty wandalizmu, jaki w Jedwabnem miał miejsce w sierpniu 2011 r. Pomnik w Jedwabnem został wówczas zniszczony przez nieustalonych dotychczas sprawców. Wandale zamalowali zieloną farbą znajdujące się na pomniku napisy w języku polskim i hebrajskim. Na elementach okalających obelisk napisano dużymi literami: "Nie przepraszam za Jedwabne" oraz "Byli łatwopalni". Były tam też swastyki i symbole SS. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Łomży. Ambasador Zvi Rav-Ner powiedział, że takie wypadki nie pomagają, ale podkreślał, że trzeba rozmawiać, bo dialog można i trzeba budować mimo takich aktów.
Naczelny rabin Polski Michael Schudrich mówił dziennikarzom, że przez ostatnie kilkanaście lat zaszły "wielkie zmiany" i coraz więcej osób usłyszało o tym, co wydarzyło się w przeszłości w Jedwabnem. - Wiele osób wie i wiele osób żałuje razem z nami - powiedział rabin. Mówił, że nie można zapomnieć o tragedii, która wydarzyła się w Jedwabnem. - Nie ma słów, którymi mogę tłumaczyć, jak było tutaj, tłumaczyć nasz ból, nasz wspólny smutek - powiedział.
W uroczystościach nie brali udziału ani przedstawiciele władz, ani mieszkańcy Jedwabnego. Schudrich pytany, czy oczekuje, by przyszli na obchody, powiedział, że "poczeka na dzień, kiedy każdy człowiek będzie wrażliwy na tragedię drugiego człowieka". Wierzy, że taki dzień przyjdzie. Mówił też, że "większość mieszkańców Jedwabnego nie jest gotowa na pojednanie, ale zawsze są następne rocznice, następne szanse na nadzieję".
Pomnik w Jedwabnem postawiono w 60. rocznicę zbrodni, przed uroczystościami, podczas których ówczesny prezydent Aleksander Kwaśniewski przepraszał za tę zbrodnię. Przetoczyła się wówczas wokół sprawy Jedwabnego szeroka dyskusja społeczna.
Pomnik stoi w miejscu stodoły, gdzie 71 lat temu spalono Żydów. Według śledztwa IPN mordu co najmniej 340 Żydów 10 lipca 1941 roku w Jedwabnem dokonała grupa ich polskich sąsiadów. IPN przyjął, że to polska ludność miała w tej zbrodni - jak to określono - "rolę decydującą", ale "można założyć", że jej inspiratorami byli Niemcy.
Napis na pomniku w Jedwabnem w języku polskim, hebrajskim i jidysz głosi: "Pamięci Żydów z Jedwabnego i okolic, mężczyzn, kobiet, dzieci, współgospodarzy tej ziemi, zamordowanych, żywcem spalonych w tym miejscu 10 lipca 1941 roku. Jedwabne 10 lipca 2001 roku".
Od dwóch lat miejscem wokół pomnika w Jedwabnem opiekują się osadzeni z Zakładu Karnego w Gradach-Woniecku. Koszą trawę, sprzątają. W 2012 roku w ramach specjalnego projektu, we współpracy ze środowiskiem żydowskim, porządkowali też pobliski cmentarz żydowski. Usuwali zakrzaczenia, udało się odsłonić część macew. Cmentarz w Jedwabnem był bardzo zarośnięty, teraz powoli to się zmienia. Prace mają być kontynuowane.
We wtorek w uroczystościach wzięła udział delegacja służby więziennej oraz kilku osadzonych z Białegostoku. Wszyscy otrzymali podziękowania za współpracę.
We wrześniu pomnik w Jedwabnem ma być oświetlony, ma też powstać monitoring tego miejsca, by było bezpieczniejsze i by odstraszało to wandali. Inicjatorem zabezpieczenia pomnika jest wojewoda, który realizuje ten pomysł we współpracy ze sponsorem. Urząd wojewódzki sam nie może przeznaczyć na to pieniędzy, gdyż dozór jest zadaniem gminy. Gmina nie chce się tym jednak zajmować. Michael Schudrich powiedział, że docenia inicjatywę wojewody, która pokazuje jego szacunek do miejsca i tragedii, która rozegrała się w Jedwabnem 71 lat temu.