Uniwersytety i politechniki muszą się postarać
Gdyby dzisiaj wszedł w życie prezydencki projekt ustawy o szkolnictwie wyższym, to opolskie uczelnie publiczne straciłyby miano uniwersytetu i politechniki.
Zgodnie z zapisami projektu nazwy „uniwersytet” może używać uczelnia, która ma prawo nadawania stopnia doktora w 12 dyscyplinach, w tym po dwie w dziedzinach nauk: humanistycznych lub społecznych, matematycznych lub fizycznych lub technicznych, biologicznych lub chemicznych oraz prawnych lub ekonomicznych. Uniwersytet Opolski nadaje doktoraty w 7 dyscyplinach. Nazwa „politechnika” natomiast przysługiwałaby uczelni mającej prawo doktoryzowania w 6 dyscyplinach, w tym co najmniej czterech technicznych. Politechnika Opolska ma uprawnienia w trzech.
- To projekt preferujący duże uczelnie - stwierdza prof. Stanisław S. Nicieja, senator, pierwszy rektor UO. - Trudno się temu dziwić, skoro redagowali go właśnie profesorowie właśnie z dużych ośrodków. Gdyby taki projekt przeszedł, uniwersytet i politechnika w Opolu musiałyby zostać zdegradowane do rangi szkół wyższych. Ale nie jest to problem tylko Opola. Wymogów tego projektu nie spełnia jeszcze kilka młodszych uniwersytetów w Polsce.
Kancelaria Prezydenta zapewnia, że nie jest to zamach na opolskie uczelnie - ustawa wyznacza bowiem termin na dostosowanie się do nazewnictwa do końca roku 2010. Poseł Unii Pracy Danuta Polak z Częstochowy, członek sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży uspokaja:
- Nie ma zagrożenia utraty nazw opolskich uczelni. Prawo przecież nie działa wstecz. Po to ustawodawca daje czas do 2010 roku.
W tej chwili UO nadaje doktoraty z chemii, ekonomii, pedagogiki, teologii, historii, językoznawstwa i literaturoznawstwa. Na PO można się doktoryzować na elektrotechnice, budownictwie i budowie maszyn.
- Do 2010 roku chcemy uzyskać prawa doktoryzowania w siedmiu dyscyplinach - mówi prof. Jerzy Skubis, prorektor ds. nauki PO. - Jestem przekonany, że te sześć lat nam wystarczy.
- Staramy się, by do siedmiu dyscyplin, w których już kształcimy doktorów, dołączyły wkrótce filozofia i biologia - informuje prof. Józef Musielok, rektor UO. - Żeby mieć wymaganych dwanaście, musielibyśmy jeszcze dostać uprawnienia dla matematyki, fizyki i prawa. Dotychczas nacisk kładziono na możliwość habilitowania, teraz trzeba by przenieść ciężar na doktoryzowanie. Sprostanie tym wymogom jest jednak realne.
Opolscy rektorzy tłumaczą wysokie wymogi, jakie projekt prezydencki stawia przed uczelniami, troską o dostojność uniwersytetów i politechnik.
- Wymagania podnoszone są po to, by nie wszyscy je spełniali - stwierdza prof. Musielok. - W ostatnich latach wiele uczelni mianowało się uniwersytetami, dodając do nazwy jakiś przymiotnik. To nieco umniejsza rangę nazwy. Ustawa ma temu zapobiegać.
- Jeśli uczelnia chce być prestiżową, musi spełniać wysokie kryteria - mówi prof. Skubis. - A ten projekt to przede wszystkim bardzo nowoczesne podejście do problemu szkolnictwa wyższego.
Zapisy projektu, o których mowa, nie podobają się natomiast prof. Niciei. - Powołanie uczelni wymagało ogromnej pracy nie tylko w regionie, ale również w parlamencie - mówi. - Nie sądzę, by projekt ten przeszedł, ale gdyby - to trzeba by likwidować uczelnie nie spełniające kryteriów. Zupełnie nie wiem, na mocy jakiego aktu prawnego miałoby to nastąpić.
Katarzyna Kownacka
OPINIE Zapytaliśmy opolskich parlamentarzystów, co sądzą o prezydenckim projekcie ustawy
*Jerzy Czerwiński, koło RKN: * - Ustawa, którą firmuje prezydent, była pisana pod dyktando rektorów największych uczelni w Polsce. Wymogi dotyczące nazewnictwa świadczą o tym dobitnie. Koło Ruchu Katolicko-Narodowego składało wniosek o odrzucenie obydwu projektów ustawy już po pierwszym czytaniu, ale Sejm większością głosów odrzucił go we czwartek rano. Obawiam się, że gdyby doszło do głosowania nad nim, to mógłby on przejść. Szansą na to, by go zmienić są prace komisji i podkomisji. Tam trzeba stoczyć walkę o korzystniejsze zapisy, bo jeśli mamy tak reformować nasze szkolnictwo wyższe, to w ogóle go nie reformujmy.
*Tadeusz Jarmuziewicz, poseł PO: * - Przed ostatnich siedem lat, od kiedy jestem w Sejmie, co najmniej kilkadziesiąt razy głosowaliśmy nad utworzeniem kolejnej politechniki czy uniwersytetu. Obawiam się, że poszliśmy w ich produkcję masową, a przecież powinny być to uczelnie elitarne, wyjątkowe i bardzo prestiżowe. Żeby takie były, poprzeczka musi być wysoko. Mam nadzieję że włodarze opolskich uczelni podejmą wyzwanie i sprostają nawet tak wysokim wymogom. W przeciwnym razie naszym uczelniom nie będzie do śmiechu.
*Jerzy Szteliga, poseł SLD: * - Kto i na jakiej podstawie wprowadził te kryteria - trudno powiedzieć, ale nie przejmowałbym się nimi mocno. To przecież urzędniczy projekt, który musi jeszcze przejść przez komisje, podkomisje, czytania i głosowania, w trakcie których może się bardzo zmienić. W obecnym kształcie jego wymogi spełniają może trzy uczelnie w kraju. Jeśli miałbym dziś nad nim głosować i wiedziałbym, że czas na dostosowanie się do zmian byłby zbyt krótki dla opolskich uczelni, to głosowałbym przeciw. Od wielu lat przecież jestem adiunktem na Politechnice Opolskiej.
JEDNO PYTANIE Minister Deresz się myli
NTO: Szefowa Kancelarii Prezydenta, Jolanta Szymanek-Deresz, twierdzi, że tworząc projekt odnoszono się do deklaracji bolońskiej, a szkoły wyższe spełniające te kryteria będą miały szansę konkurować na rynku europejskim. Czy rzeczywiście tylko pod takim warunkiem polskie uczelnie będą konkurencyjne w UE?
Odpowiada profesor Stanisław Nicieja: - Pani minister Szymanek-Deresz myli się, tłumacząc wprowadzenie tych kryteriów wymogami europejskimi. W Europie istnieją przecież różne modele szkolnictwa. W Niemczech, Włoszech czy Hiszpanii szkolnictwo wyższe jest zdecentralizowane. Istnieje tam cała masa niewielkich, ale znakomitych uczelni. Wprowadzając tam takie kryteria, trzeba by na przykład powiedzieć władzom słynnego z medycyny i chemii uniwersytetu w Heidelbergu, że musi być rozwiązany, bo ma na przykład słabą slawistykę. W modelu anglosaskim bardzo popularne jest tworzenie specjalistycznych uniwersytetów, które mają w nazwie przymiotnik - na przykład uniwersytet techniczny, medyczny, itp. We Francji z kolei bardzo mocny jest tylko uniwersytet paryski - wszystko co poza nim jest prowincją. A poza tym - nauki nie można wpychać w sztywne szablony i ustawa dotycząca szkolnictwa wyższego powinna być elastyczna.
DWA PYTANIA Ustawy nie pisano pod kogoś * *NTO: Prezydencki projekt ustawy o szkolnictwie wyższym stawia wysokie wymogi szkołom, które chciałyby nosić miano uniwersytetu czy politechniki. To godzi w małe uczelnie. Czy nie jest to ustawa pisana pod duże uczelnie?
Odpowiada poseł Danuta Polak, członek sejmowej Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży: - Nad projektem rzeczywiście pracowali rektorzy dużych uczelni, ale to dlatego, że są to ludzie z ogromnym doświadczeniem w tej materii. Trudno było wybrać kogoś innego. Projekt stawia wysokie wymogi, ale na pewno nie jest pisany pod kogoś. Wysoko zawieszona poprzeczka ma podnieść rangę uczelni, a nie powodować jej degradację. Opolskie uczelnie na pewno nie stracą tytułów. Prawo nie działa wstecz.
NTO: Jeśli Państwowa Komisja Akredytacyjna stwierdzi, że nie są spełnione minima kadrowe na jakimś kierunku, to można go zawiesić czy zlikwidować. Czy tak samo nie będzie można robić z uczelniami, które nie spełnią ustawowych kryteriów?
- Ocena PKA to coś innego. Poza tym po jej kontrolach uczelnie się poprawiają. Mogą się więc poprawić się też w wypełnianiu ustawowych kryteriów. Po to jest właśnie okres przejściowy tego zapisu do 2010 roku.