Ungier: nie przekazywałem tajemnic, nie ustalałem list RN
B. szef Kancelarii Prezydenta Marek Ungier, który blisko cztery godziny zeznawał przed sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen, powiedział, że nie przekazywał nikomu tajemnic państwowych, nie miał udziału w tworzeniu list Rady Nadzorczej PKN Orlen, a Kancelaria Prezydenta nie ingeruje w skład Rad Nadzorczych spółek.
15.01.2005 | aktual.: 15.01.2005 16:45
Marek Modecki bywał w Kancelarii Prezydenta, lecz nie znam go. Jest znajomym Dariusza Szymczychy - powiedział Marek Ungier. Modecki był doradcą Jana Kulczyka oraz współorganizatorem i współuczestnikiem wiedeńskiego obiadu (lipiec 2003 r.) poznańskiego biznesmena z Władimirem Ałganowem.
Antoni Macierewicz (RKN) pytał, czy Ungier zna amerykańskiego prawnika Lejba Fogelmana i kancelarię prawniczą Dewey Ballantine. Ungier powiedział, ze zna tę firmę i to nazwisko. Z Fogelmanem - o którym Macierewicz mówił, że jest "kluczową osobą w tej kancelarii" Ungier spotkał się 4-5 razy. Były to jednak spotkania prywatne. "Nie pamiętam, żeby bywał on w Pałacu Prezydenckim" - dodał.
Ungier powiedział, że nie wie, że firma Dewey Ballantine - jak wynikało z pytań Macierewicza - zajmuje się doradztwem dla PKN Orlen, Kulczyk Holding i że opiniowała kontrakt na dostawy ropy do PKN Orlen.
Macierewicz pytał Ungiera, czy pamięta, że wspólnie z Markiem Siwcem w kawiarni na warszawskiej Woli spotykali się z Fogelmanem i o czym wtedy rozmawiali. Ungier nie wykluczył takiego spotkania, ale nie pamięta tematu rozmowy.
Poseł RKN zapytał, czy Ungier kiedykolwiek był pracownikiem, współpracownikiem, funkcjonariuszem komunistycznych służb specjalnych cywilnych lub wojskowych. "Nie" odparł Ungier. Tak samo odpowiedział na pytanie Andrzeja Grzesika (Samoobrona) o to, czy zamierza wyjechać i przenieść się na stałe za gra O to, czy Marek Ungier lubi gęsie wątróbki i jakie decyzje podejmował będąc szefem Juventuru pytali posłowie komisji śledczej ds. PKN Orlen b. szefa Gabinetu Prezydenta.
O gęsie wątróbki pytał Zbigniew Wassermann (PiS) mając nadzieję, że ten fakt przypomni Ungierowi spotkanie w 1996 roku w jednym z hoteli warszawskich, gdzie miał się spotkać z przedstawicielami firmy J&S.
Jestem z przekonania poglądów lewicowych i byłoby głupio gdybym powiedział, że moim ulubionym daniem są gęsie wątróbki - mówił. Jak dodał, stanowczo twierdzi, że "nie był na takim spotkaniu, na którym byliby obaj panowie" właściciele J&S - Jankilewicz i Smołokowski.
Andrzej Grzesik (Samoobrona) pytał, dlaczego Ungier będąc szefem Juventur sprzedał Bogusławowi Koczurowi "hotel w Krakowie i Zakopanem ze szkodą dla spółki, której minister był prezesem".
Ungier zapewnił, że nie brał udziału w transakcji sprzedania czegokolwiek Koczurowi. Wedle mojej pamięci sprzed 12 lat, wyglądało to tak, że Koczur prowadził interesy ze spółką Juventur Travel, a nie Juventur SA, której byłem prezesem - dodał.
Pytania Grzesika wywołały dyskusję w komisji. Część posłów, w tym Andrzej Celiński (SdPl), uważała, że pytania nie wiążą się z zakresem prac komisji i powinny być uchylone. Józef Gruszka (PSL) uznał jednak, że nie wie do czego dąży poseł Samoobrony zadając takie pytania i dlatego ich nie uchyli. Tylko poseł jest gospodarzem swoich myśli - dodał.
W listopadzie ujawniono, że Ungier jest podejrzany o przestępstwa gospodarcze i poświadczenie nieprawdy w Juventurze. Zarzut dotyczy sprzedaży nieruchomości po zaniżonej cenie, co doprowadziło do 2 mln strat na szkodę Juventuru. Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa trafiło do Prokuratury Rejonowej w Warszawie 10 lat temu. Ungier oświadczył, że nigdy nie został zapoznany przez prokuraturę z zarzutami i w ogóle nie wiedział, że trwa takie śledztwo. Mówił, że nie naruszył prawa.
Ungier mówił w sobotę, że w sierpniu 2003 roku, kiedy prezydent zapoznał się z tajną notatką Zbigniewa Siemiątkowskiego na temat spotkania Kulczyk-Ałganow, polecił, aby odesłać notatkę do Agencji Wywiadu z prośbą o informowanie na bieżąco o podejmowanych działaniach w tej sprawie.
O wizytach Kulczyka w pałacu
Mniej więcej raz na miesiąc, "choć może częściej, a może rzadziej" Jan Kulczyk bywał w Kancelarii Prezydenta - powiedział w sobotę przed sejmową komisją śledczą ds., PKN Orlen były szef Gabinetu Prezydenta Marek Ungier. Odpowiadał na pytania Romana Giertycha (LPR).
Ungier nie wyjaśnił - o co prosił poseł LPR - czym można tłumaczyć, że w księdze wejść i wyjść do i z Kancelarii Prezydenta w latach 2002-2003 została odnotowana tylko jedna wizyta Jana Kulczyka.
Świadek zapewnił, że tematem jego spotkań z Kulczykiem nie był skład Rady Nadzorczej PKN Orlen. Nie rozmawiał też na temat wiedeńskiego (lipiec 2003 rok) spotkania z Władimirem Ałganowem. Powiedział też, że nie wie, czy prezydent rozmawiał z Kulczykiem o tym spotkaniu.
Nie ujawniam tajemnic państwowych
Nigdy nie dzieliłem się tajemnicami państwowymi z nieuprawnionymi osobami - zapewniał sejmową komisję śledczą ds. PKN Orlen Marek Ungier.
Powiedział też, że nie ostrzegał, ani nie informował Wiesława Kaczmarka o toczącym się w jego sprawie jakimkolwiek postępowaniu. Odniósł się w ten sposób do przecieku informacji o działaniach służb specjalnych wobec b. ministra skarbu Wiesława Kaczmarka i b. szefa Nafty Polskiej Macieja Giereja. Chodziło o rzekome przyjęcie przez nich łapówki za pomoc Rosjanom przy zakupie Rafinerii Gdańskiej.
Ungier powiedział, że z tajnymi notatkami Agencji Wywiadu zapoznał się 5 sierpnia 2003 roku. Notatki dotyczyły spotkania biznesmena Jana Kulczyka z rosyjskim szpiegiem Władimirem Ałganowem w Wiedniu w lipcu 2003 r. Po powrocie do Polski Kulczyk miał poinformować szefa Agencji Wywiadu Zbigniewa Siemiątkowskiego, że - według Ałganowa - Kaczmarek i Gierej przyjęli od Rosjan 5 mln dolarów łapówki za pomoc w prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej.
Ungier przyznał, że w sierpniu 2003 roku spytał Kaczmarka, czy zna plotkę krążącą po mieście dotyczącą przyjęcia korzyści majątkowej od Łukoila w zamian za pomoc przy prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej i powiedział, że cała sprawa wiązana jest z jego osobą. "Kaczmarek oświadczył, że zna te plotki i może je ocenić tylko jako prowokację" - mówił Ungier.
Właściciele J&S zabiegali o spotkanie z prezydentem
Właściciele J&S chcieli spotkać się z prezydentem w sprawie przedłużenia kontraktu z PKN Orlen na dostawy ropy do Polski - powiedział w sobotę przed komisją śledczą ds. PKN Orlen b. szef gabinetu prezydenta Marek Ungier.
Jankilewicz i Smołokowski zwrócili się z prośbą o przyjęcie ich przez prezydenta, jednak nie uznał on za stosowane przyjąć obu panów osobiście - relacjonował Ungier.
Powiedział, że w marcu 2002 roku szefowie J&S spotkali się z doradcą prezydenta Witoldem Orłowskim, on sam był gospodarzem spotkania. Jak mówili, powodem ich prośby było zaniepokojenie, że pomimo tego, iż w 2001r. dostarczali ropę zgodnie z warunkami kontraktu, nikt z kierownictwa PKN Orlen nie podjął rozmów o przedłużeniu z nimi kontraktu - mówił Ungier.
Dodał, że celem ich wizyty była prośba o równorzędne traktowanie oferty J&S.
Ungier - jak mówił - zwrócił wówczas uwagę, że w zakresie dotyczącym działań gospodarczych i kontaktów między J&S a PKN Orlen właściwi są udziałowcy i właściciele firmy, a nie prezydent i jego kancelaria. Zapewnił również, że z Jankilewiczem i Smołokowskim widział się tylko wtedy.
Pałac prezydencki nie ustalał składów spółki
Nigdy składy personalne organów spółki PKN Orlen nie były i nie są ustalane, czy zatwierdzane, w pałacu prezydenckim - zapewniał sejmową komisję śledczą ds. PKN Orlen Marek Ungier.
Były szef gabinetu prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego mówił o nocnym spotkaniu z 20 na 21 lutego 2002 roku u ówczesnego premiera Leszka Millera. Oprócz niego i premiera był tam prezydent Kwaśniewski. Ungier referował, że głównym tematem spotkania była sytuacja na lewicy.
Według Ungiera na tym spotkaniu była też mowa o nieuprawnionym powoływaniu się na poparcie prezydenta czy premiera. Prezydent podał jako przykład, że mówi się, iż Jan Kulczyk z poparciem premiera aspiruje do przewodniczenia Radzie Nadzorczej Orlenu. Premier wówczas oświadczył, że nic nie wie na ten temat i trzeba o to zapytać Kulczyka. Kiedy biznesmen pojawił się w gabinecie, uznał to za plotkę i stwierdził, że nie zamierza znaleźć się w Radzie Nadzorczej PKN Orlen - relacjonował Ungier.
Wyjaśniał, że w czasie spotkania kilka razy telefonował do ówczesnego ministra skarbu Wiesława Kaczmarka, m.in. informując go o wizycie Kulczyka. W czasie obrad owej nocy w kręgu mojego zainteresowania nie była Rada Nadzorcza (PKN Orlen) i jej personalny skład - zapewniał Ungier.
...nie ostrzegałem Kaczmarka
Nie ostrzegałem, ani nie informowałem Wiesława Kaczmarka o toczącym się w jego sprawie jakimkolwiek postępowaniu - oświadczył przed sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen Marek Ugnier.
Odniósł się w ten sposób do przecieku informacji o działaniach służb specjalnych wobec b. ministra skarbu Wiesława Kaczmarka i b. szefa Nafty Polskiej Macieja Giereja. Chodziło o rzekome przyjęcie przez nich łapówki za pomoc Rosjanom przy zakupie Rafinerii Gdańskiej.
Ungier powiedział, że nie dysponował wiedzą o śledztwach prowadzonych w sprawie Kaczmarka przez ABW, więc nie było możliwości by go o tym poinformował.
Były szef gabinetu prezydenta Marek Ungier oświadczył sejmowej komisji śledczej ds. PKN Orlen, że w czasie rozmowy z ówczesnym ministrem skarbu Wiesławem Kaczmarkiem w dniu 20 lutego 2002 roku przed Walnym Zgromadzeniem Akcjonariuszy PKN Orlen nie przekazywał mu żadnej listy kandydatów do Rady Nadzorczej koncernu naftowego.
Ungier jest przesłuchiwany z związku z przeciekiem informacji o działaniach służb specjalnych wobec b. ministra skarbu Wiesława Kaczmarka i b. szefa Nafty Polskiej Macieja Giereja. Śledztwo w sprawie ujawnienia tych informacji prowadzi prokuratura w Katowicach.
Przesłuchanie b. szefa gabinetu prezydenta wiąże się z też z wypowiedzią Kaczmarka o uzgodnieniach w sprawie składu Rady Nadzorczej PKN Orlen, prowadzonych przed Walnym Zgromadzeniem Akcjonariuszy spółki 21 lutego 2002 r.
Ungier powiedział, że o zatrzymaniu b. szefa PKN Orlen Andrzeja Modrzejewskiego w lutym 2002 roku dowiedział się z mediów.