Ulewy kolejnym żywiołem nawiedzającym Australię
Po największych w historii Australii pożarach buszu teraz ulewy są kolejnym żywiołem, który nawiedził wschodnie wybrzeże tego kraju. W Sydney spadło we wtorek dwie trzecie średnich opadów lutego.
W Sydney ewakuowano dwa szpitale i pole namiotowe, zamknięta została część dróg dojazdowych, a na wielu ulicach miasta woda sięga kolan. Wzdłuż wybrzeża drogi są zasypane przez osuwającą się ziemię. Wiele osób doznało obrażeń, gdy wyrwane wichurą drzewa przewróciły się na domy lub samochody. Służby ratownicze były wzywane ponad półtora tysiąca razy.
Według meteorologów, ulewy i burze mają trwać jeszcze przez kilka dni. Również w stolicy kraju, Canberze, spadła we wtorek rekordowa ilość deszczu - 77 milimetrów. Ulewy i sztormy szaleją na całym wschodnim wybrzeżu Australii - na tych samych terenach, gdzie przez kilka tygodni, od Bożego Narodzenia, szalały największe w historii Australii pożary buszu.
O zagrożeniu powodziowym od paru tygodni ostrzegali Aborygeni, którzy zauważyli, że mrówki przenoszą w wyższe miejsca swoje położone nad rzekami mrowiska. Kolejnym zagrożeniem jest cyklon Chris, w którym wiatry przekraczają prędkość 260 km na godzinę. Cyklon ma przekroczyć zachodnie wybrzeże Australii tej nocy. (an)