Ukryty podkop pod płotem. Nowy dowód z granicy z Białorusią
Ogrodzenie, które miało powstrzymać przekraczanie polskiej granicy z Białorusią przez osoby bez zezwoleń, nie w pełni zdaje egzamin. Przemytnicy ludzi wykorzystują do przerzutu swoich klientów drabiny i podkopy. Nowe zdjęcia ukrytych przejść pokazał prof. Maciej Duszczyk, ekspert polityki migracyjnej z UW.
09.08.2022 | aktual.: 09.08.2022 01:59
Ekspert z Uniwersytetu Warszawskiego wyjaśnił we wpisie w mediach społecznościowych, że w ramach pracy naukowej zbiera różne materiały i dokładnie je weryfikuje.
"Coraz więcej pojawia się zdjęć i filmów z granicy. Wybór kilku z potwierdzonych źródeł. Mur nie spełnia celów, dla których został zbudowany" - napisał prof. Maciej Duszczyk na Twitterze, załączając zdjęcia instalacji, które wykonali migranci, a także najpewniej funkcjonariusze służb granicznych reżimu Łukaszenki.
Jak zaznaczył prof. Duszczyk, o sprawie alarmował już wcześniej. - Migranci przekraczają barierę na polsko-białoruskiej granicy, używając drewnianych platform, wyższych od granicznego płotu - ostrzegał również w rozmowie z Wirtualną Polską.
"Kryzys migracyjny może powrócić"
Zdaniem eksperta z UW migranci i wspierające ich białoruskie służby zaczęli szukać słabych punktów na granicy.
- Należy założyć, że białoruskie służby przygotowują do otwarcia nowy szlak przemytu ludzi, tym razem z krajów Afryki i Bliskiego Wschodu. Kryzys migracyjny może powrócić - mówił Tomaszowi Moldze prof. Maciej Duszczyk, powołując się już w lipcu na relacje mieszkańców Podlasia.
Straż Graniczna przekazała nam, że planuje zainstalować m.in. zaporę elektroniczną.
Zapora na granicy. Ogrodzenie przeciw wojnie hybrydowej
Ogrodzenie na granicy polsko-białoruskiej powstało jako próba poradzenia sobie z wykorzystywaniem przez służby z Mińska i Moskwy migrantów z krajów Bliskiego Wschodu w wojnie hybrydowej. Płot miał powstrzymać napływ ludzi, którzy najczęściej są ofiarami przemytników i mundurowych z Białorusi oraz Rosji.
Budowę ogrodzenia w takiej formie, w jakiej powstało, krytykowali obrońcy praw człowieka i organizacje ekologiczne.
Czytaj też: Ruch wojsk Rosji na Białorusi. To nowe siły