Jak nie podkopem, to z drabiną. Migranci i białoruskie służby zaczęli testować zaporę na granicy

Migranci przekraczają barierę na polsko-białoruskiej granicy, używając drewnianych platform, wyższych od granicznego płotu - alarmuje prof. Maciej Duszczyk, ekspert polityki migracyjnej z Uniwersytetu Warszawskiego. Naukowiec powołuje się na udokumentowane relacje mieszkańców Podlasia. Jego zdaniem migranci i wspierające ich białoruskie służby zaczęli szukać słabych punktów na granicy. Straż Graniczna już teraz planuje zainstalować m.in. zaporę elektroniczną.

Bariera na granicy z Białorusią. Migranci i białoruskie służby testują ją w poszukiwaniu słabych punktów. Na fot. ujawniony niedawno podkop
Bariera na granicy z Białorusią. Migranci i białoruskie służby testują ją w poszukiwaniu słabych punktów. Na fot. ujawniony niedawno podkop
Źródło zdjęć: © PAP | Artur Reszko
Tomasz Molga

Długa na 186 km i wysoka na 5 metrów zapora wzdłuż polsko-białoruskiej granicy jest prawie ukończona. Jednak z drugiej strony zaczęło się poszukiwanie słabych punktów słynnego "płotu". - Należy założyć, że białoruskie służby przygotowują do otwarcia nowy szlak przemytu ludzi, tym razem z krajów Afryki i Bliskiego Wschodu. Kryzys migracyjny może powrócić - powiedział WP prof. Maciej Duszczyk, powołując się na relacje mieszkańców Podlasia. Dodał, że z zebranych przez niego informacji wynika, iż nadal dochodzi do przekroczeń granicy. Szacuje, że Straż Graniczna zapobiega połowie prób, reszta kończy się sukcesem.

Mieszkańcy spotykają migrantów w lasach. Obcokrajowcy nagrywają się na fotopułapkach, zainstalowanych przez miłośników podglądania zwierząt. Zjawisko ma mniejszą skalę niż latem 2021 roku. Jednak zdaniem prof. Duszczyka kryzys graniczny może powrócić, gdy znalezione zostaną słabe punkty bariery, a sam szlak zostanie rozreklamowany w krajach afrykańskich.

Płot graniczny z Białorusią. 70 prób przejścia w lipcu

Według danych Straży Granicznej 4 lipca na polską stronę granicy przeszło 14 obcokrajowców. 11 pokonało rozlewisko rzeki w okolicach Białowieży. 3 lipca było to 20 osób, z których część przeszła rzekę. 2 lipca 11 osób przeszło w miejscu, gdzie nad przęsłami płotu nie ma drutu ostrzowego. Z kolei 27 czerwca na terytorium Polski weszły 44 osoby, uprzednio przecinając drut, tzw. concertinę. 19 czerwca polski patrol zauważył Białorusinów, którzy próbowali zrobić podkop pod barierą. Migranci pochodzili takich krajów jak: Angola, Egipt, Gambia, Kongo, Kamerun, Mali, Maroko, Senegal, Sierra Leone, Somalia, Sri Lanka, Sudan i Syria.

- Są to głównie młodzi mężczyźni, którzy wcześniej legalnie przylecieli do Moskwy, następnie wjechali do Białorusi i stamtąd z pomocą służb próbują przejść na polską stronę. Liczba przekroczeń na odcinku, gdzie stoi bariera, jest znikoma w porównaniu do sytuacji sprzed roku - mówi WP mjr Katarzyna Zdanowicz, rzecznik prasowa Podlaskiego Oddziału Straży Granicznej.

- Do pokonania bariery używane są drabiny oraz liny. O przejściu po platformie nie słyszałam - dodaje. Podkreśla, że w przyszłości bariera będzie trudniejsza do pokonania, gdy na pełnej długości zainstalowana zostanie zapora elektroniczna, składająca się z czujników ruchu, kamer dziennych i termowizyjnych.

Prof. Maciej Duszczyk opublikował na Twitterze podsumowanie kryzysu migracyjnego przy granicy z Białorusią. Ostrzegł, że sama bariera nie rozwiąże problemu zorganizowanej przez reżim białoruski akcji przemytu ludzi. "Należy założyć, że służby realizując polecenia rządów białoruskiego i rosyjskiego, będą pomagać imigrantom w przekraczaniu granicy, dostarczając niezbędnych narzędzi oraz uszkadzając mur. (...) Konieczne jest zatem pilne opracowanie planu reakcji na próby ponownego masowego przekraczania granicy opartego na czterech zasadach: zabezpieczania granicy, przestrzegania prawa w zakresie praw człowieka, pomocy humanitarnej oraz identyfikacji cudzoziemców" - napisał.

"Należy prowadzić stałą i skuteczną akcję informacyjną w państwach pochodzenia migrantów o sytuacji na granicy, tak aby przeciwdziałać propagandzie białoruskiej reklamującej ten szlak. Konieczne jest wchodzenie w sieci społecznościowe i komunikacja w lokalnych językach" - doradził ekspert.

Tomasz Molga, dziennikarz Wirtualnej Polski

Wybrane dla Ciebie