Ukrócą becikowe
Wypłata becikowego ma być okazją do wykrywania rodzinnych patologii.
Matka dziecka, by dostać tysiąc złotych becikowego, będzie musiała przynieść zaświadczenie od lekarza, że w czasie ciąży była pod jego opieką. Projekt zmian powstał w poprzednim Sejmie w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej, ale poparł go obecny rząd. Dlaczego becikowe, które dostaje się za urodzenie, ma zależeć od przebiegu ciąży?
– Zmiana jest neutralna dla większości mam, bo i tak dbają o ciążę. Trzeba dotrzeć do tych, które nie mają świadomości, jak ważna jest opieka nad dzieckiem podczas ciąży. Chcemy tworzyć sytuacje, w których szansa na urodzenie zdrowego dziecka będzie większa. Wiele jest chorób, które może mieć dziecko, jeśli mama w ciąży pije czy ma cukrzycę, o której nie wie. Jeśli dziecko rodzi się w patologicznej rodzinie, pracownicy socjalni muszą o tym wiedzieć, na przykład od lekarza. Żeby unikać makabrycznych odkryć, na przykład dzieci w beczkach.
Czyli lekarz ma wspomóc wykrywanie patologii.
– Pomysł powstał w Ministerstwie Zdrowia i jest akceptowany przez lekarzy między innymi z Fundacji „Mederi”, która walczy z przemocą wobec dzieci. To poważna rekomendacja.
Ale może lepiej kobietom niebadającym się w czasie ciąży odebrać prawa do urlopu macierzyńskiego?
– Instrumenty finansowe są skuteczne. Becikowe to pieniądze z budżetu i rząd ma prawo uzależniać dostęp do nich od spełnienia pewnych warunków.