Ukraińskie straty a kremlowska propaganda. Kompleksy Rosjan widać gołym okiem

Rosyjska propaganda "niszczy" więcej zachodniego sprzętu niż w rzeczywistości otrzymali go Ukraińcy. Wcześniej dotyczyło to Abramsów, Leopardów i Krabów. Teraz, według przekazów kremlowskich mediów, seryjnie mają spadać ukraińskie F-16. Czy Rosjanie mają kompleks wobec zachodniego uzbrojenia?

Rosyjska propaganda zawyża ukraińskie straty
Rosyjska propaganda zawyża ukraińskie straty
Źródło zdjęć: © Getty Images

05.10.2024 19:07

Rosyjska propaganda zachwyca się zniszczeniem każdego zachodniego czołgu. Kremlowskie trolle natychmiast podchwytują każdą kolportowaną w mediach narrację o kiepskich i przereklamowanych amerykańskich Abramsach, niemieckich Leopardach, polskich Krabach i zawodnych myśliwcach F-16. Podkreślają przy tym znakomitą jakość własnego sprzętu.

O ile trolle i prasa brukowa skupiają się na słabości zachodniego sprzętu, który nie ma szans w starciu z najnowszą rosyjską technologią, o tyle w wypowiedziach tamtejszych ekspertów daje się wyczuć kompleks, jaki mają w stosunku do wykorzystywanego przez Ukrainę uzbrojenia oraz pogardę wobec jej żołnierzy. To ona staje się głównym orężem propagandy.

"Abrams okazał się twardy nie tylko dla rosyjskiej armii, ale i ukraińskich załóg czołgów, które nigdy nie przyzwyczaiły się do ‘cudownej technologii’" - pisał Wiktor Sokirko, dziennikarz serwisu Argumenty i Fakty.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo.

"Zachodni sprzęt, o którym tak entuzjastycznie wypowiadała się ukraińska armia, w rzeczywistości okazał się ciałem obcym w Siłach Zbrojnych Ukrainy" - pisał z kolei ekspert wojskowy Borys Dziereliewski. "Było wiele przypadków, gdy ukraińscy bojownicy po prostu porzucali nieużywane Javeliny i Stingery, nie rozumiejąc, w którą stronę skierować to 'coś'" - dodawał.

Propagandyści zgadzają się w jednym - rosyjscy żołnierze seryjnie niszczą zachodni sprzęt. Jedynie powody strat są inne.

Ukraińskie straty

Ukraina otrzymała ze Stanów Zjednoczonych 31 czołgów Abrams M1A1 SA. Nie są to najnowsze wersje, ale modele mające już kilkanaście lat. Jeszcze starszymi wersjami są przekazane przez europejskich sojuszników czołgi Leopard. Ukraińcy otrzymali 40 Leopardów 2A4, a ponadto 21 w wersji 2A6 i dziesięć szwedzkiej wersji Stridsvagn 122.

Rosyjska propaganda podaje, że Ukraina utraciła co najmniej 20 Abramsów i 50 Leopardów. Przy czym dla kremlowskich trolli wszystkie zostały po prostu zniszczone.

Prawda jest jednak nieco inna. Straty wojenne dzielą się na bezpowrotne i powrotne. W tym drugim przypadku chodzi o czas potrzebny na ewakuację i remont pojazdów.

Tak naprawdę spośród 14 Abramsów zniszczonych, uszkodzonych i porzuconych przez Rosję, bezpowrotnie stracono jedynie pięć, pośród których jeden całkowicie spalony został faktycznie zdobyty i wywieziony do Moskwy. Dziewięć Abramsów zostało uszkodzonych i porzuconych, co oznacza jedynie, że po ich ewakuacji z pola walki oraz późniejszym remoncie mogą znów trafić do jednostek liniowych.

Abrams utracony przez Ukrainę eksponowany w Moskwie
Abrams utracony przez Ukrainę eksponowany w Moskwie© Getty Images

Leopardów Ukraina straciła około 40, z czego tylko 1/3 bezpowrotnie. Pozostałe uszkodzone wozy wyremontowano i już wróciły na front.

Nie przeszkadza to Kremlowi twierdzić, że rosyjska armia zniszczyła ich znacznie więcej, co w czasie wojen nie jest niczym niezwykłym. W ten sposób podnosi się morale własnego społeczeństwa. Tak było na przykład podczas Bitwy o Anglię, gdy alianckim pilotom zaliczono o ok. 30 proc. więcej zestrzeleń niż to miało miejsce w rzeczywistości. Tylko 15 września 1940 roku rzeczywistą liczbę zawyżono o ponad 50 proc.

To jednak i tak stosunkowo niewielka przesada. Sowieci podczas bitwy pod Kurskiem mieli zestrzelić o 1500 proc. więcej samolotów niż Niemcy, z którymi walczyli, stracili w rzeczywistości. Obecna rosyjska propaganda nie jest aż tak kreatywna. Straty wśród ukraińskich F-16 zawyżyła jedynie o 60 proc.

Fałszywki Rosjan

Pierwszego F-16 Rosjanie mieli zestrzelić nad Bachmutem w maju 2023 roku. Ponad rok przed rzeczywistym pojawieniem się tych myśliwców na ukraińskim niebie. W grudniu miał spaść kolejny. Niedługo później kremlowscy eksperci stwierdzili, że zestrzelenie wszystkich przekazanych samolotów jest tylko kwestią czasu. Na razie im się nie udało, a jedyna strata miała miejsce bez udziału przeciwnika.

Z tego też powodu Rosjanie muszą zestrzeliwać myśliwce przynajmniej w podkręconych komunikatach. Wykorzystują przy tym rzeczywiste zdjęcia z wypadków samolotów. W maju 2023 roku wykorzystano do tego fotografii tajskiego F-16, który w 2015 roku wyjechał z pasa startowego w wyniku błędu pilota.

W ostatnim czasie rosyjska ambasada w Republice Południowej Afryki wykorzystała zdjęcie samolotu zniszczonego w wypadku w Kalifornii w 2019 roku. Rosyjscy propagandyści dokleili jedynie w programie graficznym herb Ukrainy na stateczniku pionowym. Ich kłamstwo dość szybko zostało jednak zdemaskowane.

Ile prawdy w propagandzie?

Rosyjska propaganda ma sporo racji w jednej kwestii – ukraińscy żołnierze są niedostatecznie wyszkoleni, a faktyczne straty zachodniego uzbrojenia wynikły przede wszystkim z przyjęcia błędnej taktyki.

W pierwszym przypadku spowodowało to utratę Leopardów podczas zeszłorocznej kontrofensywy na Zaporożu. W drugim - stratę Abramsów, które zostały porzucone przez niedoświadczone załogi w Donbasie. A właściwie załogi, które wcześniej miały doświadczenie, ale z czołgami radzieckiej produkcji, gdzie przeżywalność załogi nie była priorytetem.

Wynika to zapewne z doświadczeń pancerniaków, którzy wcześniej służyli na czołgach, niebędących w stanie wytrzymać nieco silniejszego ostrzału. Prowadziło to do tego, że nawet w przypadku pojedynczego trafienia załogi ze strachu o życie często porzucały sprzęt. Z tego też względu można zakładać, że jeszcze kilka Leopardów czy Abramsów w podobny sposób Ukraina utraci.

Sławek Zagórski dla Wirtualnej Polski

Zobacz także