Ukraiński oligarcha aresztowany. Kiedyś uważano go za patrona Zełenskiego
Oligarcha i jeden z najbardziej wpływowych Ukraińców Ihor Kołomojski został zatrzymany przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy w związku z zarzutami oszustwa i prania brudnych pieniędzy. Sąd w Kijowie zdecydował o areszcie milionera. Sprawę skomentował Wołodymyr Zełenski.
W sobotę rano biznesmen Ihor Kołomojski został zatrzymany przez SBU i ukraińskie służby zajmujące się bezpieczeństwem gospodarczym. Usłyszał zarzuty oszustwa i prania brudnych pieniędzy. Jak podaje "Forbes", sprawa dotyczy wycofania środków z Prywatbanku, który Kołomojski kontrolował. Zarzuca mu się, że w ten sposób wywiózł z kraju ponad 500 mln hrywien.
Oligarcha został doprowadzony do sądu w Kijowie, który zdecydował o umieszczeniu Kołomojskiego w areszcie na dwa miesiące. Biznesmen może go opuścić po wpłaceniu kaucji w wysokości 509 mln hrywien (13,7 mln dolarów).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Atak na bazę lotniczą w Pskowie. Zdjęcia pokazują wszystko
Zgodnie z postanowieniem sądu Kołomojski ma obowiązek przekazać wszystkie dokumenty i nie kontaktować się ze świadkami. Według Suspilne jego prawnicy mają pięć dni na odwołanie się od tej decyzji.
To kolejna sprawa związana z Kołomojskim. Służby już w lutym zajmowały się jego majątkiem. Chodziło o sprawę możliwego oszustwa z udziałem państwowej Ukrnafty, która wcześniej należała do oligarchy.
Zełenski dziękuje służbom
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski podziękował ukraińskim służbom za determinację w doprowadzaniu do finału spraw, które ciągnęły się latami. Jest to oczywiste nawiązanie do aresztowania oligarchy Ihora Kołomojskiego.
- Będziemy chronić Ukrainę, przywrócimy wolność każdego skrawka ziemi i każdy z nas poczuje, że to będzie Ukraina innych zasad - mówił.
Podkreślił, że Kijów będzie działał inaczej, niż w przeszłości wobec tych, którzy "okradli Ukrainę i postawili się ponad prawem i wszelkimi zasadami".
Uważany za "patrona" Zełenskiego
Ihor Kołomojski to oligarcha, który przez lata miał bardzo szerokie wpływy w Ukrainie. Był współwłaścicielem gigantycznego banku Prywatbank, posiadał udziały w spółkach gazowych, naftowych i wydobywczych. Jest także właścicielem imperium mediowego, a zwłaszcza kanału 1+1. To właśnie tam emitowany był program "Studio Kwartał 95", gdzie występował Wołodymyr Zełenski. Stacja emitowała także słynny serial "Sługa narodu", gdzie Zełenski - wówczas nie mający oczywistych politycznych ambicji - wcielił się w rolę prezydenta Ukrainy. Z tego też względu uważano go za "patrona" Zełenskiego.
Podobnie jak inni ukraińscy oligarchowie, Kołomojski piastował publiczne funkcje. W 2014 roku został gubernatorem obwodu dniepropietrowskiego. Słynął z radykalnego podejścia wobec separatyzmu, proponował np. konfiskatę majątków zwolenników prorosyjskiego buntu. Wspierał także finansowo powstawanie batalionów ochotniczych, które miały się opierać Rosjanom.
Jeszcze przed rosyjską inwazją w lutym 2022 roku majątek Kołomojskiego był szacowany na 1,8 mld dolarów, co plasowało go na czwartym miejscu najbogatszych Ukraińców. Po roku jego majątek został uszczuplony o około miliard dolarów. Kijów przejął np. kontrolę nad należącymi do Kołomojskiego Ukrtatnaftą i Ukrnaftą. Z kolei linia lotnicza należąca do oligarchy jest nieczynna ze względu na sytuację wojenną i ponosi straty.
Problemy mają także media Kołomojskiego. Po rozpoczęciu wojny zdecydowano, że w Ukrainie będzie jeden kanał telewizyjny, tzw. teleton, gdzie dziennikarze różnych stacji wspólnie pracują przy relacjonowaniu konfliktu. Holding Kołomojskiego każdego miesiąca wpłaca na jego działalność milion dolarów. Państwa powinno wypłacać rekompensaty, jednak do teraz tego nie zrobiło.
Kołomojski jest od 2021 roku objęty sankcjami USA, które zarzucają mu korupcję.
Czytaj więcej:
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski