"Rosjanie są w szoku". Doradca prezydenta Ukrainy zdradza
Ukraińska operacja w obwodzie kurskim przynosi rezultaty. - Rosjanie są w szoku i nie rozumieją, co się dzieje. Na Kremlu przekonywano, że ich czołgi będą stały pod Kijowem, Warszawą i Lizboną. A to nasze czołgi są dzisiaj w obwodzie kurskim - mówi doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak.
Ukraina prowadzi swoją operację w obwodzie kurskim. Jak mówi w rozmowie z "Rzeczpospolitą" doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak, sytuacja zmienia się tam z godziny na godzinę.
- Rosja prowadziła wojnę ze świadomością, że jej terytorium nikt nie zaatakuje. Rozmieścili wzdłuż granicy ogromną ilość artylerii, wyrzutni rakiet balistycznych. Przychodzili jak do pracy - przyszli, ostrzelali nasze obwody: sumski, czernihowski, charkowski. Później szli na obiad i znów wracali do strzelania. Myśleli, że nigdy nie ostrzelamy ich terytorium - mówi.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Problemy ukraińskiej armii. Trzy ważne aspekty
Przekonuje, że akcja w obwodzie kurskim ma także na celu zapewnienie bezpieczeństwa Ukraińców mieszkających w graniczących z Rosją rejonach poprzez zmianę priorytetów Kremla.
- Tworzymy "strefę sanitarną" wzdłuż naszej granicy. Poza tym pokazujemy naszym partnerom, że nie ma żadnych "czerwonych linii". Niszczymy tworzony przez Rosję mit jej potęgi - mówi Podolak.
"Rosjanie są w szoku"
Dodaje, że operacja pokazuje słabość Rosji. - Nie ma wystarczających zasobów, nie jest zdolna do podejmowania szybkich decyzji, nie jest w stanie przerzucać tam rezerw, bo najważniejsze siły rozmieściła w Donbasie. W obwodzie kurskim niszczymy infrastrukturę wojenną Rosji, którą tworzyła na wypadek wojny, nie tylko z Ukrainą. Nie ma już też tych połączeń logistycznych, które wykorzystywała do przerzucania ludzi i sprzętu wzdłuż granicy. Operacja odniosła sukces chociażby dlatego, że wielu rosyjskich żołnierzy zasadniczej służby wojskowej trafiło do niewoli - mówi.
- By przejść do kolejnego etapu wojny, trzeba było podjąć kreatywne działania. Walki w obwodzie kurskim otworzyły kolejny etap wojny, to nowe pole bitwy. Dzięki temu przyjęliśmy wojskową i informacyjną inicjatywę. Wyzerowaliśmy wszystkie rozmowy o tym, że Rosja może długo prowadzić wojnę - podkreśla Podolak.
Według niego operacja zmieniła nastawienie Rosjan do wojny. - Są w szoku i nie rozumieją, co się dzieje. Na Kremlu przekonywano, że ich czołgi będą stały pod Kijowem, Warszawą i Lizboną. A to nasze czołgi są dzisiaj w obwodzie kurskim. Propaganda rosyjska wycisza temat i udaje, że nic się nie dzieje. Ale to pułapka psychologiczna. Przeciętni mieszkańcy omawiają to na co dzień i rozumieją, że wojna przyszła do nich. To będzie miało wpływ na zmianę nastrojów w Rosji - mówi doradca Zełenskiego.
Czytaj więcej:
Źródło: "Rzeczpospolita"
WP Wiadomości na:
Wyłączono komentarze
Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli. Dlatego, w poczuciu odpowiedzialności za ochronę przed dezinformacją, zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski