Ukraińcy się nie zatrzymują. "Omijają najsilniejsze punkty oporu"
Ukraińcy ściągają do obwodu kurskiego tzw. "atomową armatę" 2S7 Pion. Lata temu broń ta została zaprojektowana do strzelania taktycznymi ładunkami jądrowymi. Obecnie obie strony wykorzystują ją do przełamywania linii umocnień. Czy to oznacza, że Ukraińcy nie zamierzają się zatrzymywać?
Po dziesięciu dniach walk Rosjanie w końcu skierowali na wyłom kurski oddziały odwodowe. Nie wszystkie z nich są najwyższej klasy. W większości są to jednostki szkoleniowe lub te, które są w trakcie odtwarzania gotowości bojowej. Wystarczyło to jednak, aby wzmocnić linie na głównych kierunkach i zbudować umocnienia polowe, na których teraz opierają obronę.
To wciąż za mało, aby powstrzymać Ukraińców. Ci omijają najsilniejsze punkty oporu, pozostawiając ich niszczenie oddziałom specjalnym, bezzałogowcom, a przede wszystkim artylerii. Do likwidowania tego typu umocnień nie trzeba wykorzystywać najnowszego inteligentnego uzbrojenia. Można użyć klasycznej artylerii, a 2S7 Pion, kalibru 203 mm, jest najsilniejszym orężem w arsenale artylerii lufowej po obu stronach frontu.
Zarówno Ukraińcy, jak i Rosjanie wykorzystywali Piony pod Bachmutem, Sołedarem, Wuhłedarem i Awdijiwką - wszędzie tam, gdzie trzeba było przełamać silne linie umocnień. Siła ponad stukilogramowych pocisków potrafi głęboko przeorać ziemię i właśnie do takich zadań Piony zostały zaprojektowane.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Atomowe korytarze
Od lat 50. XX wieku Sowieci poszukiwali systemu artyleryjskiego, który, wykorzystując taktyczne ładunki jądrowe, mógłby wyrąbywać przejścia dla pancernych zagonów, niszczyć umocnienia i kluczowe cele na zapleczu frontu. W 1970 r. uchwałą Komitetu Centralnego KPZR i Rady Ministrów ZSRR zdecydowano, że leningradzkie zakłady im. Kirowa mają opracować system artyleryjski dla samodzielnych pułków artylerii, przeznaczone do dyspozycji dowódców frontów jako odwód.
Po pięciu latach prac Armia Radziecka przyjęła system Pion na wyposażenie, a po kolejnych dwóch latach czelabiński Ogólnoradziecki Instytut Naukowo-Badawczy Fizyki Technicznej opracował pocisk kal. 203 mm z ładunkiem jądrowym. W zmodernizowanej wersji haubica ma szybkostrzelność do 2,5 strzałów na minutę.
W rzeczywistości podczas działań bojowych szybkostrzelność rzadko przekracza dwa strzały na minutę. Armata 2A44 może posyłać pociski burząco-odłamkowe radzieckiej produkcji o masie 110 kg na odległość 37 km, a lżejsze, ważące 102 kg, na odległość do 47,5 km.
Podwozie opracowane na bazie czołgu T-80 przewozi siedmiu członków załogi i żelazny zapas ośmiu pocisków. Ten ostatni jest nienaruszalny i wykorzystywany tylko w ostateczności. Podczas wykonywania zadań pociski dostarczają wozy transportowe.
Ukraińcy posiadają w linii około 20 sztuk Pionów, które znajdują się na stanie 43. Samodzielnej Brygady Artylerii im. Hetmana Tarasa Triasyla. Brygada walczyła w obronie Kijowa, następnie uczestniczyła w kontrofensywie pod Charkowem i pomogła przełamać rosyjskie linie obrony nad Dońcem. Potem pojedyncze działony były używane wszędzie, gdzie przewaga artylerii była kluczowa.
Nowa jakość
Dziś nikt nie oczekuje, że Piony będą tworzyć atomowe korytarze. Obecnie są wykorzystywane do niszczenia linii umocnień - schronów bojowych, okopów, składów na zapleczu frontu oraz stanowisk dowodzenia. W połączeniu z nowoczesnymi środkami rozpoznawczymi, sprawnie działającym systemem łączności i nowoczesną amunicją, okazują się skutecznym środkiem bojowym.
Możliwości bojowe Pionów znacznie wzrosły wiosną 2023 r., kiedy rozpoczęły się dostawy amerykańskich pocisków M106 kal. 203 mm, przeznaczonych do amerykańskich haubic M110. Pociski te pasują do radzieckiego systemu, co sprawia, że nieco przestarzałe haubice 2S7 Pion nadal sprawdzają się na polu bitwy.
Amerykańskie pociski ważą niespełna 100 kg, z czego ładunek głowicy wynosi maksymalnie 15 kg. Mankamentem tych pocisków jest niewielki zasięg, wynoszący przy strzelaniu z haubic M110 zaledwie 25 km. Amerykański system ma jednak znacznie krótszą lufę – 37 kalibrów, podczas gdy radziecka armata 2A44 w 2S7 ma lufę o długości 56 kalibrów. Dzięki temu zasięg przekracza 35 km, co już jest wystarczające.
Haubice M110 zostały wycofane ze służby w armii USA trzydzieści lat temu, ale w amerykańskich magazynach nadal zalegały duże ilości pocisków. Zamiast kosztownej utylizacji Amerykanie postanowili przekazać je Ukraińcom. A ci obecnie wykorzystują je przeciwko Rosjanom.
Wyłom kurski
W ostatnich dniach pojawiły się zdjęcia ukraińskich Pionów, które wjechały na teren rosyjskiego obwodu kurskiego. Oznacza to, że Ukraińcy nie tylko nie mają zamiaru się zatrzymywać, ale planują dalszy marsz naprzód. Nie starają się jednak przełamywać każdego punktu obrony. Stosują podobną taktykę do amerykańskiej z walk na Pacyfiku podczas II wojny światowej - taktykę "żabich skoków". Niewielkie punkty oporu po prostu omijają, pozostawiając ich likwidację oddziałom Rangersów, dronom i artylerii.
W niszczeniu otoczonych oddziałów i punktów koncentracji rosyjskich odwodów mają pomóc właśnie Piony. Oznacza to, że Ukraińcy nie zamierzają się zatrzymywać. Działają systemowo i systematycznie. Po przełamaniu rosyjskiej obrony rozszerzają przyczółek, wprowadzając kolejne jednostki w wyłom i zabezpieczając zajęte tereny. Wejście artylerii lufowej dalekiego zasięgu na teren obwodu kurskiego oznacza, że Ukraińcy czują się pewnie i odpowiednio zabezpieczyli oraz wyizolowali obszar działań wojennych. A to zła wiadomość dla Kremla.
Sławek Zagórski dla Wirtualnej Polski