Ukraina. Krytyk Łukaszenki odnaleziony. Powiesił się w parku?
Po kilkunastu godzinach poszukiwań w Kijowie odnaleziono zwłoki lidera Domu Białoruskiego na Ukrainie. Witalij Szyszou wyszedł w poniedziałek z domu, by pobiegać. Od tego czasu nie było z nim żadnego kontaktu. We wtorek jego powieszone ciało odkryto w jednym z parków w pobliżu miejsca, gdzie mieszkał.
Białoruski Dom to działająca w kilku krajach organizacja pomagająca Białorusinom, którzy musieli opuścić swój kraj ze względów materialnych czy politycznych. Działalność Białoruskiego Domu obejmuje też między innymi wsparcie lokalnych inicjatyw obywatelskich i niezależnej prasy na Białorusi, walkę o prawa człowieka, edukację oraz promocję białoruskiej kultury.
Niewykluczone, że zniknięcie Szyszoua i jego śmierć ma związek z działalnością organizacji, którą kierował na Ukrainie. Tym bardziej że już wcześniej były podejrzenia, że jest śledzony.
Funkcjonariusze zapewniają, że zbadają wszystkie prawdopodobne wersje. W tym tę czy nie doszło do morderstwa upozorowanego na samobójstwo.
Zobacz też: "Wolność słowa ekstremizmem"? Białoruski opozycjonista nie ma wątpliwości. "Łukaszenka zachowuje się jak Stalin"
Białoruskie służby działają na Ukrainie?
Jurij Szczuczko z Białoruskiego Domu, który brał udział w poszukiwaniach Szyszoua powiedział, że na jego twarzy były widoczne ślady pobicia. Przekazał też, że Szuszou w ostatnim czasie wydawał się zaniepokojony i "coś podejrzewał". Prosił, by zaopiekować się jego rodziną, gdyby coś mu się stało.
- To stary schemat. Powieszony człowiek ze śladami pobicia na twarzy. Nic nie zginęło - powiedział portalowi Current Time.
Później dodał, że ukraińska policja przekazała mu, że Szuszou miał złamany nos.
Szczuczko twierdzi też, że na Ukrainie działają agenci specjalni przysłani z Białorusi. Ich zadaniem ma być fizyczna eliminacja osób, które zdaniem białoruskich służb, zagrażają władzom w Mińsku.
- W tym od Służby Bezpieczeństwa Ukrainy przychodziły takie informacje. Mówili, żebyśmy byli bardziej uważni, bo działa tu sieć agentów KGB Białorusi i wszystko jest możliwe – dodał.
Sytuacja na Białorusi. Lekkoatletka z wizą humanitarną
O obecnej sytuacji na Białorusi głośno jest też za sprawą białoruskiej biegaczki. Kryscina Cimanouska po publicznej krytyce białoruskiej kadry w trakcie Igrzysk Olimpijskich w Tokio przekazała, że obawia się o swoje bezpieczeństwo i nie zdecydowała się wrócić do Mińska. Lekkoatletka otrzymała już od Polski wizę humanitarną.
- Obecnie zawodniczka przebywa w polskiej ambasadzie, gdzie jest pod opieką konsula. Zostanie tam tak długo, jak będzie to konieczne - powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską Marcin Przydacz, wiceminister spraw zagranicznych.
Biegaczka do Polski przyleci w środę. Białoruś opuścił już także jej mąż oraz dziecko.
Do sprawy Cimanouskiej odniósł się w mediach społecznościowych także premier. Mateusz Morawiecki przekazał m.in., że w razie potrzeby Polska zapewni możliwość kontynuowania kariery biegaczce.
Źródło: theguardian.com/ AFP/PAP