Ukraina. Rośnie napięcie w obwodzie donieckim. ''Jeśli mnie zabiją, to niech tak będzie''
Rośnie napięcie między Ukrainą a Rosją na terenach okupowanych przez separatystów rosyjskich. Przez miejscowość Pisky w obwodzie donieckim na wschodzie Ukrainy, od 2014 roku przebiega linia frontu, która oddziela ukraińskie jednostki wojskowe od prorosyjskich separatystów. Mieszkańcy żyją od kilku lat w ciągłej niepewności oraz strachu. Regularnie są świadkami wymiany ognia pomiędzy* armiami. Brytyjska telewizja Sky News odwiedziła Pisky we wtorek 22 lutego, już po decyzji Kremla o wysłaniu wojska rosyjskiego do obwodu donieckiego. - Gdzie mam iść? Ja się niczego nie boję, jeśli mnie zabiją, to niech tak będzie. Jedyne, czego bym chciała, to żeby to się stało szybko – powiedziała 83-letnia Stjepanowna, mieszkanka Pisky. Władimir Putin ogłosił we wtorek 22 lutego niepodległość dwóch nowych republik, wyodrębnionych z terytorium Ukrainy – Republiki Donieckiej oraz Republiki Ługańskiej. Prezydent Rosji oznajmił, że zostanie wysłane tam wojsko rosyjskie, które stacjonowało od wielu tygodni przy wschodniej granicy z Ukrainą. Jako powód tego ruchu podał chęć ''zaprowadzenia pokoju'' w regionie.