Diametralna zmiana na froncie, czas na obronę. To był ostatni moment
Sytuacja na froncie w Ukrainie robi się coraz bardziej skomplikowana. Wojska ukraińskie przechodzą do obrony. - W końcu zdają sobie sprawę, że nie mają sił i środków na tyle dużych, by ofensywnie poradzić sobie z Rosjanami - mówi w rozmowie z WP płk Maciej Matysiak.
07.12.2023 | aktual.: 08.12.2023 10:26
Coraz więcej mówi się o tym, że sytuacja Ukraińców jest na tyle trudna, że jedyne, na co ich teraz stać, to przejście do obrony. Wołodymir Zełenski w wywiadzie dla Associated Press powiedział, że wraz ze zbliżającą się zimą Rosja stara się przejąć inicjatywę na froncie. - Ukraina stara się wzmocnić potencjał obronny i rozwijać własną produkcję broni i amunicji. Wojna z Rosją weszła w nowy etap - dodał.
Ukraiński prezydent przyznał, że letnia kontrofensywa przyniosła mniejsze rezultaty, niż oczekiwało tego dowództwo. - Zobaczcie, nie cofamy się, jestem usatysfakcjonowany - powiedział.
Siły rosyjskie zdołały przesunąć linię frontu, przechodząc przez zniszczone miasto Marjinka w obwodzie donieckim. Obecnie, jak donosi brytyjskie ministerstwo obrony, prawdopodobnie kontrolują one większość zrujnowanego obszaru. Ukraińskie siły zbrojne utrzymują swoje pozycje jedynie na zachodnich obrzeżach miasta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"To, że Ukraińcy przechodzą do obrony, to dobry objaw"
Maciej Matysiak, pułkownik rezerwy, ekspert fundacji Stratpoints, były zastępca szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego, w rozmowie z Wirtualną Polską ocenia, iż to, że Ukraińcy przechodzą do obrony, to dobry objaw. - W końcu zdają sobie sprawę, że nie mają sił i środków na tyle dużych, by ofensywnie poradzić sobie z Rosjanami - mówi.
- Przejście do obrony to szansa na wytracanie się rosyjskich sił. A cały czas mamy dysproporcje pomiędzy Ukrainą, nawet tą wspieraną przez Zachód, a Rosją - zaznacza wojskowy.
"Nie mają potencjału"
- Ukraińcy już dawno powinni przejść do strategicznej operacji obronnej, bo nie mają potencjału, by prowadzić operację zaczepną - mówi w rozmowie z Wirtualną Polską gen. Waldemar Skrzypczak, były szef Wojsk Lądowych w Polsce. W jego ocenie powinno było się to stać już w październiku.
Wojskowy dodaje, że Rosjanie w tej chwili prowadzą ofensywy na kilku kierunkach równocześnie, więc Ukraińcy nie mają jakiejkolwiek możliwości prowadzenia działań zaczepnych. - Nie pozostaje im nic innego, jak przejść do obrony na linii całego frontu. Jeśli tego nie zrobią, Rosjanie rozbiją armię ukraińską. A wtedy, wszystko to, co do tej pory było, obróci coś wniwecz - podkreśla.
- Ukraińcy muszą bronić się za wszelką cenę, odtwarzać swoje odwody, przygotować się do ofensywy rosyjskiej. Nie mają innego wyjścia - podkreśla gen. Skrzypczak.
W jego ocenie trzeba skupić się na tym, by pomóc Ukraińcom odbudować ich potencjał militarny, żeby mogli kontynuować wojnę. - Wszystkie dotychczasowe operacje zaczepne zakończyły się bowiem dla Ukrainy niepowodzeniem - dodaje.
"Najrozsądniejszym wyjściem jest poczekać, aż Rosjanie zaczną atakować"
Płk Matysiak zaznacza, że Rosja - choćby poprzez decyzje o zwiększeniu przeznaczania środków na wojsko - nastawiła się na wojnę. - Ukraina nie ma takiej możliwości. Najrozsądniejszym wyjściem jest więc poczekać na to, aż Rosjanie zaczną atakować. W międzyczasie tak rozdysponować siły, by wróg tracił jak najwięcej, a tym samym zmniejszać ich potencjał - mówi.
I dodaje: - Tak, by - tak jak rok temu - Rosja nie była w stanie przejść do zdecydowanej ofensywy na jakimś kierunku, gdzie dokonałaby wyłomu.
- Obecnie na całej szerokości frontu mamy trzy-cztery miejsca, gdzie Rosjanie wzmagają presję - zauważa pułkownik. I wylicza: Awdijiwka, obszar na południowym zaporoskim froncie, Rosjanie napierają też na przyczółki chersońskie po wschodniej stronie Dniepru i dalej na północ. - Wzmagają presję na linie ukraińskie, ale progres mają niewielki - zaznacza ekspert.
"Po jednej ze stron musiałoby być naprawdę słabo"
Czy w związku ze skomplikowaną sytuacją Ukraińców, należałoby myśleć o przeprowadzeniu rozmów pokojowych? Płk Matysiak uważa, że to, co w danym momencie mogłoby być wyjściem dla Ukraińców, tym samym nie będzie wyjściem dla Rosji.
- Opór będzie albo z jednej, albo z drugiej strony. Nie ma na dziś woli na rozmowy pokojowe z żadnej ze stron. Władimir Putin nie pójdzie przed wyborami w retorykę pt. "negocjujmy". To stawiałoby go jako inicjatora w pozycji "proszę o pokój". To nie spina się z jego retoryką - ocenia.
Jak podkreśla, to też nie spina się z retoryką ukraińską. - Którekolwiek ugrupowanie wyszłoby z taką propozycję, to by chyba ich - przepraszam za określenie - powywieszali. Nie ma takiej atmosfery - dodaje.
- Może zadziałać trzeci czynnik - może na pewnych forach toczą się dyskusje, ale na dziś tego nie widzę. Po jednej ze stron musiałoby być naprawdę słabo, ale wtedy druga strona by to wykorzystała. Jest zatrzymanie i nie ma potencjału, by zmusić kogoś, by taką chęć wyraziła - podkreśla płk Matysiak.
Żaneta Gotowalska-Wróblewska, dziennikarka Wirtualnej Polski