Ukraina płacze i zapowiada odwet za atak na Kijów. "Są konkretne nazwiska morderców"
Rosjanie zmodyfikowali swoje rakiety. Stały się trudniejsze do zestrzelenia, co przyniosło natychmiastowy i tragiczny skutek. Ukraina liczy, że niedługo nie będzie już żadnych ograniczeń do użycia zachodniego uzbrojenia do ataków na cele położone w Rosji. Szuka też nowych sposobów na zwalczanie rosyjskich dronów.
Późnym popołudniem 8 lipca sieć została zalana zdjęciami pocisków z napisami: "Za Ohmatdyt", "Za ukraińskie dzieci". Tak Ukraińcy dali upust wściekłości z powodu rosyjskiego ataku rakietowego na Kijów, do którego doszło kilka godzin wcześniej.
Jedna z rakiet spadła na szpital dziecięcy Ohmatdyt największy nie tylko w stolicy, ale w ogóle w Ukrainie. Leczone są tam ciężko chore dzieci, w tym te cierpiące na nowotwory. Tylko w ciągu pierwszej doby w Kijowie zidentyfikowano 37 ofiar, w tym troje dzieci i dwie kobiety w ciąży. Z kolei 117 osób zostało rannych. Ilość ofiar śmiertelnych cały czas rośnie, ponieważ nadal odgruzowywanie zburzonych budynków.
Nie był to pierwszy przypadek, gdy Rosjanie uderzyli w placówkę medyczną. Niemal dwa lata temu, bo 14 lipca 2022 roku, rakiety wystrzelone z okrętów na Morzu Czarnym spadły na Winnicę. Jedna z nich trafiła w klinikę "Neuromed".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To już zapewne przypadkowa korelacja, ale do ataku na Winnicę doszło w czasie, gdy w Hadze trwała konferencja poświęcona rozliczaniu zbrodni rosyjskich na Ukrainie. Z kolei poniedziałkowy atak na Kijów nastąpił w przeddzień szczytu NATO w Waszyngtonie.
Skrócony czas na obronę
Według informacji Sił Powietrznych Ukrainy 8 lipca Rosjanie wystrzelili 38 rakiet, z których ośmiu nie udało się zneutralizować. Po miesiącach ataków o niskiej skuteczności zmienili taktykę uderzeń, co przyniosło natychmiastowy i tragiczny skutek. Przede wszystkim pociskom zaprogramowano bardzo niski profil lotu, nieprzekraczający wysokości 50 metrów.
- Wczoraj rosyjskie rakiety manewrujące przeleciały właśnie na bardzo małych wysokościach - mówił dzień po trafieniu w szpital ppłk Jurij Ignat, rzecznik prasowy Sił Powietrznych Ukrainy. - Rosja stale udoskonala nie tylko drony rozpoznawcze i uderzeniowe, ale także inne środki ataku powietrznego - rakiety manewrujące i balistyczne. W rezultacie stają się one coraz trudniejsze do wykrycia i zniszczenia. Pociski wroga są wyposażane w dodatkowe środki, w szczególności radarowe i pułapki termiczne.
Jurij Ignat zauważył, że Rosjanie zmodernizowali swoje pociski manewrujące, instalując na nich również czujniki opromieniowania wiązką laserową, które uruchamiają wyrzutniki dipoli i powodują, że pocisk zaczyna robić uniki. Utrudnia to neutralizowanie celów przez systemy obrony przeciwlotniczej.
Oficer powiedział również, że rosyjskie rakiety lecą po zadanej trasie w pobliże celu bez użycia nawigacji satelitarnej. Odbiorniki sygnału GPS włączane są dopiero na krótko przed uderzeniem w obiekt, który wróg planuje zaatakować. Takie działanie powoduje, że drastycznie skraca się czas reakcji obrony przeciwlotniczej.
Metoda rodem z I wojny światowej
O ile Ukraińcy nie znaleźli jeszcze skutecznego sposobu na neutralizację rosyjskich rakiet poddanych modernizacji, o tyle wykazują się niezwykłą pomysłowością w walce z dronami.
Każdego dnia nad Ukrainą krąży 30-40 rosyjskich bezzałogowców rozpoznawczych, które szukają magazynów, punktów rozśrodkowań za linią frontu lub szlaków komunikacyjnych. Ich niszczenie przy pomocy drogich rakiet jest bezsensowne z ekonomicznego punktu widzenia. Do ich neutralizacji wykorzystywane są mobilne grupy przeciwlotnicze, uzbrojone w wielkokalibrowe karabiny maszynowe albo lekkie samoloty uzbrojone w broń maszynową.
To drugie rozwiązanie przypomina czasy I wojny światowej. W jej początkowym okresie uzbrajanie samolotów wcale nie było normą, a piloci często strzelali do siebie z broni osobistej. Niektórzy lotnicy kazali zamontować w kabinie obserwatora karabiny maszynowe. Na tak uzbrojonym Voisin III załoga sierż. Josepha Frantza i kpr. Louisa Quenaulta zestrzeliła pierwszy w historii samolot przeciwnika.
Podobną taktykę zastosowali Ukraińcy na południowym froncie. Pilot jest "szoferem", którego zadaniem jest ustawienie samolotu w pozycji, która umożliwi strzelcowi w tylnej kabinie zestrzelenie wrogiego bezzałogowca.
Ukraińcy do niszczenia nisko lecących i powolnych bezzałogowców zaczęli wykorzystywać - ze sporym powodzeniem - należące do aeroklubów samoloty szkolne Jak-52. Pod kabiną jednego z Jaków wymalowano już zestrzelenia 12 różnych rosyjskich bezzałogowców, co czyni ze strzelca asa.
Siły Powietrzne Ukrainy są bardzo zadowolone z testów tego rozwiązania i planują uzbrojenie kolejnych Jaków-52, a także zakup lekkich samolotów bojowych. Faworytem jest Embarer A-29 Super Tucano, które Ukraińcy chcieli kupić już w 2019 roku. Samolot nie tylko może służyć do szkolenia, ale i jako lekki samolot szturmowy.
Samoloty tego typu sprawdziły się w działaniach przeciwpartyzanckich w Afganistanie i w walkach z południowoamerykańskimi kartelami narkotykowymi. W przypadku Ukraińców dwa stałe karabiny maszynowe kal. 12,7 mm wystarczą aż nadto, aby skutecznie zestrzeliwać bezzałogowce typu Orłan-10 czy Shahed 131 i Shahed 136, które najczęściej spotykane są na niebie.
"Nic nie uchroni ich przed sprawiedliwością"
Pewne jest, że odpowiedzialni za poniedziałkowy atak na Kijów nie mogą spać spokojnie. Wasyl Maluk, szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy przekazał w komunikacie, że "Służba bezpieczeństwa zrobi wszystko, co w jej mocy, aby wróg poniósł maksymalną karę za każdą swoją zbrodnię wojenną, w szczególności za dzisiejszy atak na Ukrainę. Odpłata ta będzie zarówno prawna, jak i moralna. (...) Są konkretne nazwiska morderców i nic nie uchroni ich przed sprawiedliwością".
Głównym podejrzanym jest gen. Robert Baranow, szefa głównego centrum obliczeniowego Sztabu Generalnego Sił Zbrojnych Rosji. To kierowane przez niego centrum porównuje współrzędne celów otrzymane od dowództwa Sztabu Generalnego z lokalizacją obiektów cywilnych na mapach terenu. "W ten sposób celowo uderzają w obiekty ukraińskiej ludności cywilnej" - oświadczył Wasyl Maluk.
Poniedziałkowa tragedia może przyśpieszyć bezwarunkowe i ostateczne zdjęcie ograniczeń w użyciu zachodniego uzbrojenia jedynie do terytorium Ukrainy. Kijów podkreśla, że najlepszą obroną przeciwlotniczą będzie zniszczenie rosyjskich rakiet, bombowców i okrętów jeszcze w ich bazach.
Niszczenie rosyjskiego potencjału uderzeniowego na dalekim zapleczu i zestrzeliwanie samolotów nad terytorium Federacji Rosyjskiej znacznie utrudni Rosjanom życie i uratuje wiele ukraińskich istnień.
Sławek Zagórski dla Wirtualnej Polski