Rosja dostanie część Ukrainy? Jest komentarz Zełenskiego
Nie milkną echa doniesień mówiących o możliwości zrzeczenia się przez Kijów kontroli nad okupowanymi terenami w zamian za wejście do NATO Ukrainy. We wtorek głos w tej sprawie zabrał Wołdymyr Zełenski. Podkreślił, że Kijów "nie prowadzi takich rozmów", jednak niektórzy sojusznicy Ukrainy mogą brać podobny scenariusz pod uwagę.
Zełenski zasugerował w rozmowie z dziennikarzami, że informacja o rzekomym oddaniu przez Ukrainę części terytorium nie pojawia się w debacie publicznej przypadkowo.
- Nie rozmawiamy o tym. Uważam jednak, że te medialne wrzutki nie są przypadkowe. Najwyraźniej niektórzy partnerzy mogą mieć takie myśli. Dlatego nie rozmawiają ze mną bezpośrednio w tych kwestiach, ale poprzez media oczywiście sprawdzają. Myślę, że tutaj wszystko zależy od społeczeństwa Ukrainy - powiedział Zełenski w rozmowie z dziennikarzami.
Pytany czy Ukraina przewiduje rozpoczęcie rozmów o członkostwie w NATO bez terytoriów okupowanych, Zełenski odparł, że "z prawnego punktu widzenia nikt nie uzna terytoriów okupowanych za terytoria innych państw".
Aktualnie około 20 proc. terytorium Ukrainy jest okupowane przez wojska rosyjskie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Rosja pokłada nadzieję w Trumpie. "Liczą, że uda się zmusić Ukrainę do kapitulacji"
Zełenski podkreślił, że dla Ukrainy najważniejsze jest uzyskanie od Zachodu gwarancji bezpieczeństwa. - Najlepszą rzeczą jest NATO. W czasach wojny - zaproszenie, absolutnie otwarte, z silną pozycją w każdym formacie dyplomacji. To zaproszenie, jak sądzę, nie zależy od opinii Rosji. Kiedy inni partnerzy również będą tego pewni - że są silniejsi od Rosji, wtedy będziemy mieli wszystko pozytywne w tym sensie - podkreślił.
Oddadzą ziemię za NATO? Ukraina ma inny plan
"W związku z urealnianiem przez Ukrainę swoich celów wojennych coraz częściej dyskutowane jest zastosowanie modelu zachodnioniemieckiego, czyli przyjęcie do NATO tej części terytorium, nad którym Kijów sprawuje skuteczną i realną kontrolę - napisał na poczatku października brytyjski dziennik "Financial Times".
Według "FT" zachodni dyplomaci, ale również w coraz większym stopniu ukraińscy urzędnicy dochodzą do wniosku, że znaczące gwarancje bezpieczeństwa mogłyby stanowić podstawę negocjowanego porozumienia, w którym Rosja zachowa de facto, ale nie de iure, kontrolę nad całością lub częścią okupowanych obecnie terytoriów Ukrainy.
Przeczytaj też: