Ujawnił film z paralizatora. Prokuratura podjęła decyzję ws. Wojciecha Bojanowskiego

Film, na którym widać, jak policjanci znęcają się nad Igorem Stachowiakiem, zszokował opinię publiczną. Teraz prokuratura odstąpiła od ścigania informatora, który miał przekazać Wojciechowi Bojanowskiemu bulwersujące nagranie. Dziennikarz nie usłyszy zarzutów.

Ujawnił film z paralizatora. Prokuratura podjęła decyzję ws. Wojciecha Bojanowskiego
Źródło zdjęć: © East News | Artur Zawadzki/REPORTER
Anna Kozińska

23.08.2018 | aktual.: 28.03.2022 09:16

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Bojanowski w maju 2017 roku ujawnił bulwersujący film z wrocławskiego komisariatu, na którym jest Igor Stachowiak. Mężczyzna zmarł. Wcześniej policjanci razili go wielokrotnie paralizatorem. Dzięki dziennikarzowi zdymisjonowano policjantów z Wrocławia, choć wielu z odprawami odeszło na emeryturę. Mimo to Bojanowskiemu oraz jego informatorowi groziły konsekwencje prawne.

Choć w październiku 2017 r., na wniosek Prokuratury Rejonowej Warszawa-Ursynów, sąd w Warszawie zaocznie zdjął z Bojanowskiego klauzulę tajemnicy dziennikarskiej, reporter nie ujawnił swojego źródła. I odwołał się od decyzji sądu. Teraz Sąd Okręgowy w Warszawie uwzględnił odwołanie. Umorzono śledztwo w sprawie ujawnienia przez dziennikarza materiałów objętych tajemnicą.

Racjonalne vs nieuczciwe

Bojanowski skomentował decyzję prokuratury. Nazwał ją "rozsądną i racjonalną". - Cieszę się, że nie zostałem osobą, która najszybciej ze wszystkich poniosła konsekwencje w związku ze śmiercią Igora Stachowiaka. Mam nadzieję, że zachęci ona moich kolegów po fachu do ujawnienia bulwersujących i niewygodnych informacji w imię interesu publicznego - podkreślił.

Przypomnijmy, że doniesienie do prokuratury na Bojanowskiego złożyli policyjni związkowcy z Dolnego Śląska. Sprzeciwiali się "publicznemu rozpowszechnianiu bez zezwolenia wiadomości ze śledztwa". A, jak informowała "Rzeczpospolita", jeden z podejrzanych o brutalną interwencję wobec Stachowiaka był związkowcem.

Piotr Malon, szef dolnośląskiego NSZZ Policjantów, mówił o linczu na policjantach. - Ferowanie wyroków na tym etapie, kiedy trwało śledztwo, było niesłuszne i nieuczciwe - twierdził.

Źródło "Rzeczpospolita"

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (265)