PolskaUczniu, chcesz mieć lepszy start? To pokłoń się katechecie

Uczniu, chcesz mieć lepszy start? To pokłoń się katechecie

Polacy uważają siebie za ludzi za bardzo tolerancyjnych, na dowód sięgając do starych czasów, gdy to do nas przybywali ludzie prześladowani ze względów religijnych czy politycznych. Czyżby? Rozejrzyjmy się wokół siebie, na znajomych i sąsiadów, z których wielu na każdą odmienność patrzy z pogardą. Zwróćmy uwagę na to, co przy niedzielnym obiedzie mówi się o osobach innych niż my - Żydach, kolorowych, czy choćby inaczej niż my postrzegających świat. Czy rzeczywiście zasługujemy na miano ludzi otwartych na mniejszości narodowe, religijne, seksualne? Czy dostrzegamy problemy kobiet lub grup wykluczonych społecznie? Chyba jednak nie. Co gorsze, wielu z tych problemów nie dostrzega też nasze państwo. Pokazują to raporty organizacji międzynarodowych, Unii Europejskiej czy wyroki Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu - i polska reakcja na nie.

Uczniu, chcesz mieć lepszy start? To pokłoń się katechecie
Źródło zdjęć: © WP.PL
Wiesław Dębski

17.06.2010 | aktual.: 17.06.2010 15:31

Piszę o tym w kilka dni po orzeczeniu Trybunału w Strasburgu dotyczącym braku możliwości wyboru lekcji etyki zamiast religii w polskich szkołach. Formalnie wszystko jest w porządku. Mamy odpowiednie przepisy, dające możliwość zdecydowania, którego przedmiotu uczyć się będą nasze dzieci (ba, te pełnoletnie mogą nawet wybierać same). W rzeczywistości jednak gwarancje te pozostają na papierze. W realu sytuacja jest dramatyczna - pod byle pozorem szkoły rezygnują z organizacji lekcji etyki. Z lenistwa, braku środków, nauczycieli? Oczywiście nie. Dyrektorzy szkół i resort edukacji nie widzą po prostu w tym braku niczego zdrożnego. A czasem - mam takie wrażenie - nie chcą tworzyć konkurencji dla nauczania religii. Siedząc pod proboszczowską sutanną robią wszystko, by uczeń nie miał wyboru. Albo więc - wbrew swoim przekonaniom - uczęszczać będzie na lekcje religii, albo postawi się mu kreskę w miejscu stopnia z religii/etyki i niech się przez życie buja. Każdy, kto takie świadectwo weźmie do ręki od razu będzie
wiedział z jakim gagatkiem ma przyjemność. Co to oznacza, jakie wywołuje reakcje rówieśników, a czasem i nauczycieli, doświadczyło wiele "zakreskowanych" na świadectwie dzieci. Takie są konsekwencje wprowadzenia religii do szkół a następnie wpisania ocen z tego przedmiotu na świadectwo. Później zaś wliczenia tej oceny do średniej (przesłanie było tu jasne - chcesz mieć lepszą ocenę, łatwiejszy start do dobrej szkoły - połóż uszy po sobie i pokłoń się katechecie).

I przez dwadzieścia lat państwo polskie nie potrafiło sobie z tym problemem poradzić. W tym czasie sprawą lekcji religii kilkakrotnie zajmował się polski Trybunał Konstytucyjny, za każdym razem uznając, że wszystko jest w porządku. W przepisach bowiem znajdują się właściwe zapisy. Praktyką zaś Trybunał się nie przejmował. Podobnie zresztą jak kolejni Rzecznicy Praw Obywatelskich. A praktyka jest taka, że na 32 tys. szkół lekcje etyki prowadzone są w... 334 (religii - w 27 tysiącach). A przecież wolność wyznania to jedno z podstawowych praw człowieka. Każdy z nas ma prawo do zachowania swego światopoglądu dla siebie, jako czegoś bardzo osobistego. Polska praktyka wielu z nas stawia jednak wobec zachowań agresywnych, czy innych postaci dyskryminacji w szkole, bądź później w pracy.

Zbliżamy się do końca kampanii przed pierwsza turą wyborów prezydenckich. Czy którykolwiek z kandydatów wypowiedział się na temat dyskryminacji religijnej? Oczywiście, nie. Tak samo zresztą jak nie zająknęli się choćby o unijnym programie walki z biedą i zagrożeniem biedą ogłoszonym przed tygodniem (Eurostat policzył, że 32% Polaków dotkniętych jest materialnym niedostatkiem a 17% biedą)? Czy o raporcie międzynarodowej organizacji "Ratujmy Dzieci", według którego sytuacja matek w naszym kraju jest lepsza od tylko czterech państw unijnych? Takie sprawy są w kampanii prezydenckiej mało porywające. Zamiast mówić o naszych rzeczywistych problemach zawodnicy uczestniczący w wyścigu do Pałacu z żyrandolami wolą uprawiać codzienną polityczną młóckę - mało ważną nie tylko dla wyborców, ale chyba także dla samych kandydatów.

Wiesław Dębski specjalnie dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (368)