Uczestniczył w rozmowach pokojowych w Arabii Saudyjskiej. "Pierwszy krok"
- To jest pierwszy krok. I należy prowadzić rozmowy w przyszłości. Strona ukraińska, która była ich inicjatorem, podkreśla, że lista nie jest zamknięta. Należy się spodziewać, że na następnym spotkaniu będzie jeszcze więcej państw - mówi WP Marcin Przydacz po rozmowach w Arabii Saudyjskiej.
Przypomnijmy, w ostatni weekend w Dżuddzie w Arabii Saudyjskiej odbyło się zainicjowane przez Kijów spotkanie z udziałem przedstawicieli 40 państw, w tym USA, Chin i Indii, poświęcone budowaniu poparcia dla planu pokojowego sformułowanego przez Wołodymyra Zełenskiego. Polskę reprezentował prezydencki minister Marcin Przydacz. Rosja nie została zaproszona na rozmowy.
Według agencji Reutera, spotkanie było częścią dyplomatycznej inicjatywy Kijowa zmierzającej do zbudowania poparcia dla planu pokojowego prezydenta Zełenskiego w krajach globalnego Południa.
Jak oświadczył w niedzielę Andrij Jermak, szef gabinetu prezydenta Ukrainy, wszyscy uczestnicy spotkania w Arabii Saudyjskiej potwierdzili przywiązanie do zasad Karty Narodów Zjednoczonych, poszanowania suwerenności i integralności terytorialnej państw. Właśnie na tych zasadach opiera się formuła planu pokojowego prezydenta Zełenskiego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W opinii prezydenckiego ministra Marcina Przydacza, uczestnika rozmów, po spotkaniu rośnie poparcie dla tego planu jako podstawy przyszłych rozmów.
- Nie oznacza to, że wszyscy z każdym punktem się zgadzają. Jednak atmosfera pokazała, że jest wsparcie dla planu Zełenskiego, czyli dla potwierdzenia integralności i nienaruszalności terytorialnej Ukrainy, przestrzegania prawa międzynarodowego i Karty Narodów Zjednoczonych – mówi Wirtualnej Polsce minister Marcin Przydacz.
"Chodzi o zamknięcie konfliktu"
Jak podkreśla, z punktu widzenia Polski ważne jest to, że była uczestnikiem tych rozmów.
- Przypomnę, że wcześniejszy format rozmów po 2014 roku był formatem normandzkim, w którym miejsca dla Polski wówczas nie było. Na skutek większej aktywności międzynarodowej więcej osób rozumie, żeby na trwałe ustalić pokój w naszej części Europy, potrzebne jest włączanie w dyskusje także innych perspektyw, w tym państw z naszego regionu – ocenia minister.
Pytany o nasze stanowisko przedstawione podczas spotkania w Arabii Saudyjskiej, mówi: - To co dla nas jest ważne i wybrzmiało z moich ust, to, że Polsce zależy na długotrwałym i sprawiedliwym pokoju w naszym regionie. Nie chcemy doprowadzenia do sytuacji, w której po jakimś czasie będzie nawrót do imperialistycznych ciągot ze strony Rosji. Nie chodzi o to, by na jakimkolwiek etapie doprowadzić do zamrożenia konfliktu, tylko do jego długotrwałego zamknięcia i zaprzestania neoimperialnej, kolonialnej polityki Rosji - podkreśla Marcin Przydacz.
Jak mówił w rozmowie z nami dr Wojciech Lorenz, ekspert Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, przede wszystkim ważne było to, kto uczestniczył w spotkaniu. - Jeżeli udziału nie bierze Rosja, a obecni są przedstawiciele Chin, Indii i Brazylii, to dynamika polityczna jest korzystna dla Ukrainy. A niekorzystna dla Kremla - oceniał. Jego zdaniem ważne jest teraz, by przeciągnąć na stronę Ukrainy jak najwięcej państw, włącznie z tymi, które "siedzą okrakiem".
W podobnym tonie wypowiadał się Jerzy Marek Nowakowski, były ambasador RP na Łotwie i w Armenii.
- Najważniejszą korzyścią spotkania jest to, że poprawił się wizerunek Ukrainy na globalnym południu. To Rosja jest teraz czarną owcą, blokującą obniżkę cen żywności - uważa Jerzy Marek Nowakowski.
"To pierwszy krok"
Prezydencki minister Marcin Przydacz także podkreśla udział przedstawicieli tzw. Globalnego Południa.
- To państwa, które nie są postrzegane jako wspierające Ukrainę, ale są zainteresowane rozmową o wyzwaniach związanych z zakończeniem wojny. Obecność Chin, Indii, RPA, Brazylii, Egiptu pokazuje, że jest przestrzeń do rozmowy. Także w kwestii bezpieczeństwa żywnościowego i skutków, jakie wywołała rosyjska agresja na globalnych rynkach, w tym rynkach żywności - mówi Wirtualnej Polsce Marcin Przydacz.
I jak ujawnia, z jednej strony dominowały głosy solidarności i wsparcia dla Ukrainy, z drugiej strony rozmawiano o negatywnych skutkach, jakie wywołała rosyjska agresja. - Stanowiska były prezentowane z różnej perspektywy. Inaczej patrzą na problem państwa europejskie, a inaczej państwa azjatyckie, afrykańskie czy latynoamerykańskie - komentuje prezydencki minister.
W jego opinii wszyscy uczestnicy mieli świadomość, że przyjeżdżają na spotkanie w formacie, które będzie kontynuowane w przyszłości.
- To jest pierwszy krok. I należy prowadzić rozmowy w przyszłości. Strona ukraińska, która była ich inicjatorem, podkreśla, że lista nie jest zamknięta. Należy się spodziewać, że na następnym spotkaniu państw będzie jeszcze więcej - ocenia Przydacz.
Pytany o możliwość rozmów pokojowych Ukrainy z Rosją, wskazuje, że na tym etapie jest to niemożliwe.
- Nie widzę po rosyjskiej stronie jakiejkolwiek gotowości do rozmów pokojowych. Jeśli świat zgadza się, że relacje między państwami mają opierać się na prawie międzynarodowym, to wówczas ci, którzy łamią to prawo, muszą się wycofać z takich działań. Mówimy w tym przypadku o wycofaniu się z naruszania integralności terytorialnej Ukrainy. To nie podlega żadnym negocjacjom - mówi Przydacz.
Sylwester Ruszkiewicz, dziennikarz Wirtualnej Polski