Uczennice miały dekoncentrować chłopców? Dyrektor: Nie żyjemy na Bliskim Wschodzie
Szkolna pedagog zalecała uczennicom gdańskiej podstawówki miała zalecać uczennicom, by nie zakładały zbyt krótkich spódnic na próbny egzamin ósmych klas. JW rozmowie z "Gazetą Wyborczą Trójmiasto" do sprawy odniósł się dyrektor szkoły.
W środę rozpoczęły się trzydniowe próbne egzaminy ósmoklasistów. W jednej ze szkół podstawowych w Gdańsku szkolna pedagog apelowała do uczennic, by na próbne egzaminy nie przychodziły w zbyt krótkich spódnicach. Tłumaczyła, że mogą one dekoncentrować chłopców.
"Cnoty niewieście" w szkole
- Samemu trudno mi było w to uwierzyć, ale to nie pierwsza taka sytuacja w tej szkole i powodem nie jest wcale minister edukacji z rządu PiS, który chce ugruntowywać cnoty niewieście - powiedział w rozmowie z trójmiejską "Wyborczą" rodzic jednej z uczennic.
Jak przypomina GW, szkolny regulamin mówi o ubiorze uczniów na egzamin. Uczennice powinny mieć białe bluzki z długim lub krótkim rękawem, ciemną spódnicę nie krótszą niż do połowy uda oraz ciemne obuwie. Uczniowie mają być ubrani w białą koszulę, ciemne spodnie oraz obuwie.
Zobacz także: Patrol policji zatrzymał Janinę Ochojską i innych europosłów. Chcieli wjechać do strefy przygranicznej
Dyrektor szkoły: "Nie żyjemy na Bliskim Wschodzie"
Do sprawy w rozmowie z "Wyborczą" odniósł się dyrektor szkoły. Pedagog potwierdziła mu, że zalecała uczennicom taki ubiór.
- Pani pedagog, jak zwykle przed egzaminami, odbyła na lekcji religii 15-minutową rozmowę z klasami ósmymi na temat technik radzenia sobie ze stresem. Nie zaprzeczyła, że poruszyła temat odpowiedniego stroju na egzaminie, w tym długości spódnic uczennic. W swobodnej dyskusji z uczniami i uczennicami powiedziała żartem, że strój nie może rozpraszać uwagi ani dekoncentrować osób siedzących z tyłu. Ksiądz potwierdził, że takie rozmowy odbyły się podczas jego lekcji - oznajmił.
- Sam mam duszę feministy i nie uważam, że strój uczennic jest jakimś problemem. Nie żyjemy na Bliskim Wschodzie - dodał dyrektor.
"Pani pedagog się zagalopowała"
Dyrektor szkoły rozmawiał o tej sytuacji z młodzieżą.
- Mam zaufanie do swoich nauczycieli i nauczycielek, ale po rozmowie z młodzieżą okazało się, że z ust pani pedagog padły jednak słowa dotyczące długości spódnic dziewczynek. Chodziło o jedno zdanie, że spódnice nie mogą być zbyt krótkie, żeby nie prowokowały chłopców. Uczennice uznały, że to jedno zdanie, wypowiedziane żartem, nie powinno było paść. Zgadzam się, było niepotrzebne. Pani pedagog nie chciała źle, ale w tej sytuacji się zagalopowała - stwierdził.
Źródło: "Gazeta Wyborcza Trójmiasto"