Znaleźli telefon podczas poszukiwań Borysa. Wiadomo, do kogo należał
W poniedziałek odnaleziono zwłoki poszukiwanego Grzegorza Borysa. Mężczyzna był podejrzany o zabójstwo swojego syna. Podczas obławy śledczy znaleźli telefon w lesie. Wiadomo już, do kogo należał.
W poniedziałek ze zbiornika wodnego Lepusz, gdzie od kilku dni trwały intensywne poszukiwania Grzegorza Borysa, wyłowiono zwłoki mężczyzny. Po identyfikacji zwłok okazało się, że jest to poszukiwany 44-latek.
Poszukiwania miały miejsce na terenie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego. Śledczy znaleźli tam wiele przedmiotów, które prawdopodobnie należały do Borysa - m.in., jak informowała "Gazeta Wyborcza", także telefon. Teraz pojawiły się nowe informacje związane z tym wątkiem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Śledczy znaleźli telefon, gdy szukali Borysa. Nowe doniesienia
Informacje o odnalezionym telefonie w rejonie poszukiwań potwierdziła "GW" rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Gdańsku prok. Grażyna Wawryniuk. Jak się okazuje, należał on do zamordowanego syna 44-latka.
- Odnaleziono i zabezpieczono telefon należący do syna podejrzanego. Nie są udzielane informacje dotyczące jego logowania się - podała prokurator.
Sekcja zwłok Grzegorza Borysa. Są wyniki
Ciało podejrzanego wyłowiono w poniedziałek ze zbiornika wodnego Lepusz w Gdyni, znajdującego się w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym, po drugiej stronie osiedla, gdzie mieszkał poszukiwany.
- Mężczyzna został ujawniony pod jedną z pływających wysp, które funkcjonariusze rozcinali, aby dokładnie przeszukać te miejsca - ujawniła rzeczniczka pomorskiej policji kom. Karina Kamińska.
We wtorek odbyła się sekcja zwłok Borys. Prokuratura podała, że bezpośrednią przyczyną śmierci Grzegorza Borysa było utonięcie. - W trakcie sekcji ujawniono na przedramionach, udach oraz na szyi płytkie powierzchowne rany cięte charakterystyczne dla osób podejmujące próby samobójcze - mówiła prok. Grażyna Wawryniuk.
Zaznaczyła również, że na skroniach ujawnione zostały dwie rany od postrzału z broni pneumatycznej, prawdopodobnie na sprężony gaz, które nie miały związku ze śmiercią. Dodała, że do zgonu doszło prawdopodobnie ok. dwa tygodnie temu.
Poszukiwania podejrzanego trwały od 20 października, kiedy w jego mieszkaniu znaleziono ciało 6-letniego syna. Przez ten czas funkcjonariusze: policji, Żandarmerii Wojskowej, Straży Pożarnej, Straży Granicznej przeczesywali Trójmiejski Park Krajobrazowy.
Czytaj więcej:
Źródło: "Gazeta Wyborcza", PAP