Fala migrantów zalewa Niemcy. Berlin zaniepokojony
Wzrostem liczby migrantów nielegalnie dostających się przez granice niepokoi się Berlin. Władze chcą wprowadzić działania, które zatrzymają falę wjazdów obcokrajowców, którzy najmniej potrzebują ochrony i pomocy.
Na łamach gazety "Bild am Sonntag" federalna minister Spraw Wewnętrznych Nancy Faeser (SPD) wyraziła swoje obawy związane z rosnącą liczbą migrantów, przekraczających Morze Śródziemne i pokonujących tzw. szlak bałkański. Oświadczyła także, że kontrole na granicy z Austrią zostały przedłużone, a policja federalna nasila kontrole na granicy z Czechami.
- Mamy wspólną odpowiedzialność za powstrzymanie nielegalnych wjazdów. Musimy zadbać o to, abyśmy mogli nadal pomagać tym ludziom, którzy pilnie potrzebują naszego wsparcia - oświadczyła polityk.
Kraj, jak dodała szefowa niemieckiego MSW, boryka się tez z napływem uciekinierów z Ukrainy. To ogromne wyzwanie dla Berlina.
Jak podaje Deutsche Welle, powołując się na dane Federalnego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, do połowy września do Niemiec przybyło 992 517 uchodźców wojennych z Ukrainy. Tymczasem Federalny Urząd ds. Migracji i Uchodźców zarejestrował do tej pory w tym roku 115 402 wnioski azylowe, które zostały złożone po raz pierwszy. W tym samym okresie ubiegłego roku było to 85 230 wniosków, nastąpił zatem wzrost aż o 35,4 proc.
Berlin zapowiada skrupulatne kontrole
W statystykach zwraca uwagę znaczący wzrost liczby wniosków o azyl, składanych przez obywateli Afganistanu i Iraku. Od lata próbują dotrzeć do Niemiec szlakiem bałkański kolejni przybysze z Syrii.
W niemieckich landach, mimo utworzenia w 2021 roku wielu nowych ośrodków dla osób szukających azylu, nie ma miejsc wolnych. W zeszłym roku Berlin przyjął ogromną rzeszę byłych współpracowników z Afganistanu.
Uchodźcy kierują się w stronę Niemiec, bo tam jest niższe ryzyko deportacji, gwarantuje się także lepszą opiekę. Teraz dokładne kontrole na granicach mają powstrzymać tę falę. Mają one zatrzymywać tych migrantów, których wnioski zostały odrzucone w innych europejskich krajach.