Ubezwłasnowolnienie za nonsensowne listy
Nonsensowne pisma od obywateli to zmora wielu instytucji. Doradczyni ministra edukacji ma sposób: przekazać listy do prokuratury, która może wystąpić o ubezwłasnowolnienie nadawcy - pisze "Rzeczpospolita".
03.08.2006 | aktual.: 03.08.2006 07:04
"Faktem znanym jest, że w każdym społeczeństwie istnieje pewna liczba osób, które z przyczyn chorobowych zajmują się pisaniem do różnego rodzajów urzędów i organów władzy" - to fragment pisma (pisownia oryginalna), jakie w połowie lipca otrzymali do wiadomości dyrektorzy wszystkich departamentów i biur Ministerstwa Edukacji. Adresat - szefowa Departamentu Prawnego. Nadawca - doradca ministra edukacji Romana Giertycha Katarzyna Szymala. Szymala pisze, że docierają do niej sygnały od pracowników resortu o kłopotliwej korespondencji: "Pisma kierowane od lat przez te same osoby, na podstawie których to pism nie można także wykluczyć, że ich nadawcy, z uwagi na stan zdrowia psychicznego - powinni być ubezwłasnowolnieni całkowicie lub częściowo" - opisuje urzędniczka.
No tak, dostajemy czasem listy o pojawieniu się kosmitów albo o tym, że Żydzi atakują. Często to korespondencja napisana niewybrednym językiem - przyznaje Kaja Małecka, rzeczniczka MEN. Takie listy to zmora większości urzędów, biur i redakcji. Najczęściej jest na to jeden sposób: kosz.
Doradca ministra Giertycha podpowiada jednak dyrektorom z MEN: "Wyrażam przypuszczenie, że można byłoby prawdopodobnie tę uciążliwą sprawę uporządkować poprzez przekazanie posiadanych materiałów do właściwego prokuratora rejonowego z sugestią rozważenia podjęcia kroków mających na celu całkowite lub częściowe ubezwłasnowolnienie takiej osoby". (PAP)