Tysiące spraw mogą wrócić do sądów przez błędy ministra sprawiedliwości
Sąd Najwyższy po raz kolejny dopatrzył się błędu w postępowaniu ministra sprawiedliwości. Chodzi o niezgodne z przepisami delegowanie sędziów do sądów wyższych instancji. Jeśli taka linia orzecznicza się utrzyma, to do polskich sądów mogą wrócić tysiące spraw.
O sprawie informuje "Dziennik Gazeta Prawna", który jeszcze w maju opisał podobną sytuację. Wówczas SN dopatrzył się błędów w delegacji sędziego Sądu Rejonowego w Jarosławiu Rafała Puchalskiego do Sądu Apelacyjnego w Rzeszowie. Teraz SN znalazł podobne nieprawidłowości w delegacji sędziego Dariusza Drejewicza.
Minister sprawiedliwości delegował sędziów wbrew przepisom
W sprawie sędziego Puchalskiego SN wskazał na to, że minister sprawiedliwości delegował go do SA w Rzeszowie "na czas pełnienia funkcji prezesa Sądu Okręgowego w Rzeszowie". Tymczasem przepisy przewidują, że taka delegacja może odbyć się wyłącznie na okres nie dłuższy niż dwa lata lub na czas nieokreślony. Oznacza to, że wydawane przez Puchalskiego w czasie delegacji wyroki należałoby uchylić.
W uzasadnieniu wyroku Sąd Najwyższy podkreślił, że jest to dbałość o przestrzeganie przepisów Konstytucji. Jak czytamy w wyroku, do którego dotarł "DGP" decyzja "nie jest przejawem hołdowania formalizmowi prawniczemu, ale wyrazem poszanowania konstytucyjnego wymogu, aby organy władzy publicznej działały tylko na podstawie i w granicach prawa (art. 7 Konstytucji RP)".
Na dokładnie ten sam błąd wskazał SN w przypadku sędziego Drejewicza, którego minister sprawiedliwości delegował do orzekania w Sądzie Okręgowym w Warszawie "na czas pełnienia funkcji wiceprezesa Sądu Okręgowego w Warszawie". Jeśli Sąd Najwyższy zachowa konsekwencję w podobnych sprawach, stanowić to będzie przesłankę odwoławczą w tysiącach spraw, w których orzekali błędnie delegowani sędziowie.
Tysiące spraw powróci? MS: Zmiana linii orzeczniczej
W poniedziałek wieczorem w sprawie oświadczenie wydało Ministerstwo Sprawiedliwości.
Resort poinformował, że "sędziowie są delegowani do 'pełnienia obowiązków sędziego w innym sądzie na czas pełnienia tam funkcji' według niezmiennych zasad obowiązujących od co najmniej kilkunastu lat. Były one praktykowane przez kolejnych ministrów sprawiedliwości. Nigdy ta praktyka oparta na obowiązujących od lat przepisach nie była kwestionowana".
"Ewentualny udział w wydaniu orzeczenia osoby nieuprawnionej, a za taką należałoby uznać błędnie delegowanego sędziego, stanowiłoby bezwzględną przyczynę odwoławczą. Sąd Najwyższy nieraz badał już w przeszłości sprawy, w których wyroki wydawali sędziowie delegowani w identyczny sposób, który teraz jest kwestionowany" - tłumaczy resort.
"Gdyby rzeczywiście stanowiło to przeszkodę dla wymiaru sprawiedliwości, Sąd Najwyższy był zobowiązany z urzędu w każdym przypadku uchylić takie wyroki. Jednak nie zrobił tego wcześniej ani razu. Nie stwierdził też nieważności poszczególnych delegacji, tym samym potwierdził ich prawidłowość i skuteczność" - podkreśla MS.
"W opinii Ministerstwa Sprawiedliwości obecne decyzje Izby Karnej Sądu Najwyższego są nagłą i nieuzasadnioną zmianą linii orzeczniczej oraz wykładni przepisów ustawy Prawo o ustroju sądów powszechnych. Takie działania w istocie uderzają w interes prawny zwykłych Polaków i będą prowadzić do utraty zaufania i szkody na wizerunku Sądu Najwyższego" - podsumowuje resort.
Źródło: "Dziennik Gazeta Prawna"