Tymoteusz Zych u Kamili Baranowskiej: część osób protestowała przeciwko fikcyjnemu projektowi. Gdyby taki był zgłoszony, sam poszedłbym na marsz
- Dyskusja, która się toczyła, w ogóle nie dotyczyła tego projektu, a jakiegoś fikcyjnego. Część z tych osób protestowała przeciwko fikcyjnemu projektowi, który karałby za poronienia, zakazującemu badań prenatalnych, utrudniającemu leczenie. Gdyby taki projekt był zgłoszony, sam poszedłbym na marsz. W naszym projekcie niczego takiego nie ma - mówił w programie "WP rozmowa" Tymoteusz Zych (Ordo Iuris). - Czy zaskoczyło nas odrzucenie projektu przez komisję? Nie. Było widać wcześniej, że PiS wystraszyło się czarnego strajku i kobiet. Następnego dnia Beata Szydło ogłosiła, że rząd i PiS nie ma z tym nic wspólnego - stwierdziła z kolei Marcelina Zawisza (Razem).
06.10.2016 | aktual.: 06.10.2016 15:18
Zych podkreślił, że w czarnym strajku udział wzięło 98 tys. osób w skali całej Polski, natomiast wiosną odbyły się marsze poparcia, w których brało udział 200 tys. osób.
- Czujecie się oszukani? - pytała Baranowska.
- Tu nie chodzi o autorów projektu, a o ponad tysiąc dzieci poczętych, które są każdego roku aborcyjnie uśmiercane w naszym kraju. Tu chodzi o ochronę ludzkich istnień, którym czasami się odbiera czy odmawia statusu człowieka. Tak jak kiedyś odbierano to prawo niewolnikom. To się szczęśliwie skończyło i to również pewnego dnia się skończy - odpowiedział Zych.
Zaznaczył, że odrzucenie projektu "Stop Aborcji" w całości jest równoznaczne z opowiedzeniem się za status quo. - Postanowiliśmy z góry wykluczyć odpowiedzialność za wszystkie przypadki winy nieumyślnej, a także dać daleko idące możliwości odstępowania od kary w każdym możliwym przypadku - wyjaśniał.
Zawisza podkreśliła z kolei, że projekt obywatelski w sprawie aborcji został wysłany do prac w komisji głosami PiS. - Mam nadzieję, że szefowa rządu wie, że projekt nie musi wychodzić z gabinetu rządowego, żeby był procedowany i żeby partia rządząca za niego odpowiadała - dodała.
Zaznaczyła, że nie rozumie opozycji, która nie potrafi jednoznacznie opowiedzieć się za liberalizacją aborcji. - PO deklaruje, by wpisać kompromis do konstytucji. Nowoczesna lawiruje - mówi o poparciu dla kompromisu, z drugiej strony nie potrafią się wypowiedzieć za liberalizacją. Może czekają na badania opinii publicznej, zamiast być partiami nowoczesnymi popierającymi europejskie prawo i jednocześnie walczą z takimi barbarzyńskimi projektami - mówiła.
Zawisza opowiadała, jak była w szpitalu dziecięcym i rozmawiała z lekarzami, którzy mówili, że jeśli taka ustawa wejdzie, to nie będą operować w brzuchach matki, robić badań prenatalnych, bo będą bali się o swoje bezpieczeństwo. - To będzie efektem wprowadzenia zapisów tej ustawy - podsumowała.