Kolejny problem na rynku. Tym razem grozi nam podwyżka cen
Po zbożu i problemie na rynku owoców, na horyzoncie pojawia się kolejny problem. Dotyczy on zakazu wjazdu do Polski komponentu do produkcji pasz. - Firmy będą musiały podnieść ceny. Co w konsekwencji doprowadzi do wzrostu kosztów produkcji mięsa i jego cen na półkach sklepowych - mówi w rozmowie z WP Monika Piątkowska, prezes Izby Zbożowo-Paszowej.
21.04.2023 | aktual.: 21.04.2023 20:01
Polscy wytwórcy pasz stoją przed ogromnym niepokojem związanym z dostępnością komponentów paszowych, których import został ograniczony przez listę zakazanych produktów z Ukrainy, przygotowaną przez polski rząd.
Wśród produktów, które wykorzystywane są do produkcji paszy znajdują się m.in. śruta sojowa, rzepakowa, słonecznikowa, DDGS kukurydziany, otręby (pszenne, żytnie, jęczmienne, owsiane, z prosa), makuch rzepakowy, słonecznikowy itd. Na liście zakazanych produktów ujęto je pod hasłem "susz paszowy".
Głos w sprawie zabrał senator Marek Borowski. "Polscy wytwórcy pasz potrzebują do produkcji soi, którą dotychczas importowali z Ukrainy. Miotający się w panice PiS właśnie zakazał importu wszystkiego, w tym…. soi!" - napisał na Twitterze.
Przedstawiciel jednej z firm produkujących mieszanki paszowe, chcący zachować anonimowość, mówi w rozmowie z Wirtualną Polską, że problem soi ich nie dotyczy, bo tego akurat nie sprowadzali. Jednak na rynku już teraz pojawia się niepokój związany z innymi komponentami paszowymi, których wjazd na teren Polski nie jest możliwy.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Konsekwencja: wzrost cen mięsa na półkach sklepowych
Monika Piątkowska, prezes Izby Zbożowo-Paszowej, w rozmowie z Wirtualną Polską mówi wprost: problem istnieje, był on już zgłaszany do Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. - Dotyczy to takich surowców jak śruta słonecznikowa, makuch słonecznikowy, łuska sojowa, olej słonecznikowy i sojowy, które są potrzebne do produkcji pasz - wylicza Piątkowska.
I dodaje: - Zamknięcie możliwości importowania tych surowców z Ukrainy z dnia na dzień jest olbrzymim problemem dla firm paszowych. Może się to przełożyć na to, że firmy - szukając zamienników, co będzie wiązało się z wyższymi kosztami - będą musiały podnieść ceny pasz. Co w konsekwencji doprowadzi do wzrostu kosztów produkcji mięsa i jego cen na półkach sklepowych - ostrzega rozmówczyni WP.
"Koszt paszy stanowi 70 proc. kosztów produkcji"
Dariusz Goszczyński, prezes zarządu Krajowej Rady Drobiarstwa – Izby Gospodarczej w rozmowie z Wirtualną Polską podkreśla, że jeśli byłaby konieczność importu z innych dalszych kierunków składników pasz, które dotychczas pochodziły z Ukrainy, będzie miało to przełożenie w kosztach paszy. - To przełoży się na cenę mięsa drobiowego, bo koszt paszy stanowi 70 proc. kosztów produkcji - wyjaśnia.
Ponadto oczekuje, że zostaną przywrócone cła i kontyngenty na mięso drobiowe, które nie musi spełniać wymagań Unii Europejskiej i stanowi zagrożenie dla funkcjonowania branży w Polsce. A jednocześnie, że będzie możliwy import tych produktów czy komponentów, które nie są produkowane w Polsce, a są niezbędne do produkcji pasz.
"Firmy liczą już nie dni, lecz godziny"
- Do tego absolutnie nie można dopuścić. Wstrzymanie importu będzie problemem dla firm paszowych. Znalezienie na rynku zamiennika do produkcji z dnia na dzień jest bardzo trudne, a na pewno wiąże się z wysokimi cenami. Ceny produktów na półkach sklepowych już są wysokie, nikt z nas nie chciałby się dokładać do ich ponownego wzrostu - podkreśla Piątkowska.
Piątkowska rozmawiała na ten temat z ministrem Robertem Telusem. - Wczoraj w bardzo późnych godzinach dzwonił do mnie. Podałam mu wszystkie kody produktów, by zadziałali i wykluczyli je z listy objętej zakazem. Mamy obietnicę ze strony ministerstwa, że te działania zostaną podjęte - mówi.
Na razie żadnych decyzji nie podjęto. - Czekamy na sygnał ministerstwa, minister nie zapowiedział daty, kiedy mogłoby dojść do zmiany listy produktów. Jednak, co ważne, zrozumienie wydaje się jest - dodaje. I podkreśla: - Firmy w tym momencie liczą już nie dni, lecz godziny.
Na obecnej liście zamieszczonej w rozporządzeniu - w wykazie produktów rolnych objętych zakazem przewozu z Ukrainy na terytorium RP - cały czas znajduje się m.in. susz paszowy.
Kowalski: Sytuacja jest dynamiczna
Wiceminister rolnictwa Janusz Kowalski w rozmowie z Wirtualną Polską informuje, że ministerstwo czeka "na realne propozycje Komisji Europejskiej dla państw graniczących z Ukrainą, w tym dla Polski, dla rozwiązania wspólnego problemu".
- Rozporządzenie z 15 kwietnia w zakresie zakazu importu komponentów paszowych zostało utrzymane, ale tranzyt ich został przywrócony. Sytuacja jest dynamiczna, na bieżąco analizowana i oceniana - dodaje.
Żaneta Gotowalska, dziennikarka Wirtualnej Polski