TYLKO W WP: Zaskakujące koncepcje w PiS. Opozycja nie może nachwalić się Jakiego
Przeciwnicy mówią o nim: jajko niespodzianka. Z drugiej strony nie mogą się go nachwalić. Prawdopodobny start Patryka Jakiego w najważniejszych od lat wyborach w Warszawie wywołał poruszenie na scenie politycznej.
Informacja o prawdopodobnym starcie wiceministra sprawiedliwości w wyborach prezydenckich w Warszawie stała się jednym z głównych politycznych tematów tygodnia. Już za kilka dni poznamy oficjalną decyzję PiS w tej sprawie. W przyszłym tygodniu ma zostać bowiem zaprezentowana lista kandydatów zjednoczonej prawicy na prezydentów miast. Cel jest prosty: odbić jesienią lokalne bastiony z rąk PO.
– To ostatni balon próbny wypuszczony przez Nowogrodzką – mówi nasz rozmówca z partii rządzącej. I dorzuca, uśmiechając się: - Jeśli pisze pan o Patryku i Warszawie, to oznacza, że ten ruch prezesa miał sens.
Jak nie teraz, to nigdy
Nie da się ukryć, iż Nowogrodzka – centrum dowodzenia politycznego PiS, w którym panuje prezes Jarosław Kaczyński – bada nastroje. News o starcie Jakiego został podany w czwartek przez Roberta Mazurka, dziennikarza RMF FM i DGP, uznawanego za jednego z najlepiej poinformowanych dziennikarzy w Polsce. Dzień po podaniu informacji o Jakim ukazał się wywiad Mazurka w DGP, w którym Michał Dworczyk, szef Kancelarii Premiera – także przymierzany wcześniej jako ewentualny kandydat – dystansuje się od tego, jakoby chciał zostać prezydentem Warszawy. Patryk Jaki natomiast ma takie ambicje. I najważniejsze: w przeciwieństwie do Dworczyka, jest w stanie realnie zagrozić kandydatowi PO Rafałowi Trzaskowskiemu. Nie ukrywają tego nawet polityczni konkurenci Jakiego.
- Wysoko oceniam jakość jego pracy. Cenię zdolności organizacyjne ministra Jakiego. Powołanie komisji weryfikacyjnej było jego inicjatywą. To świetnie funkcjonująca instytucja. Sprawnie nią zarządza, jest otwarty na pomysły i sugestie pozostałych członków komisji z opozycji. Nie jest tak, że na siłę forsuje swoje zdanie, mimo iż PiS w komisji ma przecież większość – wylicza w rozmowie z WP badający wraz z Jakim aferę reprywatyzacyjną Paweł Rabiej z Nowoczesnej, który wraz z Rafałem Trzaskowskim… startuje w wyborach w Warszawie (ma zostać zastępcą Trzaskowskiego w ratuszu, o ile kandydat PO zwycięży).
Tak otwarcie wyrażone pochwały padające z ust przedstawiciela opozycji i bezpośredniego konkurenta są czymś zaskakującym. Zwłaszcza, że bitwa o Warszawę będzie wyjątkowo krwawa – w PiS zdają sobie sprawę, że jeśli teraz – po dwóch latach czołgania Hanny Gronkiewicz-Waltz i dobijaniu jej ludzi komisją – partia rządząca nie przejmie Warszawy, to taka szansa może nie pojawić się już nigdy. Od czasów rządów Lecha Kaczyńskiego, stolica uchodzi na prawicy za bastion nie do odbicia. Czy w końcu zmieni to Jaki?
Kto chciał wysadzić garaż
- Na pewno ma energię i wolę walki. Wie, czego chce i osiąga to – mówi Rabiej. Jak twierdzi polityk Nowoczesnej, „to w PiS atut nie do przecenienia”. – Ludzie widzą, że Jaki ma wolę działania. Po stronie Michała Dworczyka tej energii nie widzę – przekonuje kandydat na wiceprezydenta. Zaznacza jednak, iż temperament Jakiego może zadziałać zarówno na plus, jak i na minus. – Nie przebiera w słowach, często wypowiada coś gwałtownie, pod wpływem impulsu – uważa Rabiej.
Polityk Nowoczesnej zauważa, że ten temperament może zadziałać na niekorzyść Jakiego (za to na korzyść PO i Nowoczesnej), ponieważ może zmobilizować antypisowski elektorat. Podobnie uważa Jan Śpiewak, także kandydat na prezydenta Warszawy, reprezentant ruchów miejskich, który w rozmowie z WP określa wiceministra sprawiedliwości jako „niezwykle pracowitego zawodnika wagi ciężkiej”. Jak mówi nam Śpiewak, kandydatura Jakiego gwarantuje, iż "temat afery reprywatyzacyjnej nie zniknie w kampanii". A na tym temacie właśnie zbudował się politycznie szef komisji weryfikacyjnej.
Ale w wygraniu wyborów w stolicy może to nie wystarczyć. - Sprawa reprywatyzacji nie jest wystarczającą, przepraszam za wyrażenie, „trampoliną” dla kogokolwiek, by wygrać w Warszawie. Dla mieszkańców ważne są przede wszystkim tematy związane z ich codzienną jakością życia, z komunikacją, transportem, żłobkami, z potrzebami seniorów, kobiet, młodych osób, z potwornym nieładem architektonicznym… Jest masa spraw, na temat których poglądy Patryka Jakiego wciąż nie są znane – przekonuje Rabiej.
O wiceministrze sprawiedliwości mówi: „jajko niespodzianka”. - Z prostego powodu: nie znamy jego poglądów na samorząd. Nie znamy jego wizji rozwoju Warszawy – wyjaśnia polityk Nowoczesnej.
- Właściwie to nic nie wiemy. Nie znam jego wizji. Nie wiem nawet, czy wystartuje – ucina w rozmowie z WP polityczny partner Rabieja, Rafał Trzaskowski. – Jak wreszcie PiS podejmie decyzję ws. swoich kandydatów, będę się do tego odnosił – dodaje kandydat PO na prezydenta Warszawy.
Dla samego Rabieja start szefa komisji weryfikacyjnej jest bardziej pożądany, niż start Michała Dworczyka. - Konkurowanie z lepszym kandydatem, a takim na pewno jest Jaki, a nie Dworczyk, jest oczywiście bardziej stymulujące - mówi.
- Patryk Jaki zrobił coś dla Warszawy. O działaniach pana Dworczyka nie słychać, poza próbą wysadzenia garażu w młodości - śmieje się Paweł Rabiej.
Polityk Nowoczesnej nawiązuje do interesującego, choć z dzisiejszego punktu widzenia dość zabawnego epizodu z życia polityka PiS sprzed ponad dwudziestu lat - Dworczyk jako młody chłopak trzymał w piwnicy m.in. pociski artyleryjskie z czasów II wojny światowej. Musieli interweniować saperzy, którzy zdetonowali materiały wybuchowe na poligonie, a prokuratura wszczęła śledztwo ws. nielegalnego posiadania broni przez obecnego szefa Kancelarii Premiera.
Koncepcja w PiS
Czy start Jakiego oznacza rezygnację z przewodniczenia w komisji weryfikacyjnej? - Doceniam to, co Patryk Jaki robi w komisji. Dlatego z tego punktu widzenia sądzę, iż powinien dokończyć pracę jako jej przewodniczący, aniżeli angażować się w kampanię – mówi Rabiej, choć zaznacza przy tym, iż jest jeszcze druga opcja: przewodnictwo w komisji mógłby tymczasowo przejąć ktoś inny. Np. jej wiceszef Sebastian Kaleta, bliski współpracownik Jakiego. Ale to koncepcja na razie abstrakcyjna.
Bliższą w sensie perspektywy czasowej jest najciekawsza chyba koncepcja, jaką usłyszeliśmy od polityków PiS w ostatnich dniach: że Jarosław Kaczyński powinien pójść drogą opozycji i w wyborach wystawić… zarówno Jakiego, jak i Dworczyka. Tak, jak Platforma i Nowoczesna zrobiły to z Rabiejem i Trzaskowskim.
To byłoby prawdziwe starcie gigantów. Kandydatura Jana Śpiewaka, który nagłośnił aferę reprywatyzacyjną, tylko to starcie umacnia. Inni kandydaci właściwie się nie liczą.
Wiadomo, że start w wyborach zapowiedział były wiceprezydent Warszawy Jacek Wojciechowicz, z którym współpracę podjęła niedawno – jak dowiaduje się Wirtualna Polska – Dorota Drozd, najbliższa współpracowniczka… Ryszarda Petru, polityka bądź co bądź Nowoczesnej (jak sprawdziliśmy w PKW, partia płaci Drozd za jej usługi doradcze i organizacyjne). Mówi osoba współpracująca z byłym wiceprezydentem: - Dorota pracuje z Wojciechowiczem w charakterze wolontariusza, ma pomóc w kontaktach z mediami.
Czy kandydatowi reprezentującemu Nowoczesną przeszkadza to, że współpracowniczka jego kolegi z partii wspiera konkurencyjnego kandydata w wyborach? – Nie, absolutnie. Mamy z Rafałem bardzo silny zespół – uśmiecha się Rabiej.
Wkrótce swoją ekipę - o ile władze PiS kierować się będą wolą zwycięstwa w Warszawie, a nie partyjną kalkulacją i grą na "honorową porażkę" - będzie musiał zebrać Patryk Jaki.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl