Tylko w WP. Posłowie PiS-u nie wiedzą, o czym zeznawał Tusk. To, co usłyszeliśmy, zdumiewa
Tylko jeden z zapytanych przez nas posłów PiS wiedział bez wątpliwości, w jakiej sprawie zeznawał wczoraj Donald Tusk w warszawskiej prokuraturze. "Test" całkowicie oblała jedna z posłanek, która stwierdziła, że szef Rady Europejskiej był przesłuchiwany ws. Smoleńska. Wyprowadzona z błędu, szła w zaparte i starała się przekonać nas do swojej racji. Inni ucinali rozmowę.
Przypomnijmy, prowadzone śledztwo dotyczy "przekroczenia uprawnień przez członków kierownictwa Służby Kontrwywiadu Wojskowego" w sprawie podjęcia współpracy z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa za rządów PO-PSL.
Zeznania Tuska trwały 9 godzin. - Chyba w całej mojej karierze nie spotkałem się z tak długim przesłuchaniem świadka. Ostatnio może ze 20 lat temu - komentował w rozmowie Wirtualną Polską mec. Roman Giertych, pełnomocnik byłego premiera.
O przesłuchaniu Tuska było głośno nie tylko w Polsce. Sporo uwagi poświęciły mu zagraniczne media - przez Niemcy, Francję, Wielką Brytanię, aż do USA. Niemal wszyscy podkreślali "wysoce polityczny charakter" wydarzenia; pisali też o starciu w stolicy zwolenników i przeciwników Tuska na Dworcu Centralnym.
Tym bardziej dziwi, że - mimo dużego rozgłosu - nie wszyscy wiedzą, co tak naprawdę Tusk robił w Polsce. I to w partii rządzącej, która wiedzie prym w anty-Tuskowej retoryce.
"Przepraszam, ale wchodzę na komisję"
Zadzwoniliśmy do kilku posłów. Pytanie było jasne: "czego dotyczy śledztwo, w sprawie którego Donald Tusk zeznawał wczoraj w warszawskiej prokuraturze". Co usłyszeliśmy?
- Przepraszam, ale wchodzę na komisję. Nie interesuję się zbytnio tą sprawą... Nie czuję się upoważniona, proszę zadzwonić do rzecznika prokuratury - zbyła nas posłanka Beata Mateusiak-Pielucha.
Szczypińska poległa
Gorzej poszło Jolancie Szczypińskiej, która - owszem - chciała rozmawiać, ale pomyliła toczącą się sprawę ze Smoleńskiem... - Oficjalnie to nie wiem, ale dotyczy okoliczności przygotowania wizyty Lecha Kaczyńskiego, rozdzielenia tych wizyt... Treść zna prokuratura - tłumaczyła.
Na uwagę, że w śledztwie chodzi jednak o współpracę SKW z FSB, brnęła dalej. - To się wszystko mieści. Jeśli Tusk był przesłuchiwany, to na pewno nie w błahej sprawie, tylko nurtującej ludzi. I nic nie zmienia faktu, że to, co wczoraj zrobił, jest komedią - komentowała.
"A co, robi pani sprawdzian?"
Kolejny był Jacek Żalek - wyraźnie zdziwiony pytaniem. - A co, robi pani jakiś sprawdzian? - zareagował. Niestety, kiedy wyjaśnialiśmy o co chodzi, doszło do przerwania połączenia. Do rozmowy wróciliśmy kilkadziesiąt minut później, już bez efektu zaskoczenia.
Poseł podkreślił, że nie chce uczestniczyć w odpytywance, ale zaznaczył, że zdziwiłby się, gdyby ci, którzy brali udział we wczorajszych "harcach", mieli pojęcie, o co chodzi w sprawie. - Gdyby wiedzieli, zachowaliby powagę - argumentował.
Rozmowa o wiedzy na temat śledztwa zeszła bezpośrednio na Tuska. - Ten spektakl był reżyserowany przez niego. On chciał nadać temu wydarzeniu wyraz polityczny. Świadomie grał ofiarę. Chciał odwrócić uwagę od przedmiotu sprawy. A to poważne zarzuty i wymagają śledztwa. Jeżeli był happening, może chcieć coś ukryć. Chciałbym wierzyć, że świadomie nie dopuścił się przestępstwa, ale niewykluczone, że doszło do uchybień w związku z niedopełnieniem obowiązków - stwierdził Żalek.
Łapińki ratuje honor PiS-u
Honor PiS-u uratował Krysztof Łapiński, który - w porównaniu do poprzedników - pozytywnie zaskoczył nas tym, że bez zająknięcia i dopytywania, o co chodzi, udzielił jasnej odpowiedzi. Bez problemu wyjaśnił, że wątpliwości w śledztwie dotyczą tego, czy Tusk jako premier wyraził zgodę na współpracę zgodnie z prawem i czy dopełniono formalności. Poseł znał szczegóły sprawy, co więcej - sam z siebie podkreślił, że Tusk zeznawał w Warszawie jako świadek, a nie podejrzany. A to już wyższa szkoła jazdy.