Tylko w WP. Nowe wątki ws. śmierci Andrzeja Leppera. Dziennikarz odsłania kulisy śledztwa
Samobójstwo, zabójstwo, zastraszenie? Na wokandę wraca sprawa tajemniczej śmierci Andrzeja Leppera. Znane i mniej znane wątki w sprawie zbadał na własną rękę dziennikarz Tomasz Sekielski. W rozmowie z nami uchylił rąbka tajemnicy - o nowych dowodach, nowych osobach i wykrytych zaniechaniach. Wniosek nasuwa się sam: prokuratura ma w czym "pogrzebać".
Śledztwo w sprawie śmierci Andrzeja Leppera zostało umorzone w 2011 roku. Kilka miesięcy temu były senator Samoobrony Sławomir Izdebski domagał się jego wznowienia. Twierdził, że odnalazły się dokumenty, które w dniu śmierci polityka skradziono z jego biura. Pisma miały trafić do prezesa Jarosława Kaczyńskiego i obciążać "ważnych polityków".
Chodziło m.in. o byłego premiera Leszka Millera, który w rozmowie z nami nie krył oburzenia doniesieniami. - Tezy są zwykłymi bredniami. Startowałem z listy wyborczej Samoobrony. Jeżeli Andrzej Lepper coś wiedział, to jakim cudem tam się znalazłem? - pytał.
Izdebski powoływał się na publikację dziennikarza śledczego Wojciecha Sumlińskiego pt. "Niebezpieczne związki Andrzeja Leppera", który o śmierci polityka pod koniec lutego mówił wprost: - To nie było samobójstwo, to było zabójstwo. Postawił tezę, że szef Samoobrony był dysponentem "olbrzymiej wiedzy gazowego przekrętu stulecia".
Samobójstwo Leppera - nowe okoliczności:
Są trzy opcje
Teraz do sprawy wrócił dziennikarz śledczy Tomasz Sekielski, który dziś na antenie Fokus TV rozpocznie cykl nowego, autorskiego programu odcinkiem dotyczącym właśnie śmierci Andrzeja Leppera. Sekielski dotarł do nowych dowodów, archiwalnych zdjęć i filmów, w dokumencie wypowiedzą się także osoby związane ze sprawą.
Nam udało się już teraz poznać szczegóły produkcji. Czego nowego się dowiemy? - Nie chcę zdradzać wszystkiego, ale zebrałem zarówno powszechnie dostępną wiedzę, jak i pojechałem zbadać pewne wątki na Ukrainie. Dla osób zainteresowanych tematem jest kilka rzeczy interesujących. Nie wiem, czy przełomowych, ale takich, które dają wiele do myślenia - zdradził w rozmowie z nami Sekielski.
Czy udało mu się potwierdzić lub obalić którąś z teorii na temat śmierci polityka? - Są trzy możliwości, nic innego nie mogło się zdarzyć: samobójstwo, zabójstwo albo Andrzej Lepper został zmuszony do samobójstwa. Nie przesądzam, co się wydarzyło. Uważam, że wokół sprawy jest nadal mnóstwo znaków zapytania - powiedział nam dziennikarz. Jedno zdecydowanie podkreślił: nie wierzy w zabójstwo.
- To, co widzieliśmy w filmie u Patryka Vegi o służbach specjalnych, że wchodzi człowiek, wiesza Andrzeja Leppera przy worku i znika niezauważony przez nikogo, moim zdaniem jest najmniej prawdopodobne. Są oczywiście wątpliwości dotyczące np. śladów butów w łazience, czy braku odcisku palców na krześle, na którym Lepper się powiesił (...) Nie wykluczam, że mogło dojść do sytaucji, w której ktoś go zmusił do popełnienia samobójstwa, albo że został zastraszony. Bo miał jakąś wiedzę i doszło do sytacji, która go przerosła - tłumaczył dziennikarz.
Pominięte wątki
Przypomnijmy, prokuratura uznała, że Andrzej Lepper popełnił samobójstwo, bo miał problemy finansowe i był na "politycznym aucie". Sekielski jednak w to nie wierzy. Podkreślił, że prokuratura nie odpowiedziała co jeszcze mogło wydarzyć się w życiu Leppera, że zdecydował się na taki krok.
W rozmowie z nami dziennikarz zwrócił uwagę na osobę Mykoła Hinajło, ukraińskiego duchownego, byłego żołnierza armii radzieckiej, który stacjonował w Polsce w latach 80. Był założycielem "Zakonu Rycerzy Michała Archanioła". - Tajemnicza postać, jak cały zakon. To on, można powiedzieć, załatwił Lepperowi honorowy doktorat dwóch ukraińskich uczelni. Kiedy go pytałem, dlaczego Lepper nie żyje, mówił: "miał dużą wiedzę, może powiedział coś komuś, komu nie powinien był tego mówić" - relacjonował w rozmowie z nami Sekielski.
Drugi ciekawy wątek to inny członek zakonu, Petro Stech. Jak się dowiadujemy, mężczyzna zmarł nagle w dniu, w którym miał przekazać informacje na temat niejasnych operacji finansowych zakonu i udziale w nich Andrzeja Leppera. Ukraińska policja jednak jeszcze tego samego dnia umorzyła śledztwo w sprawie, uznając że śmierć nastąpiła z powodów naturalnych. Nie wierzy w to brat mężczyzny, który prowadzi własne śledztwo. Jak ujawnił nam Sekielski, Petro Stech miał pękniętą trzustkę, a w hotelu, w którym doszło do śmierci, nie działał akurat tego dnia monitoring.
"Totalny błąd"
Dziennikarz dosadnie skomentował też fakt, że sekcja zwłok Andrzeja Leppera została wykonana dopiero po trzech dniach od jego śmierci. - Totalny błąd. To musi dziwić. Osoby, z którymi rozmawiałem, mówią, że gdyby było takie polecenie, sekcja wykonana by była jeszcze tego samego dnia. Więc opowiadanie, że jest weekend, a w weekend nie ma gdzie zrobić sekcji, jest absurdem - podkreślił.
Kolejny wątek pojawia się za sprawą mjr. Tomasza Budzyńskiego, byłego funkcjonariusza ABW. On również twierdzi, że Lepper miał wiedzę nt. negocjacji gazowych i przez cały czas był monitorowany przez służby specjalne. - Z tego, co rozumiem, inwigilacja mogła dotyczyć też siedziby partii, co w Polsce byłoby sprawą dziwną i niezgodną z prawem - podkreślił Sekielski. Zwrócił też uwagę na wątek dotyczący finansowych interesów z krajami arabskimi, co opisuje w swojej książce również Sumliński.
Komuś nie zależy?
Dlaczego więc prokuratura nie bada sprawy? Ktoś tego nie chce? Być może, ale Sekielski widzi też inne rozwiązanie. - Może prokuratura uważa, że szanse wyjaśnienia sprawy są znikome, zajmie to za dużo czasu i pieniędzy. Nie ma też presji opinii publicznej i mediów, więc nie widzą sensu, by się tym zajmować - stwierdził. Po czym dodał: "Nie chcę budować wielkich teorii spiskowych, tym bardziej, że zmieniły się rządy. Nowa ekipa pewnie nie miałaby nic przeciwko temu, by ustalić, co też Andrzej Lepper wiedział na temat przekrętów przy przetargu gazowym...".
Kilka miesięcy temu od naszych źródeł w PiS usłyszeliśmy, że sprawa śmierci Leppera może być dla tej partii interesująca, choć nie jest jednoznaczna. - Pawlaka ciężko oskarżyć o zdradę, choć jego negocjacje z Gazpromem (jako ministra gospodarki - przyp. red.) budziły wiele wątpliwości. Jest też szerszy kontekst, bo PSL-owcy w relacjach z Rosją zawsze byli ulegli, mają w tym swoje interesy - powiedział nam rozmówca zbliżony do Nowogrodzkiej.